Strony

czwartek, 22 marca 2018

"Serce pasowało. Opowieść o polskiej transplantologii" - Anna Mateja [ o walce z geniuszem ludzkiego organizmu ]

Funkcjonowanie ludzkiego organizmu to cud. Lubię czasami patrzeć na to jak się poruszamy, jak to wszystko perfekcyjnie działa, owszem organizm czasami zawodzi, ale nawet ta zawodność jest przejawem jakiegoś geniuszu. Teraz wypisuję te słowa, bo mój mózg, wysyła sygnały elektryczne, które zginają i prostują w odpowiedniej chwili, z odpowiednią siłą stawy, czuję tę fakturę, przelewam myśli. Cud. Dlatego nie potrafię unikać książek poświęconych medycynie. Zwłaszcza pociągają mnie te, które pokazują historię wydzierania sekretów funkcjonowania ciała, dla dobra ludzkości. Najpierw był Thorwald(wciąż uwielbiam). O transplantacjach, lubię czytać, oglądam filmy. Dziś już praktycznie powszechne, a przecież ich upowszechnienie okupione było tyloma próbami, a każda nieudana wnosiła istotny wkład. O przeszczepach serca w wykonaniu prof. Religi, słyszał każdy Polak, ale jak to wyglądało od mniej fabularnej strony? Jak rodziła się polska transplantologia? Bo ta książka, pomimo tytułu, jest jednak odzwierciedleniem podtytułu, pokazuje historię polskiej transplantologii. Wydawnictwo Czarne jest marką, więc ja wiedziałam, że się zachwycę.






Na świecie pierwszy udany przeszczep nerki przeprowadził w 1954 roku doktor Joseph Murray. W Polsce dokonał tego dwanaście lat później profesor Jan Nielubowicz ze swoim zespołem. Dziś przeszczepia się prawie wszystkie narządy, a skomplikowane przeszczepy wielotkankowe to niemal codzienność. Jednak ta dziedzina medycyny wciąż wzbudza emocje i kontrowersje. Owiana mitami, dla wielu jest etycznie niejednoznaczna.
Anna Mateja zabiera nas na sale operacyjne i pozwala obserwować zmagania wybitnych polskich chirurgów, którzy mimo braku środków, warunków i personelu, mimo ostracyzmu społeczeństwa i podejrzliwości środowiska medycznego nie bali się wcielać w życie śmiałych, obarczonych ryzykiem, wizjonerskich pomysłów.
Ta doskonale udokumentowana książka to jedna z pierwszych prób opisu pionierskich operacji transplantologicznych w Polsce. Powściągliwa i surowa w formie reportażowa narracja jest gestem solidarności wobec transplantologów, a także próbą przywołania pamięci o innych, cichych bohaterach tej opowieści – dawcach.
Przenosimy się w ciemne lata PRLu, gdzie szpitale są jak scenografia wyjęta z horroru, nie ma pieniędzy na nic, a lekarze nie bardzo mają szansę, by wyjechać za granicę aby uczyć się od bardziej dofinansowanych kolegów. Niektórym się jednak udaje i z Zachodu przywożą wieści, że oto przeszczepiono serce. Nerki przeszczepiane są już w świecie w miarę często. Tymczasem u nas do sztucznej nerki ustawiają się kolejki. Przed transplantacją jeszcze długa droga, odrzucanie przeszczepu nie jest jeszcze wyjaśnione, wiadomo już, że są grupy krwi, ale dlaczego organizm, w akcie jawnej destrukcji odrzuca narząd, który ma go uratować. A jednak w Polsce się udaje, wprawdzie pacjentka nie pożyje długo, ale jednak kilka miesięcy przeżyła, wyszła ze szpitala, a po operacji na jej wymarzony posiłek(w końcu bez diety, dla chorych na nerki), zrzucili się lekarze. Gdy czyta się o tym jak rodziło się polskie doświadczenie przechodzi mnie dreszcz, to co było na Zachodzie jednorazowe, u nas było używane do zdarcia, szpitale zatrudniały ludzi do cerowania jednorazowych!!! Rękawiczek. Gdy w końcu udało się z nerkami, przyszła pora na największy sekret ludzkiego ciała, mistyczne serce, utożsamiane z istotą naszego człowieczeństwa(mnie w sercu, zamiast idei siedliska uczuć fascynuje, jak genialnie wyewoluowało do genialnego połączenia mięsni gładkich i mięśni poprzecznie prążkowanych). Tutaj obserwować możemy tytana pracy Religę, z jego nowatorskim, niepokornym stylem bycia. I tutaj mamy inne problemy, bo serce pobiera się od nieboszczyka, a gdy transplantologia u nas stawiała pierwsze kroki, śmierć orzekana była po ustaniu akcji serca, a bywało, że takiego dawcę transportowano w karetce lecącej helikopterem.
Autorka, żebym wam tu wszystkiego nie streściła, prowadzi nas przez operacje które były przełomami, przeszczep nerki, trzustki, po przeszczepy, które nie zawsze stricte ratują życie, jak przeszczep ręki, czy co jest fenomenem przeszczep twarzy. Pisze językiem prostym, ale nie prostackim, nie uniknęła błędu, ale to już jeżeli chodzi o kwestie prawne, bo ustawa o transplantacji, chociaż ważna i doniosła, jednak nie jest aktem najwyższej rangi, w Polsce aktem prawnym najwyższej rangi wciąż jest konstytucja, ale to drobiazg.
Ta książka jest napisana z uwzględnieniem wielu wątków, oczywiście bezdyskusyjnie jest afirmacją transplantacji, zresztą ja nie ukrywam, że popieram i chciałabym, aby moje narządy kiedyś komuś pomogły, gdy ja udam się z Szarej Przystani za morze, a jeśli nie, to chciałabym oddać ciało uczelni medycznej. Jednak autorka pisze o aferze korupcyjnej, pisze coś obecnie szokującego, bo opisuje ówczesnych, czyli Palowskich prokuratorów, którzy ścigając opozycję, okazywali ludzką twarz i nie robili lekarzom problemów z pobraniami narządów, chociaż mieliby do tego wszelkie narzędzia.



Możemy prześledzić, jaki postęp się dokonał, od odkrycia mechanizmów odrzucania przeszczepów, do ich częściowego chociaż opanowania, jak wiele chorób możemy teraz leczyć, chociaż jeszcze pół wieku temu nie byłoby dla nas szans. Książka jest wzruszająca, jest dla mnie wielkim zachwytem i ciekawością, do tego stopnia, że dawkowałam ją sobie przez kilka dni.


Naprawdę bardzo polecam wszystkim, którzy jeszcze nie czytali!!

1 komentarz:

  1. Koniecznie będę musiała po nią sięgnąć. Temat transplantologii mocno mnie interesuje, a jednocześnie jak to wyglądało w naszym kraju. Zapisuję ją sobie :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.