Strony

wtorek, 24 kwietnia 2018

"Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej.' - Cezary Łazarewicz [ czy wyjaśni się największa zagadka kryminalna międzywojnia??]


Chyba jednym z najbardziej wyczekiwanych reportaży tej wiosny była książka Cezarego Łazarewicza Koronkowa robota, okazało się, że najgłośniejszy proces międzywojennej Polski dalej emocjonuje i to ludzi, którzy bynajmniej nie wykazują niezdrowej fascynacji brukowymi plotkami. Czy to osobowość autora, który odniósł niebywały sukces w reporterskim świecie, czy po prostu w końcu mogliśmy odsapnąć od polityki a zająć się sprawą, która niewątpliwie zapisała się w historii naszego państwa i chociaż była drenowana pod każdym względem, to jednak wciąż w niej wiele tajemnic i niedopowiedzeń.  Czy Łazarewicz wyjaśni tajemnice przeszłości, czy będzie potrafił opowiedzieć co wydarzyło się ponad dziewięć dekad temu. Jutro, czyli 25 kwietnia minie dokładnie 86 lat, gdy we Lwowie, rozpoczął się najsłynniejszy proces, proces, który przyciągał, niezależnie od wieku i od przynależności społecznej.



Ta kobieta nigdy nie miała imienia. Gorgonowa – tak mówiła o niej cała Polska, która z zapartym tchem śledziła przebieg najgłośniejszego procesu dwudziestolecia międzywojennego i jednego z najgłośniejszych w historii polskiego sądownictwa. Oskarżonej zarzucano brutalny mord na siedemnastoletniej Lusi, którego miała dokonać ostatniej grudniowej nocy 1931 roku. Od tego momentu Gorgonowa stała się najczarniejszym z czarnych charakterów II Rzeczpospolitej.
O matkę upomniała się córka Ewa. Była dzieckiem wyczekiwanym. Jej przyjścia na świat z niecierpliwością wyglądali najwięksi wydawcy gazet w całym kraju. Urodziła się 20 września 1932 roku. Z jej narodzin cieszyło się całe więzienie przy Kazimierzowskiej. Tylko matka powtarzała: „Dziecko urodzone za kratami będzie napiętnowane na całe życie”.
Po latach życia jako „córka morderczyni” osiemdziesięciopięcioletnia Ewa podjęła walkę o uniewinnienie matki. O nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku i zamordowaniu Lusi Zarembianki opowiadała tak, jakby widziała wszystko na własne oczy. Wierzyła w niewinność matki, ale nie potrafiła jej dowieść. Podrzucała nowe tropy i teorie, a w mediach kolejny raz pojawiło się pytanie, czy to Gorgonowa zabiła Lusię.
Cezary Łazarewicz, autor "Żeby nie było śladów", znów prowadzi śledztwo. Tym razem próbuje rozwiązać dwie zagadki. Nie tylko ustalić, czy Gorgonowa była winna, ale także co się z nią stało po zwolnieniu z więzienia 3 września 1939 roku.


W nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku, nieopodal Lwowa, w miejscowości, którą można była nazwać  lwowskim Konstancinem, domowników obudził krzyk nastoletniego chłopca, Alarmował domowników, że jego siostra, siedemnastoletnia Lusia nie żyje. Dookoła domu sypie śnieg, sielska wieś. A jednak dom momentalnie się budzi. W domu jest bardzo ograniczona liczba osób, na zewnątrz brak śladów, brak aby ktoś oby mógł wejść. Scenariusz rodem z Agathy Christie. W domu prędko robi się pełno od policji, zaczyna się zbieranie śladów. Bo okazuje się, że faktycznie w łóżku leży siedemnastolatka z rozbitą głową, życie jakby dopiero z niej uszło. Na pierwszy ogień podejrzeń idzie ojciec, architekt Zaręba, pan już w słusznym wieku, z żoną w zakładzie zamkniętym, który do opieki nad dziećmi zgodził pochodząca gdzieś z Bałkanów Ritę Gorgonową, która była w trudnej sytuacji. Prędko zaczął z boną żyć w konkubinacie, mają jedną córkę, Rita znów jest przy nadziei, ale Zaremba chciał kochankę odprawić, pod wpływem podszeptów córki. Ricie to się nie podobało. To, miało świadczyć przeciwko bonie, to oraz to, że gdy wszyscy wyskoczyli z łóżek w piżamach, ona miała futro i pantofle, zakrwawiona dłoń, pospieszna zmiana koszul nocnych. Tych poszlak było wiele, ulicy wystarczyło! Niewiele brakowało by Gorgonową ukamienowano. Chociaż wiele osób twierdziło, że taka zbrodnia nie leży w naturze kobiet. Piękny czas naiwności. W tej sprawie wciąż roi się o pytań, od tego kto zabił, po to, gdzie zniknęła Gorgonowa? Czy jej córka, urodzona w więzieniu Kropelka doprowadzi do rehabilitacji matki?


Ponad dwieście stron, czy można odkryć coś nowego, coś co umknęło śledczym, co nie weszło w te opasłe tomy akt? Niewątpliwie nauka poczyniła ogromny postęp, a wtedy metoda badania grup krwi była innowacyjną.  Jednak sytuacje, że dowody w stanie nieruszonym przetrwały dekady, to zdarzają się tylko w serialach amerykańskich, my po drodze mieliśmy wojnę i ogólną destrukcję. Jedynym dowodem, który przetrwał jest narzędzie zbrodni, dżagan do rozbijania lodu, ale już w czasie procesu nie zachowały się tam ślady krwi. Wypłukała je woda. A przez lata dotykały go tysiące studentów.  Relacje świadków, mgliste wspomnienia. Brak formalnych powodów wznowienia postępowania. Chyba, że za dowód uznamy przekonanie córki Rity, że jej matka jest niewinna, bo widziała to w jej oczach. A matkę widziała kilka razy.
Ciekawym novum jest pokazanie, że jedna osoba była wyjęta z kręgu podejrzanych, nastoletni Staś, brat denatki, ale że  nikomu w głowie nie powstałaby myśl, że brat z siostrą żyją w kazirodczym związku a dodatkowo Staś nie budziłby wtedy rodziny, tę hipotezę pomijano. Łazarewicz, tez zasadniczo pomija ten wątek, jedynie go sygnalizuje, nie ma jak tego sprawdzić. Chłopiec dekady temu zginął w Tatrach.



Co wnosi więc ta książka? Jest na pewno współczesnym spojrzeniem na sprawę, która naszych pradziadków zaprzątała. To zebranie faktów i opinii w jedno miejsce, wraz z podsumowaniem, z poszukiwaniami Gorgonowej, po jej wyjściu z więzienia dzięki wojennej amnestii. Jednak ta książka nie odpowiada na pytanie kto, dlaczego. Tak Gorgonowa mogła mieć nadzieję, że eliminując dziewczynkę która podburzała ojca, usunie powód oddalenia od swego konkubenta, dodatkowo może będzie miała szanse go pocieszać. Defloracja denatki mogła pokazać ojcu, że dziewczę było lubieżne, że zgrywało tylko cnotkę. Dużo pytań. Nie czytałam najsłynniejszego reportażu Łazarewicza, nie wiem czy ona również bardziej przytacza fakty, mniej tam wartości dodanej. Ciężko jednak mi ocenić czy to naprawdę wada. Ja ten reportaż dosłownie pochłonęłam. Jednym tchem, z zarwaniem nocki.

6 komentarzy:

  1. Jestem historykiem więc to coś dla mnie, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzadko czytam reportaże, więc mimo wielu tajemniczych aspektów tej sprawy, nie wiem czy się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio chętnie sięgam po reportaże i przyznam, że i ten wzbudził moje zainteresowanie. Wiadomo, że po takim czasie nikt raczej nie odkryje nowych faktów i nie rozwiąże sprawy, ale dobrze, że ktoś zebrał szczegóły sprawy i napisał o niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie dało się uniknąć tego braku nowości

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.