Strony

niedziela, 23 września 2018

"Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek" - Mary Ann Shaffer, Annie Barrows

Miałam bardzo słaby tydzień jeśli chodzi o ilość przeczytanych książek. Chociaż ilość słaba, to jednak jakościowo super.  Gdy zaczynało się moje przeziębienie uznałam, że pora sięgnąć po książkę, którą lata temu oglądałam wielokrotnie, ale jakoś nie mogła mnie skusić. Tytuł wydawał mi się taki, niby przyciągający, ale jednak… nie wiem. Dziesięć lat temu się na nią nie zdecydowałam. A teraz nowość nowa okładka, bo Netflix poleca film, więc szata graficzna odświeżona. Zaczęłam czytać i na początku byłam sceptyczna, bo ja naprawdę średnio przepadam za powieściami epistolarnymi, ale niektóre mi się naprawdę podobają. Czy Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, utwierdzi mnie w przekonaniu, czy też udowo wodni, że warto pokonywać uprzedzenia?





Londyn, 1946 rok. Juliet Ashton po udanym debiucie literackim zastanawia się nad tematem na nową powieść. Ale w sytuacji, gdy kraj leczy rany po działaniach wojennych, wymyślenie odpowiednio interesującej fabuły jest bardzo trudne. Niespodziewanie Juliet otrzymuje od czytelnika książki niecodzienny list. Dowiaduje się z niego m.in. o powstaniu na wyspie Guernsey Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartolanych Obierek. Zaintrygowana odpisuje nieznajomemu. Z ożywionej korespondencji, jaka potem się rozwija, wyłania się niezwykle ciekawy obraz życia mieszkańców wyspy w czasie wojny i pięcioletniej okupacji hitlerowskiej. Juliet zaproszona przez nowych przyjaciół odwiedza Guernsey. Urzeczona przyrodą , ciszą a przede wszystkim serdecznością ludzi, postanawia osiąść na wyspie. Znajduje tu nie tylko kopalnię tematów, ale także miłość.

Skończyła się II wojna światowa, jest rok 1946, ale społeczeństwo nie zapomniało o strachu, wojennej traumie. Młoda pisarka Juliet, dzięki wojnie zaistniała jako pisarka. Różne były jej wojenne losy, żyła w bombardowanym Londynie. Teraz jeździ po Anglii i promuje swoją powieść, opisuje swoje perypetie przyjaciołom. Pewnego dnia dostaje list od mężczyzny z jednej z Wysp Normandzkich. Mężczyzna dzieli się z nią uczuciami po lekturze książki, która kiedyś należała do Juliet. Okazuje się, że na  małej wyspie Guernsey, podczas niemieckiej okupacji zawiązało się oryginalne stowarzyszenie. Przypadkowi ludzie, spotykali się i dyskutowali o literaturze, a geneza tej organizacji jest wielce oryginalna. Rodzi się nowa znajomość, która owocuje bo Juliet jest bardzo zaintrygowana tym co się działo na wyspach pod okupacją. Nim się obejrzałam książka mnie pochłonęła.


Za każdym razem, gdy jestem już prawie pewna, że zasadniczo wiem co się działo podczas II wojny światowej, okazuje się, że byłam w błędzie i jest jakiś obszar o którym nie miałam pojęcia. Że jestem niedoinformowana. To dobrze, bo w pychę chociaż nie wpadam. Czasami tylko przyprawia mnie to o napad melancholii, bo kiedyś braknie mi czasu, żeby wszystkiego się dowiedzieć.
Ta książka to opowieść pełna ciepła, ciepła podszytego smutkiem. Pokazuje wyspiarski mikrokosmos i cały wachlarz różnych charakterów. Wprawdzie większość bohaterów to osoby bardzo pozytywne, ale zdarzają się podelcy, wścibskie dewotki. Cała opowieść przesiąknięta jest nieobecną fizycznie Elizabeth niezłomną kobietą, która za pomoc w ukrywaniu zbiega, została przez Niemców wysłana do obozu. Mieszkańcy wyspy tęsknią za nią(prócz dewotki, która uznaje ją za synonim zgnilizny moralnej). Elizabeth okazuje się być kobietą o wielkim duchu, za pomocą której autorki pokazują nam, że nie wszystko jest czarno-białe, że pochopne potępienia jest dowodem na ciasne horyzonty.

Dałam się porwać tej powojennej atmosferze, cudownemu klimatowi sielskiej wyspy, która leczy rany po wojnie. Dałam się wciągnąć w historie bohaterów i kibicowałam im ze wszystkich sił. Do tego stopnia, że mam zamiar jeszcze dziś oglądnąć film.  Wam też polecam. Idealna książka na początek jesieni!

Książka do kupienia w Księgarni Tania Książka.pl

*tłumaczyła: Justyna Puchalska

3 komentarze:

  1. Mam starsze wydanie i mile wspominam lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to w końcu coś dla mnie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam. Dobrze się czytało, aczkolwiek na końcu było mi za słodko :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.