Strony

czwartek, 29 listopada 2018

"Kraśnik 1914" - Jan Błachnio

Wydawnictwo Bellona zasłynęła serią książek o ważnych bitwach. Wydając takie monografie kompleksowo przybliża się daną bitwę. Gdy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją mieć. Przez Kraśnik przejeżdżałam dziesiątki razy, to miasto dzieli ode mnie kilkadziesiąt kilometrów, wielokrotnie czekałam tam na przesiadkę, jadąc przez miasto pociągiem, czy autem. O tym, że była tam jakaś bitwa najłatwiej można się dowiedzieć jadąc samochodem, albo busem, bo wzdłuż drogi mamy znaki wskazujące miejsca ważne dla frontu. A jednak w świadomości mieszkańców, bitwa pod Kraśnikiem nie jest ważnym punktem i wiedza o niej nie jest jakoś szeroko rozpowszechniona. Ta książka daje szansę by to zmienić. Cenowo przystępna, objętościowo – do przeczytania dla każdego. A jak jest z treścią.



Bitwa pod Kraśnikiem (23-25 sierpnia 1914 roku) była jedną z pierwszych, jakie odbyły się podczas I wojny światowej na froncie wschodnim, i pierwszą poważną konfrontacją Rosji i Austro-Węgier. Bitwa pod Kraśnikiem przyniosła armii austro-węgierskiej niewątpliwy sukces, tym istotniejszy, że zwycięstwo zostało odniesione nad potencjalnie silniejszym przeciwnikiem wyłącznie siłami własnymi, bez współdziałania z armią niemiecką. Tym samym walki te zaliczyć można do bardzo wąskiej kategorii starć, w których Austriakom udało się samodzielnie pokonać Rosjan, krzyżując tym samym plany przeciwnika, i zrealizować własne zamierzenia.
Dzięki wysiłkom trzech korpusów udało się odsunąć od Austro-Węgier na pewien, krótki wprawdzie, czas widmo inwazji z północy i realnie zagrozić stanowi posiadania oraz zdolności ofensywnej nieprzyjaciela. Całą bitwę pod Kraśnikiem można zatem uznać za jedną z najpiękniejszych kart w historii austro-wegierskiej siły zbrojnej w schyłkowym okresie istnienia dualnej monarchii. Kart z polskiej perspektywy tym ważniejszej, że w szeregach wszystkich korpusów armii Dankla służyli żołnierze narodowości polskiej, a większość rekrutowała się z terytorium dzisiejszego państwa polskiego.

Bitwa pod Kraśnikiem była kilkudniową bitwą w sierpniu 1914 roku, już sama ta data pokazuje, że było to jedno z pierwszych starć Wielkiej Wojny i to na terenie Polskie. Starły się tu siły Monarchii Austro-Węgierskiej z siłami Cesarstwa Rosyjskiego. Gdy przyjrzymy się mapie zobaczymy, że kawałek w głąb Rosji Austria weszła, ówczesna granica pomiędzy tymi krajami przebiegała w okolicy miejscowości Lipa, a konkretnie pomiędzy Lipą a Zaklikowem(zapraszam, w tym miejscu mamy rekonstrukcję historyczną przejścia granicznego).Książka podzielona jest na pięć rozdziałów i chociaż autor we wstępie przybliżając i wyjaśniając motywy przyświecające mu przy pisaniu tej książce, mówi i o tym, że temat nie był zbadany, traktowany po macoszemu to jednak kompleksowo z tematem się rozprawia. Nie znam wielu książek z tej serii toteż nie wiem czy to powszechna praktyka, ale rozdziały w tej konkretnie książce są napisane logicznie. Najpierw mamy omówienie przedednia bitwy, opisanie tego co się działo na styku Rosji i Austrii, następnie przedstawiono plany obu armii na tę bitwę. Później autor omawia okolicę w której bitwa się rozegrała a następnie przechodzi do jej przebiegu. Brakuje mi nieco konkretnego rozdziału o skutkach tej bitwy. Nie chcę przez to powiedzieć, że te skutki nie są omówione, bo są, ale z piątego, bardzo obszernego rozdziału, można było wykroić szósty poświęcony wyłącznie skutkom. Książka jest wzbogacona fotografiami, mapami, przypisami i indeksami co czyni ją wymarzoną pozycją dla osób prowadzących kwerendę naukową.
Świetnie czyta się takie książki, chociaż ja jestem kiepska w omawianiu bitw, nie ogarniam strategii, nie umiem sobie tego wizualizować, dlatego rzadziej śledzę mapki z poszczególnych etapów, o wiele bardziej trafia do mnie tekst, chociaż czasami jednak staram się czytać i patrzeć na mapę, żeby próbować chciaż sobie to wizualizować. A skoro ta książka trafiła do mnie to sądzę, że trafi i do Was. I polecam po nią sięgnąć, bo jest zapomnianym, chociaż ważnym epizodem wojny, której setną rocznicę zakończenia obchodzimy!


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

2 komentarze:

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.