Mieszkam
na wsi i długo miałam w nosie to co lata mi po niebie. Do czasu aż zamieszkała
ze mną Klara, która w zależności od dnia albo ptactwa się boi, albo poluje na
nie z zapałem wielkiego łowczego rzeszy. A ponieważ mój Tata z zapałem dokarmia
sikorki, to zaczął perswadować Klarze na co wolno polować i zakazywał
wychodzenia z domu w porze karmienia ptactwa. No i umówmy się, kot polujący
przez szybę i uderzający w nią bo się wczuł, każdego rozbawi. Dlatego, gdy
zobaczyłam zapowiedź nowego komiksu z ptakami w roli głównej, stwierdziłam –
dlaczego nie. Postać Audubona jest, była mi zupełnie nieznana, ale gdy miałam w
rękach komiks, wiedziałam, że to kwestia czasu. Ze wszystkich komiksów jakie
miałam w rękach, ten chyba najbardziej zachwycił mnie rysunkami, zapierają dech
w piersiach.
Fascynująca biografia człowieka, którego pasja przerodziła się w obsesję.
Na początku XIX wieku John James Audubon wyruszył na niezwykłą ornitologiczną wyprawę. Mając tylko przyrządy malarskie, asystenta, pistolet i wielkie marzenie, postanowił poznać i namalować wszystkie ptaki Ameryki. Nic nie mogło mu stanąć na drodze – ani potworne sztormy, ani dzikie bestie i niebezpieczni ludzie, nawet własna rodzina.
Owocem tej szalonej eskapady był album, który został uznany za jedno z arcydzieł historii naturalnej oraz sztuki. Znalazło się w nim 435 akwareli przedstawiających ptaki Północnej Ameryki. Do dziś zachowało się w dobrym stanie jedynie kilka egzemplarzy tej olbrzymiej księgi – wymiary 99 na 65 cm – a jeden z nich osiągnął na aukcji w 2010 roku cenę 11,5 miliona dolarów, co do dziś jest najwyższą kwotą jaką zapłacono za drukowaną książkę.
„Audubon. Na skrzydłach świata”, powieść graficzna Fabiena Grolleau i Jérémie Royera, oparta na zapiskach samego Audubona, nie tylko oddaje ducha niezbadanej i dzikiej Ameryki, lecz także pokazuje drogę owładniętego pasją człowieka, który stał się jednym z największych badaczy natury w historii. Jego dzieło przetrwało, ale on zapłacił wysoką cenę za jego powstanie.
John
Jaames Audubon urodził się pod koniec XVIII wieku, nie miał zacnego
pochodzenia, od początku było pewne, że będzie musiał wywalczyć sobie godne
życie. Czy ktoś mógł przypuszczać, że zapisze się w annałach nauki? Miał
rodzinę, ale w interesach mu się nie wiodło, ponad pracę, czy niezbędne
kontakty towarzyskie przedkładał obserwację fauny, ptaków. Dlatego porzucił
swoją rodzinę i wyruszył w dorzecze rzeki Missisipi by skatalogować żyjące tam gatunki. Żona widziała, jak ważne
to dla niego i pogodziła się z tym. Audubon nie ustawał w swych wysiłkach, nie
przeszkadzały mu warunki atmosferyczne, rdzenni Amerykanie, niebezpieczeństwa, wykonywał
syzyfową pracę z uśmiechem na ustach i ciekawością iście dziecięcą. W czasach
bez aparatów, gdy mógł liczyć tylko na swój zmysł obserwacji i sprawność
pędzelka, skatalogował ptaki Ameryki, co przyniosło mu slawę nawet na Starym
Kontynencie. Wydawnictwo Marginesy przenoszą nas do XIX wieku, do dziekich
ostępów, do świata ptaków pełnego przygód zapalonego obserwatora.
Ten
komiks jest już bardziej rozbudowany, widzę, ze Wydawnictwo marginesy idzie w
stronę komiksów w których są nie tylko ładne rysunki, ale konkretna lektura.
Tutaj mamy komiks biograficzny, bo znanej malarce możemy poznać naukowca o
którym w Polsce jakoś jest cicho. Tekst
i rysunek pięknie się uzupełniają. Przede wszystkim zachwycają mnie rysunki
ptaków, są czarujące, a perypetie Audubona wciągają. To historia człowieka,
który dla pasji poświęcił wszystko, oddał niemalże duszę, jego światem stały
się ptaki, tylko wśród nich czuł się szczęśliwy, nawet bez grosza, nawet chory.
Bardzo ciekawa historia. Naprawdę bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.