Kiedy przenosiliśmy się do Rosji w przededniu rewolucji, by poznać Kurta i Szurę, chyba niewiele z nas miało jakieś oczekiwania, w końcu te czasy dawały takie pole manewru. Bogata śliczna dziewczyna i krymski arystokrata, tak pewni swojej pozycji w świecie który już tylko czubkami palców był na stałym lądzie, reszta była nad przepaścią. Wybuchła wojna, która przyniosła rewolucję i wywrócenie ich świata o 180 stopni. Zmuszeni do ucieczki, pozbawieni tego co sprawiało że ich życie było na poziomie i takie pełne klasy. Poprzedni tom przyniósł ucieczkę z rewolucyjnej Rosji i rodzinne kłopoty Kurta, którego familia nie akceptuje związku z dziewczyną z innej sfery.
Lektura obowiązkowa dla miłośników powieści i serialu Imperium miłości!
Rok 1924. Kurt Seyit po rozstaniu z Szurą rozpoczyna życie u boku spodziewającej się dziecka Murki. Z tą znacznie młodszą dziewczyną niemal nic go nie łączy: gdy ona marzy o spokojnym życiu, jemu zdarza się znikać na dużej i szukać ukojenia w alkoholu i u boku obcych kobiet.
Kurt musi jednak zająć się rodziną. Otwiera kilka restauracji, które prowadzi ze zmiennym szczęściem. W chwilach największego powodzenia mieszka z Murką w eleganckim domu, a w lokalu gości samego Mustafę Kemala Atatürka. Zdarza się jednak, że nie mając grosza przy duszy, podejmuje pracę w fabryce... Zwłaszcza że Murka spodziewa się kolejnego dziecka.
Seyit wciąż tęskni za Szurą. Czy kiedy dostanie od niej list, rzuci wszystko i pojedzie się z nią spotkać?
Na tle gwałtownych zmian zachodzących w Turcji w latach dwudziestych, a także w przededniu II wojny światowej Nermin Bezmen opowiada pełne wzlotów i upadków dzieje swojego dziadka.
Kurt ma młodą żonę, musiał zrezygnować ze swojej Szureczki, bo dorosłe życie nie zawsze daje nam to co chcemy. Wiedzie życie nudne i przewidywalne, spodziewa się narodzin pierwszego dziecka, chce być dobry dla swojej młodej, zapatrzonej w niego żony. Chce polepszyć ich byt i otwiera nowy biznes, a to sprawia, że w domu bywa rzadkim gościem. Wiodą życie tradycyjnych emigrantów, wciąż ważna jest przeszłość, wykonują marne zawody, które kiedyś równałyby się dla nich z bycie pariasem. Szara rzeczywistość, z przepychu rosyjskiej arystokracji bawiącej się z carem pozostały wspomnienia, podarków, chwil, duma z wyróżnienia i drobnych łask jakimi obdarzał ich władca. Aż w końcu Szura odnawia kontakt, czy Kurt wybiera swoją rodzinę, czy znów ulegnie emocjom.
Książka jest wspaniała na takie leniwe świąteczne wieczory, jesteśmy najedzeni i mamy ochotę poczytać o innych czasach i innych światach. Zawsze z ciekawością oglądam środowiska emigrantów, ludzi wysadzonych z siodła. Kurt z dandysa, dekadenckiego błękitnego ptaka musi skonfrontować się z twardymi warunkami szarej rzeczywistości. O ironio odnajduje się nawet nieźle, ale nie jest już młodzieńcem, którego pokochałam, robi się bucem, to jak traktuje żonę, prawdziwy tyran, który ma pretensję, że żona nie ogarnęła wcześniej dziecka i on musi słuchać jak córka płacze, bo chociaż jest zakochany w córeczce, to nie może znieś jej płaczu i zmiany pieluszek. No wcielenie łaskawości. Ma jakieś chore pretensje, oczywiście do innych, nie do siebie, a najbardziej mnie wkurza brak lojalności do żony, która jest w stu procentach od niego zależna. Mam jeszcze jeden tom i ach! Walczę ze sobą. Ale pewnie na dniach nadgryzę i połknę w całości. Nie oszukujmy się, najlepiej mieć wszystkie części w domu i móc zatonąć w ich perypetiach!
Raczej nie książka dla mnie, ale na pewno znajdzie swoich czytelników :)
OdpowiedzUsuń// Pola
www.czytamytu.blogspot.com
Dalej nie jestem do końca przekonana do tej serii.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana co do tej książki. Może kiedyś ale póki co podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam