Strony

niedziela, 5 kwietnia 2020

"Człowiek, który był czwartkiem" - Gilbert Keith Chesterton [ zawód w angielskim stylu]

Jestem człowiekiem, który szczycie się, że nie słucha reklam, zamiast stosować sodki z apteki na zajady stosuję babcine metody, jak widzę reklamę to wiem, że tego produktu nie kupię, gdy ktoś mi o filmie krzyczy, że to dzieło, laureat Oskara, pewnie nie oglądnę. Ten sam oporny na marketing człowiek jest jednak bezradny, gdy chodzi o opisy książek. Najsłynniejsza, najlepsza, zdobywca czegoś tam wpadam jak mysz w pułapkę, jak mucha w pajęczynę. Czasami tam próbuję walczyć, ale ciężko mi walkę wygrać chyba że siądę na rękach i potnę kartę płatniczą. Od czasu do czasu łapie mnie ochota na kryminały i to te tradycyjne, a wiadomo nie ma lepszych niż brytyjskie, to powieść Gilberta K. Chestertona zawędrowała do mego domu i kusiła okładką. Swoją drogą Zysk wydaje kryminały w świetnej szacie graficznej, od razu widzisz się zawiniętą w kocyk z książką na kolanach.  


Metafizyczny thriller G.K. Chestertona łączy surrealizm z fantastyką w konwencji utrzymanej w zawrotnym tempie opowieści grozy.
W Londynie za czasów króla Edwarda z młodym człowiekiem nazwiskiem Gabriel Syme nawiązuje kontakt agent Scotland Yardu. Szybko zwerbowany przez policję, która dąży do infiltracji i sparaliżowania organizacji anarchistycznych, młody Syme zostaje skierowany w stronę podejrzewanego o anarchistyczne powiązania człowieka, który nazywa się Gregory. Wyrobiony literacko Syme debatuje z tym mężczyzną i zyskuje dostęp do jego szemranej organizacji - rady europejskich anarchistów. Tropy wiodą Syme’a do Francji, gdzie jego nadrzędnym celem staje się ustalenie tożsamości członków rady, których pseudonimy pochodzą od nazw dni tygodnia, i zdemaskowanie ich zbrodniczych planów…
„Prawdziwymi postaciami tej książki są idee. Zwariowany projekt Chestertona w sumie jest dość prosty: pokazać, że salonowy nihilizm i relatywizm moralny są diabelskie. Byłoby to jednak zupełnie nieciekawe, gdyby autor jednocześnie nie oddał diabłu tego, co mu się należy. Każdą cząstką swojej fantazji i retorycznej weny Chesterton ożywia siły chaosu i anarchii”.Jonathan Lethem, autor Osieroconego Brooklynu
Jedna z najsłynniejszych brytyjskich powieści XX wieku.

Przenosimy się do czasów edwardiańskich, Wielka Brytania musi się zmierzyć z obecnym w całej Europie anarchizmem, zawędrowały te ruchy nawet do Anglii a Scotland Yard ma problem by to opanować. Powstaje pomysł by zwerbować ludzi, którzy do tych środowisk zwerbują. Potrzebnych śmiałków znaleziono i zaczyna się pełna akcji sprawa, której finałem ma być uniemożliwienie zamachu  bombowego. Zmiana miejsc akcji, spiski, mnóstwo postaci, knucie intryg. Na pewno nie da się nudzić bo dzieje się sporo. Tylko nie do końca w moim stylu. Niby Agata Christie i Chesterton to ten sam kraj ale jednak zupełnie inny styl. 

Powieść nie jest kobyłą, co jest teraz modne wśród pisarzy piszących kryminałów, a dobra intryga powinna być zwięźle prowadzona. I właśnie ten początek książki taki rozwleczony, przegadany wybił mnie z rytmu. Dyskusje filozoficzne, bicie piany to domena obyczajówek, ja w kryminale chce się zabawić w detektywa i gimnastykować szare komórki. Dlatego sięgam po powieści kryminalne, wątki spisków, szpiegów mnie nie jarały, a tutaj dodatkowo autor tak namieszał,  że aż przekombinował. Jak na mój gust. Zmęczyła mnie ta książka, chociaż nie można autorowi odmówić stylu ani pomysłu, to że nie przypadło mi do gustu to już kwestia subiektywna. Dla mnie za dużo było absurdu, a tego w powieściach nie lubię, tak jakoś od czasów Gombrowicza, wierzę jednak że książka znajdzie wielu fanów w Polsce, a ja absolutnie autora nie skreślam! Na pewno podoba mi się ukazanie anarchizmu od środka, do tej pory chyba czegoś takiego nie czytałam, może dlatego że w konflikcie monarchii z anarchią to jednak zawsze byłam za koroną.  


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

1 komentarz:

  1. Też nie lubię nadmiaru absurdu. Szkoda, że tak słabo ta książka wypadła. Twórczości Chestertona jeszcze nie znam. Jeśli chodzi o klasyków, to swego czasu miałam ogromną fazę na Doyle'a i przeczytałam prawie wszystko co się dało. Spróbowałam też z Christie, ale jakoś mnie nie porwała.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.