Czasami wydaje mi się, że wiele osób dopadła chwilowa klątwa zapomnienia, może znani w swoich czasach, później pogrążają się w mroku niepamięci i dopiero po wielu latach powoli wraca do naszej świadomości. Pojawiają się coraz to liczniejsze książki, albumy, nawet komiksy. Jakby minął okres kary, przymusowego milczenia i teraz możemy przyjrzeć się im na nowo. Mija czterdzieści lat od śmierci Tamary Łempickiej a ja dopiero teraz dowiaduję się ja ciekawą osobą była. Czy tylko ja mam wrażenie, że było o niej cicho? No Cóż chyba dopiero teraz obyczaje rozluźniły się na tyle, że możemy bez pruderyjnego wstydu poznawać historię tej znanej malarki z okresu
art deco.
Życie przegrane? Życie wygrane? Tę powieść trzeba koniecznie przeczytać.
Pierwsza, fascynująca powieść o największej polskiej malarce, Tamarze Łempickiej (1898 – 1980). Genialne obrazy i arcybarwne życie. Podróże do Włoch, Niemiec, Ameryki. Dramatyczne okoliczności wydostania się z bolszewickiej Rosji za cenę, która, jak przekonująco pokazuje Grzegorz Musiał, nie pozwoli już nigdy uzyskać spokoju. Pytanie – czy Tamarze na życiowym spokoju zależało? Na ołtarzu sztuki składała ofiary, które prowadziły do wyniszczenia. Była ona niebywałym kłębowiskiem sprzeczności. I świadkiem epoki. Znała wszystkich wielkich artystów, którzy w okresie międzywojennym w Paryżu mieszkali i do Paryża zjeżdżali: Pablo Picasso, André Gide, Jean Cocteau, Gertruda Stein, Coco Chanel, Marlena Dietrich. Ekscentryczna Tamara w powieści Musiała to postać absolutnie niepodległa, skrajnie odważna, swoją niezależnością często raniąca najbliższych.
Łempicka demaskuje mielizny części paryskiej bohemy znajdującej się pod urokiem i wpływami sowieckiej Rosji, jednocześnie wchodzi w ten świat, nie potrafi sobie niczego odmówić, a szczególnie narkotyków i zapładniających ją twórczo erotycznych podbojów, z których łatwo się rozgrzesza. Grzegorz Musiał namalował postać, którą najpierw chcemy potępić, by za chwilę wielbić.
Urodziła się pod sam koniec wieku XIX w zamożnej mieszczańskiej rodzinie. Od najmłodszych lat miała silny charakter i nawet chwytami poniżej pasa umiała osiągnąć to co chciała. Dosyć młodo wyszła za mąż za krewnego Norwida, ale niestety rosyjska rewolucja zburzyła kruchą bańkę jej bezpiecznego świata. Z drugiej strony trauma męża, emigracja stała się katalizatorem jej rozwoju. Paryż to idealne miejsce by malować a że Łempicka nie zawsze była orędowniczką prawdy? Ta powieść biograficzna to idealna forma by poznać życie tej niepokornej kobiety, która nie wstydziła się swojej seksualności, wiedziała czego chce, a przyszło jej żyć w ciekawych czasach. Wydawnictwo Zysk i s-ka oddaje nam idealną książkę na majówkę.
Przyznam się szczerze, że nie jestem fanką stylu art. Deco chociaż w mieście nieopodal mamy sporo budynków nazywanych perełkami art deco to ja chociaż coś tam doceniam jeszcze w architekturze, tak malarstwo zupełnie mnie nie kręci, ale ja nie muszę być wielbicielką danego stylu w sztuce, by chcieć wiedzieć więcej o danym artyście. Wydaje mi się, że nie polubiłabym Łempickiej jako osoby, na pewno by mnie drażniła, ale nie można jej odmówić ciekawego życia, oddania sztuce, w końcu to szukanie własnego stylu, tego co ją totalnie odda. No a życie miłosne? No wow, no działo się dużo, tylko czy Łempicka była kobietą szczęśliwą? Odnajdźcie odpowiedź na to pytanie w książce. Warto przeczytać! Mogę być trochę nieobiektywna, bo jeżeli powieść jest napisana dobrze i z pomysłem, to jestem niemalże bezkrytyczna, a tutaj naprawdę nie mogę się za bardzo czepiać. Mnie wciągnęła tematyka i opis tych barwnych, chociaż przecież strasznych czasów! Cieszę się, że coraz więcej mówi się o kobietach malarkach, liczę że dzięki temu uważniej przyjrzę się temu stylowi w malarstwie.
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
O widzisz, a ja norwidolożka z zamiłowania nie wiedziałam, że poślubiła jego krewnego. ;) A czytając wstęp Twojej recenzji właśnie skojarzyło mi się z Norwidem. On miał podobny los. Umarł w biedzie i zapomnieniu. Dopiero wiele lat później został odkryty i doceniony. Ale sam też często pisał, że prawdziwą wartość artysty ocenią dopiero "późne wnuki" - przyszłe pokolenia. I tak mi się skojarzyło z Łempicką właśnie. Muszę się przyznać, że ja też wiem o niej bardzo mało. Właściwie tyle, że była... Może sięgnę kiedyś po tę książkę, bo lubię biografie i powieści biograficzne. Chociaż akurat malarstwo to jedyna dziedzina sztuki, która kompletnie do mnie nie przemawia, więc i malarze jako tacy naturalną koleją rzeczy nie są mi zbyt bliscy. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie czyta się artykuły na Twoim blogu
OdpowiedzUsuń