Gdy na wiosnę pandemia szalała na całego ja usłyszałam o serialu Unortodox i pochłonęłam go w jeden weekend. Zaraz kupiłam książkę i chyba to było zaraz na początku oglądania bo finalnie serial pod koniec bardziej mnie zirytował i były pewne elementy, które mi nie odpowiadały i zaburzyły to jak odbieram ten serial. Dlatego o ile książkę odebrałam(jak to wspaniale w pandemię pójść do paczkomatu, nawet maszerując w maseczce), ale wylądowała ona na bardzo rezerwowej hałdzie wstydu, skrytej za regałem, tam jest tyle różnych książek upchniętych, że już powoli zapominam co tam wepchnęłam. A tutaj w ten weekend przypomniałam sobie, że ją mam i w sumie dlaczego by nie poczytać, zwłaszcza, że ciekawość innych perspektyw ciągle we mnie jest. Jeśli chcecie przeczytać tę książkę bo zrobił na was wrażenie serial, to przygotujcie się, że to są bardzo różne historie, których tylko pewne elementy są podobne.
NIEZWYKŁA HISTORIA O CENIE WOLNOŚCI I GROŹBIE FUNDAMENTALIZMUNowy Jork, Brooklyn - chasydzka dziewczyna uwięziona w jednym z najbardziej otwartych miast świata. Nastolatka bez książek, kina, teatru, koncertów, spotkań z rówieśnikami. Poddana opresyjnej tradycji i religii ortodoksyjnej społeczności.Trudno sobie wyobrazić świat nastoletniej Deborah, zmuszonej do małżeństwa, ogolonej na łyso w dniu ślubu i poddanej przyśpieszonej lekcji dojrzewania seksualnego. Trudno uwierzyć, że w XXI wieku dziewczyna mieszkająca w Nowym Jorku nie może posługiwać się angielskim, bo to język zepsucia i zła i jest więziona w domu?Feldman wpuszcza nas do hermetycznego świata, którego grzechy są starannie ukrywanei wypierane. Autorka w przejmujący sposób relacjonuje jak wyglądało jej życie, pełne nakazówi zakazów. Życie, które opierało się na milczącym przyzwoleniu na cierpienie, zniewoleniei przemoc. Przypłaca je ciężką nerwicą.Deborah ucieka. Po urodzeniu dziecka wie, że jeśli chce uchronić swojego syna przed podobnym losem musi porzucić męża, rodzinę i wspólnotę. Rozpoczyna nowe życie.Na podstawie książki „Unorthodox. Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów” powstał serial Netflixa po tym samym tytułem. Wznowienie ukaże się nakładem wydawnictwa Poradnia K w dzień premiery serialu – 26 marca 2020 roku.
Poznajemy historię młodej chasydzkiej dziewczyny, którą wychowują dziadkowie. Ojciec dziewczyny jest chory psychicznie, ale nikt go nie diagnozuje, żeby rodzina nie trafiła na języki. Chłopaka udało się przed laty ożenić z biedną dziewczyną z Anglii, która szukała w Stanach lepszego życia, ale w końcu uciekła. Dewojre bo tak ma na imię bohaterka żyje więc w cieniu własnego skażenia, jest takim Kopciuszkiem. Zresztą ortodoksyjna rodzina jest ciężkim środowiskiem do życia. Dziadek nosi w sobie ból po tym jak stracił całą rodzinę w Holocauście, jest bardzo wierzący, ma pieniądze ale w imię religii jest też sknerą, za to cierpi jego żona która o każdy grosz musi się wykłócać i z pokorą znosić los posłusznej żony. W takim świecie wychowują swoją wnuczkę, wpajają jej reguły, które według nich są słuszne, jednak dziecko nie czuje się akceptowane, często musi znosić złośliwe docinki krewnych, jest piątym kołem u wozu, aż w końcu wchodzi w wiek, który czyni z niej kandydatkę na żonę. Czy to otworzy jej nowe drzwi?
Jak wspomniałam w książce i w serialu podobne są tylko elementy, dużo, bardzo dużo zmieniono i jak to zobaczyłam miałam nadzieję, że lepiej zrozumiem motywy bohaterki. O ile w filmie mamy faktycznie kobietę, która nie może się realizować, nie może rozwijać swojego talentu, boi się swojej społeczności i dlatego ucieka, tymczasem tutaj mamy historię młodej dziewczyny rozczarowane małżeństwem. O ile w serialu dziewczyna ze ślubu się cieszy, o tyle w książce już tego nie ma tak zaakcentowanego a ona z mężem się nie dogaduje. Serial zrobił na mnie o wiele większe wrażenie niż książka, chociaż liczyłam że to w książce będzie więcej wyjaśnione i faktycznie trochę więcej dowiaduję się, dlaczego bohaterowie robią to co robią, ale może faktycznie muszę przeczytać więcej książek o chasydach. Nie sugerujcie się opisem wydawcy, książka nie jest aż tak dramatyczna. Nie jest zła, czyta się ją szybko i bywa ciekawa, ale chyba oczekiwałam większego wow.
Ciekawa sprawa. Ostatnio seriale też bardziej mnie poruszają niż książki, na podstawie których zostały zrealizowane. Tego wprawdzie jeszcze nie widziałam, ale coś czuję, że szybciej odpalę netfliks niż zamówię książkę.
OdpowiedzUsuńjak Cię znam serial Ci się spodoba
Usuń