Premierze pierwszego tomu przygód Anne Shirley towarzyszyły ogromne emocje związane z nowym tłumaczeniem. Chyba mniejsze emocje wzbudziły nowe, anglojęzyczne wersje imion, ale zmiana Zielonego Wzgórza, na Zielone Szczyty były obrazą, skandalem, który wstrząsnął literackim światem. Wiele osób zapowiedziało, że nie tknie tego nawet kijem, co jak żywo przypominało mi relację niektórych grup na Pottera. Ja byłam zachwycona, książka wiele zyskała, a ja liczyłam dni do premiery drugiego tomu w nowym tłumaczeniu. Jak się tak zastanowić Ania z Avonlea to cześć, którą lubię tak średnio, czy tak samo będzie z Anne z Avonlea?
Drugi tom serii o przygodach rudowłosej Anne Shirley w znakomitym przekładzie Anny Bańkowskiej, który wywołał wiele emocji.Anne, choć zamierzała wyjechać na studia, zostaje w Avonlea, żeby opiekować się tracącą wzrok Marillą. Rozpoczyna pracę w tutejszej szkole, zawiera nowe, ciekawe znajomości, a założone przez nią Koło Entuzjastów Avonlea działa coraz prężniej. Do tego wspólnie z Marillą podejmują decyzję o przygarnięciu kilkuletnich bliźniąt: Davy?ego i Dory, które wniosą w ich życie? jeszcze więcej radosnego chaosu. Jednak to opowieść już nie tylko o zabawnych perypetiach nastoletniej Anne, ale też o wchodzeniu w dorosłość, dojrzewaniu i odpowiedzialności za bliskich.Powieść ukazała się w 1909 roku ? zaledwie rok po wydaniu "Anne z Zielonych Szczytów", która okazała się ogromnym sukcesem. Zaskoczyło to nawet samą Lucy Maud Montgomery. Wydawca od razu podpisał z autorką umowę na kolejne tomy. Pierwsze polskie wydanie "Anne z Avonlea" opublikowano w 1924 roku.
Anne nie wyjechała na wymarzone studia do Redmondu, ale
została w Zielonych Szczytach by opiekować się Marillą, której wzrok pogarszał
się do tego stopnia, że groziła jej ślepota. Posadę w Avonlea zawdzięcza
wielkoduszności Gilberta, z którym w końcu się pojednała. Spotykamy ją w przededniu
nowego roku szkolnego, pełną obaw i młodzieńczych ideałów. Dziewczę ma lat szesnaście
i pół i już ma przejąć dowodzenie nad znaczną grupą uczniów. Tom zaczyna się od
scysji z nowym sąsiadem i ta relacja o tak burzliwym początku, nie rokuje za
dobrze, także początek szkoły sprawia,
że Anne patrzy na wiele rzeczy sceptycznie, jednak wrodzony optymizm sprawia,
że wciąż zaczyna od nowa, z niegasnącą energią. Ten tom pełen jest perypetii
związanych z nauczaniem dzieci, ale także zwykłymi kolejami losu, a dodatkowo w
Zielonych Szczytach pojawią się kolejne przygarnięte dzieci i to bliźnięta. Oj
będzie wesoło… ale będzie też wzruszająco i romantycznie!
Oj temu tomowi ewidentnie przydało się odświeżenie, ale
przyznam, że w tym tomie bardzo brakowało mi starych imion, dla mnie Paul to
ciągle Jaś, Davy to Tadzio, Dora to Tola. Zmiana Małgorzaty na Rachel nie przeszkadzała
mi tak, jak te zmiany, nie umiałam się przestawić i ciągle w myślach nazywałam
ich starymi imionami. Karolinę Czwartą również. Pomijając te detale, to jednak
byłam zachwycona lekturą, czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie, cieszę się,
że autorka uwspółcześniła język. Tadzio
wychylający się przez fartuch, czy przez cembrowinę, dla współczesnej młodzieży
może być abstrakcyjny. Piękna i wzruszająca jest historia panny Lewis. Taką
tkliwością napełniają mnie koleje losu pani Linde, a historia nowego sąsiada
jest naprawdę zabawna.
Bardzo polecam wszystkim tym, którzy zatrzymali się na
pierwszym tomie, później jest jeszcze lepiej!
Książka recenzowana dla portalu Duże Ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.
A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )
Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.
Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)
Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.
Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy
Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.
Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.