Strony

sobota, 18 lutego 2023

"Doktórka od familoków" - Magdalena Majcher [ o Matce Boskiej Szopienickiej]

 


Miałam długą przerwę w czytaniu powieści Magdaleny Majcher. Ostatnio czytałam jej powieści obyczajowe, osadzone w fikcji literackiej. Jakiś czas temu zauważyłam, że autorka zaczęła pisać książki zakotwiczone w prawdziwych historiach. O jednej usłyszałam w podcaście WojciechaChmielarza(książkę kupiłam, leży u Mamy), gdy zobaczyłam zapowiedź Doktórki od familoków bardzo chciałam ją przeczytać i faktycznie zaczęłam lekturę, od razu po odpakowaniu tej książki. Poszło błyskawicznie, mamy w domu jeszcze reportaż o tym zjawisku. Na pewno przeczytam, by zobaczyć jak to było od strony czystych faktów, bo tutaj mamy oczywiście beletryzowaną opowieść, ale czy przez to mniej godną uwagi?

 



Opowieść o silnej i niezłomnej lekarce, która odważnie stanęła po stronie najsłabszych, choć mogły ją za to spotkać nieprzewidziane represje. Jedna z najpopularniejszych polskich autorek przedstawia prawdziwą historię Jolanty Wadowskiej-Król, „śląskiego Czarnobyla” i „znikających dzieci”.

Lata siedemdziesiąte, Szopienice – dzielnica Katowic. Do lokalnej przychodni pediatrycznej trafia kolejne niemowlę z niedokrwistością. Dzieci tu są mniejsze, gorzej rozwinięte od swoich rówieśników, a rejonowa szkoła specjalna pęka w szwach. Panuje powszechna opinia, że przyczyną są zaniedbania opiekunów i zły status materialny rodzin mieszkających w okolicznych familokach. Doktor Jolanta Wadowska-Król po rozmowie z cenioną profesor pediatrii zaczyna jednak podejrzewać, że prawda leży gdzie indziej. Troska o dzieci nie daje jej spokoju. Postanawia na własną rękę przeprowadzić dodatkowe badania. Ich wyniki są zatrważające. Lekarka nie wie jeszcze, że otworzyła puszkę Pandory, a to, co odkryła, na pewno nie spodoba się władzom PRL.


Pediatra z szopienickiej poradni zmaga się z chorobami swoich małych pacjentów. Dzieci są słabsze intelektualnie, w dzielnicy działa szkoła specjalna. Pracownicy Huty mieszkają w familokach, bez bieżącej wody, bez kanalizacji, bez gazu to wszystko urąga ludzkiej godności, ale twardzi Ślązacy się nie skarżą, wychowani w kulcie pracy, Boga, rodziny ciągną swój los, chociaż młodo umierają – bez wyraźnej przyczyny a ich dzieci coraz częściej borykają się z różnymi dolegliwościami. Pewnego dnia doktor Wadowska-Król ma niespodziewanego gościa. Profesor Hager-Małecka, po wyjeździe służbowym do Szwajcarii podchwyciła temat zatrucia ołowiem  i dzieli się tym podejrzeniem z szopienicką doktor. Obie podejrzewają, że przyczyną złego stanu zdrowia dzieciaków jest ołów, ale w jaki sposób dzieci, które nie pracują w Hucie, przy obróbce ołowiu, mogą mieć obecność tego metalu w organizmie, na poziomie robotników, którzy mają bezpośredni kontakt z ołowiem? Jolanta Wadowska-Król rozpoczyna szeroko zakrojone, ale bardzo metodyczne badania, które mogą ściągnąć na nią oskarżenia, że chce zniszczyć spokój socjalistycznej ojczyzny.

W Szopienicach, tuż przy murze Huty mieszka Helena Kościelniak, Ślązaczka wychowana tak jak wychowuje się tu kobiety, stawiająca na pierwszym planie swoją rodzinę i męża. Szybko wyfrunęła z domu, wbrew radom matki. Teraz podejrzewa, że spodziewa się szóstego dziecka, a z piątką drobiazgu ma mnóstwo pracy, dzieci chorują. Coraz gorzej się uczą, Helena musi się żegnać ze swoimi marzeniami o lepszym losie dla dzieci. Na dodatek z mężem są coraz większe problemy, częściej pije, zdradza. A tu pewnego dnia odwiedza ją lekarka z rejonowej przychodni i prosi by przyjść z dziećmi na badania. Wszystko w tajemnicy.

 

Książka ma bardzo ciekawą formę, Magdalena Majcher, wpisuje wydarzenia z książki w okres ciąży Kościelniakowej, dzięki temu łapiemy upływ czasu(autorka przyznaje, że zmieniła chronologię), a jednocześnie widzimy jak zmienia się nastawienie Heleny, której oczmi widzimy co się dzieje w Szopienicach.  Z jednej strony mamy jej dystans, bo ona nie jest rodowitą Szopieniczanką, ale elementem napływowym, przyszła tu za mężem, a z drugiej strony jest w centrum wydarzeń, to jej dzieci chorują, jej dzieci są zabrane najpierw do szpitala, później do sanatorium i chociaż wcześniej narzekała na pracę przy dzieciach, ten gwar, to tęskni i bardzo się martwi. Jej oczami oglądamy codzienne życie śląskiej kobiety, ciężkie i dziś niewyobrażalne. Na drugiej stronie mamy Jolantę Wadowską-Król, urodzoną tuż przed wojną, wykształconą, tytana pracy, bardzo poukładaną, ale która ma wsparcie rodziny, wspierającego męża i zupełnie inne perspektywy, a jednak te kobiety spotykają się i walczą razem, chociaż innymi metodami. Mają wspólny cel.

 

Przyznam, że nie wiedziałam o tej ołowicy, przeraża mnie o czym jeszcze nie wiemy. O ile lata osiemdziesiąte stoją pod znakiem promieniowania i katastrofy jądrowej, to okazuje się, że lata siedemdziesiąte mają w swoim składzie dużo ołowiu. Przeraża milczenie, półprawdy, pociesza że ktoś coś z tym zrobił, owszem późno – ile osób zapłaciło za to zbyt wysoką cenę w ciągu tych dekad działania huty?

Bardzo się cieszę, że Magdalena Majcher wzięła na tapet ten wątek, bardzo ciekawy, tragiczny, mnie popchnęła do szukania informacji, o zatruciu ołowiem, Hucie Metali Nieżelaznych oraz o mieszkaniu w cieniu dużego zakładu.

 

 

 


 

1 komentarz:

  1. Podziwiam jestem autorce, że podejmuje się tak ważnych tematów w swoich książkach. Na pewno będę chciała sięgnąć po ten tytułu.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.