Miałam długą przerwę w czytaniu powieści Magdaleny Majcher. Ostatnio czytałam jej powieści obyczajowe, osadzone w fikcji literackiej. Jakiś czas temu zauważyłam, że autorka zaczęła pisać książki zakotwiczone w prawdziwych historiach. O jednej usłyszałam w podcaście WojciechaChmielarza(książkę kupiłam, leży u Mamy), gdy zobaczyłam zapowiedź Doktórki od familoków bardzo chciałam ją przeczytać i faktycznie zaczęłam lekturę, od razu po odpakowaniu tej książki. Poszło błyskawicznie, mamy w domu jeszcze reportaż o tym zjawisku. Na pewno przeczytam, by zobaczyć jak to było od strony czystych faktów, bo tutaj mamy oczywiście beletryzowaną opowieść, ale czy przez to mniej godną uwagi?
Opowieść o silnej i niezłomnej lekarce, która odważnie stanęła po stronie najsłabszych, choć mogły ją za to spotkać nieprzewidziane represje. Jedna z najpopularniejszych polskich autorek przedstawia prawdziwą historię Jolanty Wadowskiej-Król, „śląskiego Czarnobyla” i „znikających dzieci”.Lata siedemdziesiąte, Szopienice – dzielnica Katowic. Do lokalnej przychodni pediatrycznej trafia kolejne niemowlę z niedokrwistością. Dzieci tu są mniejsze, gorzej rozwinięte od swoich rówieśników, a rejonowa szkoła specjalna pęka w szwach. Panuje powszechna opinia, że przyczyną są zaniedbania opiekunów i zły status materialny rodzin mieszkających w okolicznych familokach. Doktor Jolanta Wadowska-Król po rozmowie z cenioną profesor pediatrii zaczyna jednak podejrzewać, że prawda leży gdzie indziej. Troska o dzieci nie daje jej spokoju. Postanawia na własną rękę przeprowadzić dodatkowe badania. Ich wyniki są zatrważające. Lekarka nie wie jeszcze, że otworzyła puszkę Pandory, a to, co odkryła, na pewno nie spodoba się władzom PRL.
Podziwiam jestem autorce, że podejmuje się tak ważnych tematów w swoich książkach. Na pewno będę chciała sięgnąć po ten tytułu.
OdpowiedzUsuń