Odkrycie pisarskiego talentu Idy Żmiejewskiej, to jedno z najważniejszych moich prywatnych odkryć z ostatnich lat. Cała seria Warszawianka to była literacka uczta najwyżej próby i nikt mnie nie musiał namawiać na rozpoczęcie nowej serii. Zawierucha to, podobnie jak w przypadku Warszawianki seria, która rozgrywa się w Warszawie, jeszcze pod zaborami. Tutaj też mamy rodzinę, której ojciec ginie w dziwnych okolicznościach i zostawia swoje panie bez opieki. W tamtych czasach samotna kobieta, bez względu na charakter – nie miała w życiu łatwo. Panny Kellerówny muszą walczyć o swoje szczęście i miejsce w życiu, a także zmagać się z utratą dobrego imienia.
Rok 1916. Druga wiosna Wielkiej Wojny. W Warszawie rządzą Niemcy. Łagodzą nieco przepisy i pozwalają na narodowe demonstracje, ale traktują miasto jak magazyn surowców i towarów. Bez litości łupią mieszkańców, którzy z każdym dniem cierpią coraz większą biedę. A nawet głód, gdyż mimo reglamentacji, nieustannie brakuje żywności.Dla rodziny Kellerów nastają ciężkie czasy. Osamotniona Pola czeka na powrót sióstr. Zofia przebywa w Piotrogrodzie i mimo ciągłego zagrożenia ze strony Ochrany, dobrze sobie tam radzi. Duża w tym zasługa Witolda Tarłowskiego, na którego Kellerówna spogląda coraz łaskawszym okiem. Niestety, Julia przepadła gdzieś na wschodzie i nie daje znaku życia. Nieszczęścia nie omijają ciotki Klary, która musi zmierzyć się z demonami przeszłości. Na świat przychodzi dziecko Niny.Wszystko wskazuje, że tajemnica bankructwa i śmierci Maksymiliana zostanie wkrótce wyjaśniona. Czy jednak prawda przyniesie komuś ulgę, czy sprowokuje dalsze kłopoty? I czy rodzina Kellerów zdoła przetrwać w komplecie wojenną zawieruchę? Co stało się ze Stanisławem i gdzie przepadł doktor Warliński? Czy można bezkarnie odrzucić miłość?I czy to prawda, że stare grzechy rzucają długie cienie?Ida Żmiejewska jak mało kto potrafi osadzić swoich bohaterów w historycznych ramach, malując pełen emocji obraz społeczeństwa i realiów epoki.
Trwa Wielka Wojna a u
naszych bohaterek próżno szukać spokoju. Nina rodzi córkę, Zofia w
Piotrogrodzie próbuje dojść do ładu z Witoldem, tym bardziej, że jest pod baczną
obserwacją służb i niejako między młotem a kowadłem. Julia zawiodła się na
mężu, który ją porzucił, gdy niemalże umierała na tyfus. To ją definitywnie
otrzeźwia. Pola zaś robi wszystko co się da, by utrzymać rodzinę, nie myśli o
sobie i jest na skraju suchot. Babcia wciąż jest niezłomna, ale za to u ciotki
Klary coś rusza. Wraca do niej przeszłość. W niespokojnych czasach, konieczność
przetrwania przeplata się z walką o prywatne szczęście. Dodatkowo czuć tutaj
cudownie klimat Warszawy, którą miałam jak żywo przed oczyma. Chociaż po
soborze na placu Saskim śladu nie ma, ale tak łatwo sobie można wyobrazić.
Ależ ja czekałam na tę
część. Jestem uzależniona od prozy autorki i co kończę dany tom, to już czekam
na następny. Tutaj jest tak samo. Ida Żmiejewska umie tak pięknie pisać o uczuciach,
subtelnie. Pokazuje, że nie trzeba pisać scenariusza wiadomych filmów,
wystarczy jedno zdanie, w którym z części ciała występują oczy, a już czytelnik
wie i czuje co powinien. Ależ ja kibicuję Kellerównom i kocham Babcie – to jest
pancerna starowinka. Oczywiście, by sięgnąć po ten tom trzeba znać części
poprzednie, bo inaczej książka będzie niezrozumiała i męcząca.
Przeczytałam tę książkę w
mniej niż dobrę, jak już zaczniecie, nie dacie rady odłożyć. Pyszna lektura!!
Dobrze napisana obyczajówka to skarb, a jeśli to jest cała saga, to grzech nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuńSwego czasu interesowałam się tą serią, czas do tego wrócić.
OdpowiedzUsuń