Strony

poniedziałek, 20 maja 2024

"Plon" - Tara June Winch [ opowieść o Australii]


 Majowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki ma dotyczyć książki Plon, nie czytałam wielu książek rozgrywających się w Australii, pierwsze to wiadomo Ptaki ciernistych krzewów, później – może maksymalnie pięć tytułów. O Aborygenach wiem praktycznie nic, nawet moja wiedza o tym kontynencie zaczyna się i kończy na miejscu zsyłki dla niepokornych obywateli, przywiezieniu przez Anglików królików co przyniosło tragiczne skutki. Australia to dla mnie głównie pierwszy turniej Wielkiego Szlema w sezonie. Byłam zatem bardzo ciekawa o czym będzie ta książka i czy będzie dla mnie katalizatorem, by coś więcej poczytać, bo teraz jest mi wstyd. Wiem, że nic nie wiem.

 







Dhaganhu ngurambang? Gdzie jest twój kraj? Burral. Miejsce narodzin, ta ziemia. Warraa-nha. Krzyczeć. Nuganirra. Serce uderza regularnie. Durrur-buwulin. Zawsze. Ngulagambilanha. Wracać do domu.

Dwudziestokilkuletnia August wraca po latach z Wielkiej Brytanii do Australii na pogrzeb dziadka. Albert Gondiwindi wychował się w domu dla aborygeńskich chłopców założonym przez chrześcijańską misję. Oddzielony od rodziny, doskonale wiedział, czym grozi wykorzenienie. Całe życie tworzył słownik języka swojego ludu – Wiradjuri – i to z ułożonych alfabetycznie haseł zbudowana jest jego historia.

Po jego śmierci, gdy na ziemię Gondiwindich wjeżdżają buldożery, słownik Alberta staje się dla jego dzieci i wnuków niczym testament. Jest ich łącznikiem z przeszłością, dowodem istnienia, wezwaniem, by zachować pamięć, nadzieją, że jeszcze nie wszystko stracone.

Plon to powieść totalna. Autorka opowiada w niej historię swojego ludu, mierzy się z barbarzyństwem i krzywdami, jakich zaznali jej należący do rdzennych Australijczyków przodkowie. To jedna z najgłośniejszych książek australijskich ostatnich lat, nagrodzona prestiżową Nagroda im. Miles Franklin.




August mieszka w Wielkiej Brytanii, pracuje tam na zmywaku i pewnego dnia dostaje telefon, ze jej ukochany dziadzia zmarł. Wychowali ją i siostrę dziadkowie, bo rodzice poszli siedzieć za hodowlę marihuany – policja ich znalazła, bo spadł śnieg i ich dach wyróżniał się brakiem śniegu(Polskę i Australię coś łączy ; ) ). Dziadzia jest rdzennym mieszkańcem, chociaż wychowywał się na misji, to utrzymywał silną więź z kulturą swoich przodków, tworzył słownik języka swojego ludu. I to właśnie ten słownik jest motywem przewodnim, historią tej rodziny, takim jakby kolażem. Po jego śmierci na ziemię gdzie mieszkał mają wjechać buldożery, bo odkryto tam złoża cyny, która jest szansą dla biednego regionu na pracę, ale oznacza śmierć kultury rdzennej. August wróciwszy do domu wraca do swojego dzieciństwa, do pracy dziadka. Ten wątek słownika jest bardzo ciekawy, świetny pomysł na opowiadanie. Chociaż hasła są różne to składają się w spójną opowieść. Drugi bardzo dla mnie ciekawy wątek to listy księdza, który przybywa do Australii i próbuje poprawić los rdzennych mieszkańców, ale oczywiście robi to w sposób typowy dla białego człowieka, ale te historie, które opisuje, no nie są przyjemne i nie przynoszą chluby. Wątek August jest chaotyczny i traktuję ją jako pretekst do opowiedzenia tej historii, Moim zdaniem August jest za dużo, wątek jej babci, jest interesująca, ale August bym wycięła.

 

Ta książka jest opisana jako powieść totalna, no ja nie do końca się zgadzam, jest ciekawa ale nie uznam jej bynajmniej za wybitną. Cieszę się, ze takie książki powstają, że uczymy się, że historia może być interpretowana w inny sposób niż jako tryumfalny pochód białego człowieka by nieść cywilizację i kulturę. Tymczasem ten pochód białego człowieka oznacza bezlitosną dewastację innych kultur. Czuję smutek, bo nigdy nie dowiemy się ile straciliśmy. Przyznam się, że spodziewałam się po tej książce nieco więcej, chyba myślałam, że to będą emocję na miarę 27śmierci Toby`ego Obedo, tymczasem ta książka jest taka, raczej przeciętna, bardziej poruszyły mnie fragmenty o stracie, przemijaniu i trwaniu. Chyba za mało było tej australijskiej kultury, muszę znaleźć zatem coś co zaspokoi głód tej wiedzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.