Strony

czwartek, 13 czerwca 2024

"Yellowface" - Rebecca F. Kuang

 


Czerwcowa lektura na Dyskusyjny Klub Książki to Yellowface, żółta okładka, prosta grafika i wydawnictwo, które kojarzy się z fantastyką. O tej książce słyszałam już jakiś czas, ale nie lubię angielskich tytułów i omijam tytuły znane z tego, że są głośne, a jednak los zadecydował. Powieść autorki Wojen makowych, pierwsza która odchodzi od fantastyki i wprowadza nas w świat literatury. W sumie po opisie okładki nie wiedziałam zupełnie czego się spodziewać.

 


Zaczyna się od niespodziewanej śmierci. A później napięcie rośnie dosłownie odbierając oddech, aż do finału, który zaciska się na gardle niczym pętla. Finału, w którym katharsis przeplata się ze stadium szaleństwa a my, nawet poznawszy całą historię, nadal nie jesteśmy pewni, kto jest ofiarą a kto czarnym charakterem. A może, jak w życiu, w tej historii nie ma czarnych charakterów i niewinnych ofiar. Może są tylko mniej lub bardziej zdeterminowane postaci. Ludzie w różnym stopniu zanurzeni w szambie wyścigu po sukces i z nierówną furią obrzuceni błotem przez "opinię publiczną".

"Yellowface" pokazuje rynek wydawniczy, działanie social mediów i drogę do spełniania marzeń od strony, której nigdy nie chcielibyście oglądać. A jednak nie odłożycie tej książki, dopóki nie przeczytacie ostatniej strony.


Zaczyna się od śmierci. June jest białą Amerykanką, która od lat marzyła o byciu pisarką. Nawet wydała już swój debiut, który nie zrobił furory – delikatnie mówiąc. Ale jej przyjaciółka, Azjatka z pochodzenia Athena to dziecko fortuny. Zaraz po studiach odniosła spektakularny sukces i June uważa, że Athena przyjaźni się z nią, by móc ją w oczy kłuć sukcesami, gdy po celebracji podpisania umowy z Netflixem idą na drinkach, Athena zaczyna się dławić, niestety pomoc June nie przynosi skutku i pogotowie może tylko stwierdzić zgon. Tak się składa, że tuż przed zadławieniem Athena  pokazuje świeżo ukończony maszynopis, bo kobieta nie uznaje komputera. June zabiera kartki i dojrzewa do tego by wydać książkę o przymusowych robotnikach z czasów Wielkiej Wojny jako swoją. Ta książka to opowieść o głębokiej zazdrości, ale także mamy tu mnóstwo gorzkich refleksji o rynku wydawniczym.

 

Poznajemy June, którą zżera żółć. Jest zazdrosna o sukces koleżanki ze studiów, ma ją za okropną osobę, ale masochistycznie się z nią spotyka, chłonie wielki świat i blichtr. Uważa, że jej talent niesprawiedliwie pominięto i rynek uparł się wykreować na gwiazdę autorkę o azjatyckich korzeniach, ale gdy książkę Atheny namaszcza się w branży wydawniczej na nowe odkrycie, to nie ma już mowy o spisku wydawnictw. Niezwykłe są te rozważania o wydawaniu książek, o zazdrości o tym jak wiele goryczy można w sobie wyhodować. June żywi się zazdrością, poczuciem krzywdy, nie ma w książce jednej żyjącej osoby, którą opisuje pozytywnie. Każdy wyrządził jej jakąś krzywdę. Jest głodna sukcesu, ale sukcesu tanim kosztem, owszem redaguje książkę, ale to służy jej argumentacji, że to jej książka, że Athena dała tylko pomysł. Gdy wybucha jedna afera, później druga – nawet na chwilę nie myśli o tym by kogoś przeprosić, siła jej autosugestii jest przeogromna. Ona naprawdę uważa, że jej przeżycia, domniemane krzywdy usprawiedliwiają to co robi.

W tej książce czuję duch Szekspira, mamy mroczną tajemnicę, ducha demaskatora i pozornie łatwy sukces, który skutkuje zaprzedaniem duszy, im dalej brnie w zło June, tym bardziej pozbywa się sumienia, ale czy cena nie będzie zbyt wysoka?

Ciekawa jest ta książka, ciekawie obserwować jak promuje się książkę, jaka wyglądają przygotowania do premiery. Naprawdę warta uwagi powieść, chociaż szczerze mówiąc, nie rozumiem dlaczego wzbudziła aż taką sensację. Bliżej jej do niezłej, ale przeciętnej, niż do wybitnej i niezapomnianej.

1 komentarz:

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.