Strony

sobota, 28 lutego 2009

Zmierzch

Dorwałam się do Sagi o wampierach i śmiertelniczce ;). Czyli po oglądnięciu zachwalanego między innymi na horum "zmierzchu" nabyłam książkę. Zaczęłam czytać przy lampce autobusowej. Książkę połknęłam. Z dwoma kolejnymi tomami było podobnie.
Czytałam na uczelni, w komunikacji miejskiej, na przystankach, w łóżku do późna.
I cóż... Książka wciąga. Nie jest przykłądem jakiejś genialnej literatury, jest strasznie naiwna i prosta. Momentami czyta się jak opowiadanie jakiejść czternastoletniej fanki a nie pracę absolwentki wydziału literatury. Ale wciąga.
Chociaż bohaterka rozkłąda na łopatki momentami. A cała akcja i dialogi porażają czasami sztucznością, czytasz, czytasz bo musisz wiedzieć co dalej


I czekasz na premierę kolejnego tomu....


Dla głodnych lektury polecam :D

czwartek, 12 lutego 2009

Podobno jak Bóg chce nas ukarać spełnia nasze marzenia


to jest całkiem prawdopodobne.

czwartek, 5 lutego 2009

gdy następuje taka chwila, że po trwającym chwilę spojrzeniu w oczy drugiego człowieka, tracisz kontakt z rzeczywistością, uśmiechasz się jak głupia, czujesz się głupio wydaje Ci się, że czas się ztrzymał i chcesz by tak zostało....

niedziela, 1 lutego 2009

dance with me

jakkolwiek lubię posiedzieć u siebie w norze, przy dobrej muzyce, kawie/herbacie. pooglądać filmy czy poczytać, tak jednak od czasu do czasu lubię wyjść z ekipą pouprawiać clubbing.

Jakl się okazało niewielka ilość alkoholu, bilard, równa się świetny wieczór. zaś kolejny raz okazało się, że da grasso plus ja równa się gigantyczne przejedzenie.

Ja chcę znowu na bilard, nie chcę egzaminu z finansów...

i prawdopodobnie następnym razem zaoferują nam stolik za friko...bo robimy widowisko i ściągamy publikę.
no raczej, jeżeli klepiemy się po tyłkach i w inny sposób odwracamy uwagę przeciwnika(mój sprawdzony to wyzywanie od nasieniowodów i zdrajców jajnika ;) ) przez przypadek też prawie położyłam się na stole.
a i wrzucałyśmy bile łapami....
naprawdę...wstyd się z nami jest pokazywać...
Mój kij bilardowy -Iker- i ja rozumieliśmy się świetnie...
jednak grunt to dobrze dobrana kameralna ekipa....
jak ja się cieszę, że oszłam zamiast zostać w domu i udawać., że się uczę i nie wiem jak to się dzieje, że przecież wychodzimy razem już któryś raz a nadal bawimy się przednio i niemalże ryczymy ze śiechu(tradycyjnie robiąc oborę)

jednak jestem zwierzęciem stadnym i towarzyskim...