Strony

środa, 8 kwietnia 2009

Katedra w Barcelonie



"Katedra w Barcelonie" to napisana z wielkim rozmachem powieść historyczna, fascynująca panorama średniowiecza, przedstawiająca blaski i cienie feudalnej Katalonii. W magicznej scenerii Barcelony rozgrywa się historia wielkich namiętności, tragicznych miłości, zdrad, spisków i zemsty. Jej fabuła nasuwa porównanie ze słynnymi Filarami Ziemi Kena Folletta, do czego zresztą autor przyznaje się bez ogródek.
Akcja książki toczy się w XIV wieku, w dobie religijnych niepokojów, nietolerancji i wojen. Stolica Księstwa Katalonii, Barcelona, panuje na szlakach handlowych i rozrasta się ku morzu. Mieszkańcy skromnej, ubogiej dzielnicy Ribera, postanawiają własnymi rękami wybudować najwspanialszą i największą na świecie katedrę maryjną - słynny kościół Santa María del Mar
Historia budowy splata się z losami Arnaua Estanyola, syna uciekajacego przed okrutnym panem pańszczyźnianego chłopa. Z przymierajacego głodem zbiega Arnau przemieni się w zamoznego patrycjusza, człowieka prawego i szanowanego. Tragarza portowego, żołnierza, bankiera, a potem konsula morskiego. Żadne pieniadze, honory i zaszczyty nie uchronią go jednak przed niebezpiecznym spiskiem i długimi rekami inkwizycji...



Oj długo za mną ta książka chodziła. Na trochę o niej zapomniałam, az pewnego złego dołowatego dnia dorwałam ją w księgarni na pociechę. Stała samotna, jakby na mnie czekała.
Nie zabrałam się do niej od razu. O nie...l coś mnie odciągało, to to, to tamto. aż wreszciue mogłam się przenieść do średniowiecznej Katalonii. Nie jest to kraina sielankowa. O nie! Po przeczytaniu książki, a nawet w trakcie dziękowałam Bogu,. że rzucił mnie akurat w ten okres historii w którym,, żyję, że nie jestem towarem, przedmiotem niższej wartości. Reproduktorem. Pionkiem. Źe mój Ojciec nie jest popychadłem, ze mimo kryzysu żyję względnie stabilnie.
Główny bohater wzbudza sympatię, owszem upada, ale umie się podniesc, jest dobrym człowiekiem. Owszem autor popada w zbytnią schematyczność, są albo dobrzy, albo źli dychotomiczny podział. I tyle A przeciez każdy jest mieszanką. Dobra i zła. Różnią się tylko proporcje.
Powtarzam. Książka szalenie mi się podobała, jak to ja zaraziłam nią już kilka osób i też wrażenia podobne.
Pomaga spojrzeć na pewne sprawy zupełnie inaczej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.