Strony

niedziela, 31 maja 2009

Anioły i Demony film 2009


Twórcy “Kodu Da Vinci” powracają na ekrany kin z długo oczekiwaną produkcją “Anioły i demony” nakręconą na podstawie bestsellerowej powieści Dana Browna pod tym samym tytułem. Widzowie ponownie zobaczą na ekranie Toma Hanksa w roli światowej sławy historyka i badacza symboli - profesora uniwersytetu Harvarda Roberta Langdona. Langdon trafia na trop wielowiekowego bractwa znanego pod nazwą Iluminaci – najbardziej wpływowej organizacji podziemnej w historii ludzkości - którego odwiecznym wrogiem jest Kościół Katolicki. Zegar na ustawionej przez Iluminatów bombie zaczyna już tykać. Mając na to niezbite dowody i chcąc zapobiec katastrofie Langdon udaje się do Rzymu, gdzie zagadkę pomaga mu rozwiązać Vittoria Vetra, piękna i tajemnicza włoska badaczka pracująca dla instytutu CERN. Rozpoczyna się zapierająca dech w piersiach podróż, wiodąca przez krypty wiecznego miasta, tajemnicze katakumby Watykanu, opuszczone katedry, aż do najbardziej tajemniczego na świecie grobowca. Langdon i Vetra będą podążać śladami liczącej sobie 400 lat organizacji Iluminatów, a ich działania mogą okazać się jedyną szansa Watykanu na przetrwanie.

Od dwóch tygodni gości owo dzieło na ekranach kin. Wreszcie wytelepałam chwilę...ba dwie godziny na oglądnięcie. jako, ze ostatnio oglądam głównie seriale to dwie godziny na jednym filmie to dla mnie sporo. A jeśli byłaby to taka szmira jak słynny "Kod" to chyba bym nie zniosła. O dziwo ksiązka od "Kodu" lepsza, ciekawsza była długo w cieniu swej słynnej, obraoburczej, herezyjnej siostry. Szkoda.... Książka jest świetnym materiałem na nieco makabryczny film, albowiem duszenie, topienie, przypalanie nie jest najlepszą receptą na miły, slodki rodzinnie spędzony czas.
Film ma atut muzykę Zimmera, którą już słuchajac "na sucho" wielbiłam, przy okazji oglądania było tylko lepiej, współgrała z akcją, wpasowywała się idealnie w przestronne marmurowe, pełne przepychu i majestatu wnętrza. Bajka
Sam film... Nie jest to idealnie odwzorowana książka o nie! zmieniono kilka spraw... oczywiście na niekorzyść... od początku do niemalże samego końca.... samo zakończenie w uroczo-cukierkowo-słodkiej nucie. Brakowało mi tylko powiewajacej w tle amerykańskiej flagi... ale widok na Watykan i Rzym opromienione Słońcem rodem z Hollywood jest niezłym substytutem ;)
Mimo, ze znałam treśc ksiązki w najważniejszych punltach(detale jednak wyleciały z łepetyny) film trzyma w napieciu, napiecie pewnie jest większe gdy się nie zna akcji... ale znając genialnych sceenarzystów, mozna się wszystkiego spodziewać. Zawsze!
Książka była dla mnie ciekawa ze względu na historię... która tutaj jest... hm bardzo technicznie upięta, począwszy od "wielkiej kastracji", aż po wszelkie inne ciekawostki, cieżko uwierzyc, że słynny profesor, mówi o swojej pasji... ja takim tonem mówię o prawie karnym... wtedy gdy muszę, po nieprzespanej nocy. Bez entuzjazmu, płomienia podniecenia, pasji w oczach... ten człowiek ma porywać studentów... No way...!!
Druga pomyłka... w książce na końcu bohater wdaje się w romans z Vittorią...tutaj... jedyne wytłumaczenie jej obecnosci to bateria do antymaterii, bo kobietka jest tępym jajogłowcem, poza znajomoscią łąciny i podawaniem komórki zdaje się, że tylko zawadza.
Wyprodukowanie diamentu Illuminatów przerosło twórców więc poczęstowano nas tylko piętnem ze skrzyżowanymi kluczami-symbolem Stolicy Apostolskiej, bez sensu... skoro celem Illuminatów nie była zemsta, tylko kult wiedzy... nie rozumiem tego.
Film nadrabia ładnymi zdjeciami aż mam ochotę pojechac do Rzymu i udać się na szlajanko po tych miejsach...
Końcówka jest makabryczna, czuję, ze czeka mnie spanie z muzyką... bo widok jest ekhm... mocny. Przy okazji preferotich zaoszczędzono nam makabry ile tylko sie dało, postawiono na mocny, bardzo mocny koniec....

Mimo tych ekhm pewnych rys, film jako całosć ogląda się całkiem dobrze, przerasta "Kod" o conajmniej klasę... ba! to zupełnie inne ligi. I nawet nie mam poczucia zmarnowania dwóch godzin ;)
(i zdecydowanie podoba mi się bardziej ten plakat niż postać Landona wmontowana koslawo miedzy anioły, czy też anioło-trup makabrycznie wygladajacy)

finał sezonu House MD miejsce II


Doktor Gregory House ma kiepskie podejście do pacjentów. Najchętniej nie miałby go wcale - nie lubi rozmawiać z pacjentami i unika tego za wszelką cenę. Jest leniwy, brutalnie szczery, niegrzeczny i uzależniony od środków przeciwbólowych. Dr House jest równocześnie znakomitym, światowej klasy diagnostą. Jego niekonwencjonalne podejście, bezbłędny instynkt i potrzeba rozwiązywania najbardziej skomplikowanych zagadek medycznych sprawia, że skierowane do niego zostają przypadki, z którymi inni lekarze nie mogą sobie poradzić. Do pomocy Dr House dobrał sobie grupę młodych lekarzy: neurologa Erica Foremana, immunologa Allison Cameron i internistę Roberta Chase'a, którym potrafi zlecić tak niekonwencjonalne zadania, jak nielegalne przeszukanie domu pacjenta.

I kolejny sezon za nami... nie skończył się z takim hukiem jak poprzedni, ale pozostawił widzów, wiernych fanów w zawieszeniu... co to będzie. Sezon miał swoje wzloty i upadki, scenarzyści odeszli już od zagadek medycznych nieco skupiając się na relacjach miedzy bohaterami, śmiem rzecz, że serial trochę na to traci.... i finał zostawił fanów poszczególnych shippów, raczej z niedosytem.. no fani Forteen i Chaserona sa happy, ale inne fanki(i fani) raczej patrzą z niepokojem w serialową przyszłość.Dlaczego Drugie miejsce? Otóż dlatego iż nie lubię takich zjawowo-duchowo-majakowych odcinków... lubię jasność owszem w ferworze dodaje to dramaturgi, ale jednak mnie irytuje... na pewno musze powtózyć sobie cały sezon, z racji zabiegania, zaganiania nie mam w pamieci grubszych zarysów odcinkó. Powtórka jest konieczna w celu odświeżenia sobie serialu.
W sumie odcinek finałowy był dobry... ten finał zaczął się juz w przedostatnim odcinku tu była kontynuacja, swietnie poprowadzona z nagłym, genialnym zwrotem akcji, nagłą iluminacją. I intrygujacym zakończeniem. Świetna byłą gra światłęm i kontrastem, ślub- kolory jasne, radosne sama radość i Psychiatryk, szarość, smutek, rezygnacja....

I weź czekaj do września...

sobota, 30 maja 2009

Andrea Bocelli


Andrea Bocelli (ur. 22 września 1958 roku w Lajatico (Toskania), we Włoszech) - śpiewak klasyczny (tenor), kompozytor i producent muzyczny.
Ukończył studia prawnicze w Pizie. W repertuarze posiada cztery kompletne opery (La bohème, Il trovatore, Werther oraz Tosca), albumy klasyczne jak i popowe. Bocelli urodził się z wrodzoną wadą wzroku - jaskrą, w wieku 12 lat doznał wylewu krwi do mózgu, kiedy grał w piłkę nożną, w wyniku czego utracił wzrok.


Są rzeczy, które kochasz od pierwszego wejrzenia, widoki, którymi się zachwycasz od razu, muzyka, którą wielbisz od pierwszej nuty. ludzie, do których czujesz sympatięod rzutu okiem na fotografię. tak mam w przypadku Andre`y Bocelliego... pokochałam jego muzykę, wielbię jego głos i czuję do niego sympatię.
Ostatnio czuję głębszą potrzebę słuchania muzyki poważnej... bardziej refleksyjne, pełnej majestatycznego piękna, ponadczasowego czaru.

może to jest faktycznie dobry pomysł na piosenkę do zagrania na pogrzebie... "Time to say goobye"...czas powiedzień dowidzenia

Finał sezonu- Bones-miejsce III


DR. TEMPERANCE BRENNAN (Emily Deschanel) jest utalentowanym antropologiem pracującym w Jeffersonian Institution, która w wolnych chwilach pisze powieści. Dr. Brennan bardzo często współpracuje z agentem FBI SEELEY'em BOOTHem (David Boreanaz), pomagając zidentyfikować zwłoki, kiedy standardowe metody są bezużyteczne.
Będąca nieco na bakier ze współczesnym światem (kompletny brak obeznania z pop kulturą czy niezrozumienie cytatów filmowych i slangu) często powtarza, że lepiej rozumie martwych niż żywych.
Razem z nią w śledztwach pomagają jej przyjaciele z Jeffersonian: ANGELA MONTENEGRO (Michaela Conlin), artysta-plastyk tworząca trójwymiarowe hologramy miejsc zbrodni i hipotetycznych jej przebiegów; ZACK ADDY (Eric Millegan), asystent Brennan, któremu wysokie IQ przeszkadza w ukończeniu kilku doktoratów. 'Wesołą gromadkę' zamyka DR. JACK HODGINS (T.J. Thyne), specjalizujący się w owadach i minerałach, wielki zwolennik teorii spiskowych.

Od roku jestem wierna fanką tego serialu. Po niespodziance, wielkim szoku właściwie, który zafundował nam finał sezonu III czekałam niecierpliwie na IV odsłonę przygód naukowca i mięśniaka. Sezon zaczął się nieźle, zabawnie, z humorem, również z głupim wyskokiem scenarzystów, bo zerwanie Angeli i Hodginsa uważam za nietrafione, tym bardziej, że finał obecnego sezonu może sugerować, że wracamy do punktu wyjścia... Nie wrócił niestety Zack, chociaż i pojawił się na jego miejsce nowy faworyt mój. Zack na króciutko się pojawia ze swoim geniuszem... i chyba faktycznie nie ma dla niego miejsca już wśród plejady młodych antropologów...
ale wracając do finałowego odcinka. Stoję na straży stanowiska, ze sezon powinien się skończyć przedostatnim odcinkiem, który był zabawny, ale i wstrząsajacy, dla dodania elementu oczekiwania i większej dramaturgi, możan było wrzucić ostatnią scenę z odcinka finałowego... jednakże scenarzyści, czy scenarzysta(łorewer) zafundowali nam sen wariata. Coś co niewiadomo czym jest... czy snem będącego w śpiączce Bootha czy fragmentem książki Bones... czy niczym...dostajemy wszystkich dotychczasowych bohaterów serialu.... od pary głównych bohaterów, poprzez załogę zezulców, wszystkich przewijających się asystentów(łącznie z Zackiem), CVaroline, brata Bootha, nie brakło nawet byłego męża Angeli...
Wszystko to rozpływa się w nicość po rozwiązaniu zagadki... wracami do sali szpitalnej gdzie Bones pisze, a Booth wybudza się ze śpiączki z brakiem pamieci...
Bardzo przeciętne...
Za całość IV sezonu, za Bootha, pomysł z dzieckiem Bones i pana Najdzela-Mura... tegoroczne Kości dostają złoty medal ;)

piątek, 29 maja 2009

Finał sezonu- Castle-spojlery miejsce IV


Niezwykle popularny autor powieści kryminalnych, Richard Castle (Nathan Fillion), nie przypadkiem jest przesłuchiwany w sprawie serii morderstw, które opisał wcześniej w swoich książkach. Rick zaciekawiony sprawą postanawia pomóc pani detektyw (Stana Katic) w rozwikłaniu tej misternej zagadki, jak i kolejnych, co wcale nie budzi jej zachwytu..

Serial oglądnęlam błyskawicznie, albowiem gdzieś w kwietniu go odkryłam. Zauroczył mnie. Głównym bihaterem. Rysiek Zamek jest przesympatyczną postacić, momentami irytujący, przezabawny facet o giga uroku osobistym. Z córką na karku, Szaloną Matką, walniętą Eks-żoną współpracuje z policją w osobie dedektyw Beckett, która go początkowo nie znosi... bo i gość momentami sam się o śmierć prosi. Każdy odcinek-osobna historia zabójstwa, dosyć ciekawe. Wplątuje się wątek prywatny... ciutkę zerżniety z Kości. I tak sie kończy sezon, własnie sprawą z matką głównej bohaterki. Rysio trafił na jakiś ślad, ze może to nie by ło przypadkowe morderstwo... no obaczymy... w przyszłym roku. Jak na koniec sezonu, koniec dosyć przeciętny. I jako koniec w stosunku do innych finałów tego sezonu serialowego, jak dla mnie plasuje się właśnie poza podium...
Dalsze miejsca....
wkrótce xD
(w kolejce oglądane Kosci, Supernatura, Hałs, oraz Chorurdzy) kolejnosć dowolna

wtorek, 26 maja 2009

jak z obrazka - Jodi Picoult


Wciągająca i błyskotliwa powieść psychologiczna o groźnej pułapce, jaką może stać się z pozoru idealne małżeństwo.


Młoda kobieta, którą policja znajduje błąkającą się po cmentarzu w Los Angeles, nie pamięta, jak się nazywa. Kiedy zgłasza się po nią mąż, Cassie Barrett dowiaduje się ze zdumieniem, że jest nie tylko uznanym antropologiem, ale też żoną Aleksa Riversa, jednego z najpopularniejszych hollywoodzkich gwiazdorów.

Stopniowo wraca jej pamięć: szalony romans w Tanzanii, ważne odkrycie naukowe, którego tam dokonała, kariera Aleksa, za którą zapłacił emocjonalnym rozchwianiem. Ale Cassie nie może się odnaleźć w swoim luksusowym życiu i na pozór doskonałym małżeństwie. Kiedy znajduje w łazience test ciążowy z pozytywnym wynikiem, nagle wracają do niej ponure wspomnienia. Cassie czuje, że musi natychmiast uciec przed swoją przeszłością i przed Aleksem.

Wciągająca i genialna. Jak to u tej autorki. Serio miałam się uczyć miałam nauki tyle, ze starczyłoby na dobry tydzień... a jak zaczęłam to nie mogłam skończyć. Czytasz i myślisz, myślisz jak Ty byś postąpiła, co zrobiła? Gdy kochasz za bardzo...
Do końca sesji, ani jednej Picoult...
Tylko, ze jej książki uzależniają...

niedziela, 24 maja 2009

co tam, jak tam


czytam genialną książkę, słucham dobrej muzyki.... sama tworzę.... ba! stworzyłam. Dzieuo "wybitnie naukowe"
tyle i nic się nie dzieje, a ja mam tak mało czasu...

piątek, 22 maja 2009

Autobiografia na czterech łapach czyli Historia jednej rodziny oraz psów, kotów, koni, jeży, żółwi, węży... i ich krewnych


Pełna anegdot, zwrotów akcji i zaskakujących zdarzeń rodzinna saga, w której zwierzęta i ludzie grają "równoprawne" role. Historia zaczyna się na Wołyniu, gdzie pradziadek autorki, hrabia Adam Halka Ledóchowski, zakochany od pierwszego wejrzenia w pięknej Tatarce, porywa ją i poślubia. Wbrew konwenansom, w imię romantycznej miłości i wspólnej pasji do koni żyją długo i szczęśliwie, dając początek dynastii ludzi mądrych, pełnych fantazji i wielkich miłośników zwierząt.

Zagłębiając się w rodzinną sagę Doroty Sumińskiej, poznajemy również pokolenia zwierzęcych towarzyszy rodziny. Ważni bohaterowie tej książki: krowa, wilczyca, kura, pies, kot, słoń, koń, jeż… i wiele innych – są najbliższymi przyjaciółmi, kochającymi i wspierającymi Dorotę Sumińską od dziecka. Zwierzęta towarzyszą jej na każdym kroku, przy wszystkich dolach i niedolach.

Autorka, opowiadając o swoich losach, dzieli się też przemyśleniami o namiętnościach, kolejach losu i trudnych wyborach, a ponieważ robi to z humorem i bezpretensjonalnością, książkę czyta się jak awanturniczy romans o życiu, miłości i pasji.

Książka opatrzona rodzinnymi zdjęciami, wśród których znajdą się również fotografie zwierzęcych "krewnych" rodziny.


Dorota Sumińska (ur. 1957) – doktor weterynarii z wieloletnią praktyką, psycholog zwierzęcy z zamiłowania, od kilku lat prowadząca popularne radiowe i telewizyjne programy o zwierzętach (m.in. w TVP1 "Zwierzowiec" – program będący kontynuacją "Zwierzyńca" oraz "Zwierzenia na cztery łapy" w I programie Polskiego Radia). Autorka poradników i książek o zwierzętach: "Szczęśliwy kot"," Szczęśliwy pies", "Do serca przytul psa" i "Trudne tematy".

[Wydawnictwo Literackie, 2008]

Co za genialna, fenomenalna książka. Dawno się tak nie upłakałam. Od małego było tak, ze najbardziej mnie wzruszała krzywda zwierząt... tutaj Pani Sumińska, którą osobiście bardzo lubię za Jej programy i audycje opisuje dzieje kilkudziesięciu Czworonogó, głowonogów.... po prostu zwierząt. Każda śmioerc któregokolwiek z "braci mniejszych" wywoływałą u mnie łzy... zaczęło się gdy zginął Wamp... potem wyłam już regularnie, książka została przeczytana w kilka godzin dosłownie a łez tylu to dawno nie wylałam....
Książkę niesamowicie szybko się czyta... ba połyka się wrecz. Nie jest nudna w ani jednym miejscu, przekazuje, przypomina najważniejsze prawdy...
I Idę utulić Kota, który ma mnie....

Baranek


Kolejna powieść autora znanego z bestsellerowych powieści humorystycznych, takich jak "Najgłupszy anioł" oraz "Brudna robota".

W swojej najnowszej powieści Moore sięga po wątki religijne, przedstawiając satyryczny obraz życia Jezusa i jego uczniów.

Narodziny Jezusa są dokładnie opisane, podobnie jak jego niezwykłe nauki, czyny i najwyższa ofiara w wieku trzydziestu trzech lat. Nikt jednak nie zna życia Syna Bożego w okresie młodości, owych zaginionych lat – nikt oprócz Biffa, najlepszego kolegi Mesjasza, który został wskrzeszony, by opowiedzieć tę historię – w bosko zabawnej, a jednak wzruszającej książce, przypominającej dzieła Vonneguta i Douglasa Adamsa. W istocie opowieść, jaką Biff ma do przekazania, jest prawdziwie cudowna, pełna niezwykłych wędrówek, magii, uzdrowień, kung-fu, ożywiania ciał, demonów i ostrych lasek. Nawet chytre sztuczki i głębokie oddanie kumpla Zbawcy mogą nie wystarczyć, by zepchnąć Joszuę ze ścieżki tragicznego przeznaczenia. Nie ma jednak nikogo, kto kocha Jezusa bardziej – może z wyjątkiem Marii z Magdali – a Biff nie ma zamiaru bez walki pozwolić, by jego niezwykły przyjaciel doznał cierpień i wniebowstąpienia.

Christopher Moore to najwybitniejszy współczesny satyryk amerykański, stawiany w jednym szeregu z Kurtem Vonnegutem, Douglasem Adamsem i Jonathanem Swiftem. Jego książki okupują najważniejsze listy bestsellerów, a sam autor otoczony w Stanach Zjednoczonych podobnym kultem, jak Monty Python w Wielkiej Brytanii. Proza Moore'a to nie tylko rozrywka na najwyższym poziomie, ale także zabawne (i niezwykle celne) obserwacje i komentarze społeczne, obyczajowe, religijne oraz polityczne.

Polecana na Hourm. Korzystając ze stypendialnego dopływu środków nabyłam... Nie załuję, momentami turlałam się ze śiechu... jako, ze okres walki na uczelni czytać mogłam nie tyle ile chciałam. ALe książa jest ciekawa, nie tylko zabawna, ale dająca okazję do przemyślenia pewnych podstawowych prawd, spraw. Dobrze napisana, czyta sie bardzo dobrze

niedziela, 17 maja 2009

Anioły i Demony soundtrack

Wielce zapowiadany hit wchodzi na ekrany. W najbliższym czasie się wprawdzie nie wybieram, ale przesłuchałam ścieżkę dźwiękowoą. Na "Kodzie" się zawiodłam i jedynie muzyka trzymała poziom. Nie wiem jaki jest najnowszy film, ale muzyka jak zwykle u Zimmera ma klasę. Nuta tajemnicy... będzie pasowała z chórem do klimatu filmu jeżeli bedzie wierny ksiazce... do książki z tego co pamiętam pasuje.... Wiadomo ZImmer naprawdę cenię jego twórczość bardzo. "Science and Religion" to chyba mój ulubiony kawałek. Bardzo klimatyczny...

piątek, 15 maja 2009

Chopin


po powrocie ze spaceru, bardzo miłego, odświeżajacego kontynuuję romans z Fryderykiem Chopinem i na nowo zauroczam sie jego muzyką, słucham sobie Nokturnów i targają mnie różne emocje, różne różniste, czuję tą tęsknotę, przestrzeń, pustkę i nadzieję, która została zawiedziona, to szukanie uparte i ciągłe szukanie....

wszystko co sama odczuwam...

wtorek, 12 maja 2009

Franciszek Józef I


Franciszek Józef I, cesarz Austrii, król Węgier i Czech, rządził blisko siedemdziesiąt lat – od 1848 roku do schyłku pierwszej wojny światowej. Władca ten budził skrajne opinie. Jego cechy osobiste, takie jak skromność, rzetelność, pracowitość i punktualność, przysporzyły mu popularności i sympatii, z drugiej strony jako władca absolutny dość często zawodził. Z czasem zepchnięto jego winy na plan dalszy i uczyniono go centralną postacią barwnej legendy o szczęśliwej monarchii.


Książka wciągająca, czytałąm z otwartym dziobek. Koniec...wzruszający. Owszem jak to biografia nie jest obiektywna, ale bardzo obiektyzmowi bliska. Burzy obraz w kilku zdaniach idealnej cesarzowej a konsekwentnie buduje obraz budzącego sympatię cesarza. Najeżona faktami, datami, nie dla tych co nie są miłośnikami historii. Kazdemy zdarzają się błędy, nikt nie jest idealny...
Dużo nowych faktów o Franciszku się dowiedziałam...

niedziela, 10 maja 2009

jest cudnie

noc przed kolosem, ale....






A może tylko mi się zdaje
Bo wiosna idzie sobie parkiem
A z wiosną idą wszystkie drzewa
Między Limanową a Tymbarkiema


na razie fruwają motyle, tyle tego, tamtego też tyle...



no b maj dookoła maj ;)

sobota, 9 maja 2009

służba nie drużba


Czas minął jak z bicza czasło :P
Dopiero był październik i do terminu oddania pracy było jeszcze łohohoho. za to teraz czasu jest coraz mniej i na dodatek ten czas bardzo goni.
więc wchodzę w coraz ściślejszy kontakt z Konstytucją Hiszpanii, oraz fachową literaturą, za rozrywkę mając li i jedynie biografię Franciszka Józefa, która daje mi komfort psychiczny i swoją racjonalnoscią daje mózgowi szansę na powrót z wymiaru pracy do wymiaru rzeczywistości.

Wbrew wszystkiemy... napisanie obiektywnej wyważonej biografii graniczy z cudem...

Na KPK dyskutowałam od filmie "Generał-Nil" i już wiem dlaczego nie czytam recenzji filmów w gazetach bo to co piszą gryzipiórki nie ma nic wspólnego z rzeczywistością... twarda walka o wierszówkę....

piątek, 8 maja 2009

you can fly if you feel free












Believe in me
and you will see
That I'm your star
Shining on your way
The darkest room
The deepest night
And I will give you light

Forever there, to hold your hand
Even in the end
The darkest room
The deepest night
And I will give u light

Chorus:
It's no matter where you are
Forever I will be your star
Believe in me and you will see
That you can fly if you feel free

Believe in me
and you will see
That I'm your star
Shining on your way
The darkest room
The deepest night
And I will give you light

Forever there, to hold your hand
Even in the end
The darkest room
The deepest night
And I will give u light

Chorus:
It's no matter where you are
Forever I will be your star
Believe in me and you will see
That you can fly if you feel free



Gdyby tylko pewne rzeczy były prostsze a ja inna mniej dumna i racjonalna.
Wtedy wszystko byłoby inaczej ;)

poniedziałek, 4 maja 2009

mam nowe zaznaczniki, a nie mam ołówka

dziś korzystając z tego, że byłam objuczona skorzystałam z dobrodziejstwa siostry zmotoryzowanej, która mnie zabrała przy okazji, no i wpadłyśmy do sklepu Karfur ;)
Nabyłam tam nie licząc zapasu żarła na tydzień cały zaznaczniki urocze bez których obejśc się nie mogę....

niestety dręczy mnie troska, albowiem zgubiłam mój ukochany automatyczny ołówke, którego używam już 2.5 i nie wiem co za diabeł ogonem nakrył.

czytam sobie powoli... ksiązkę muszę wolniej jeszcze czytać bo kociokwik mam i miast na kompie siedzieć muszę strategie ułożyć całą.....
a na pocieszenie
moje ulubione reklamy




za dwa miesiące będę tańczyła boso w rosie przy świetle księżyca i spała do południa :P

sobota, 2 maja 2009

Przypadek Adolfa H

Głośno było o tej ksiązce w kręgach gdzie się obracam nie mogłam jej dostać u siebie w księgarni toteż użyłam allegro. Oczywiście musiała swoje odleżeć, zostać przeczytana przez Mamę nim znalazłam czas dla niej.

Na wstępie zaznaczam jestem rozkochana w historii, ale nigdy nie lubiłam gdybania. To całe co by było gdyby mnie irytuje, jest nieracjonalne, nie ma pokrycia w faktach jest stratą czasu, strzępieniem języka po próżnicy. Nie licuje z pozą historyka, który powinien skupiać się na faktach.
Ale alternatywna historia Hitlera? Co by było gdyby... nie powiem jest ciekawa. Bardzo lubię autora, czytałam kilka jego książek i chociaż moją ulubioną jest "Dziecko Noego" to i ta, tak odmienna książka mi się spodobała. SPojrzeć na hItlera jak na normalnego człowieka przejśc z nim ścieżkę od początku. Pamiętam, ze jakie małe dziecko pytałam rodziców czy mogę się modlić za Hitlera.... dziś juz rozumiem miny rodziców....
Książkę czyta się błyskawicznie nawet nie wiem kiedy przeleciało te prawie 500 stron.
Jedna osoba jedna droga, która w pewnym momencie się rozdziela nieodwołalnie. Jedna osoba jeden mózg, jedna psychika a wynik tak krańcowo różny w obu przypadkach.
Ciekawa pozycja do przeczytania i przemyślenia...


Maj jest Śłoneczny ciepły mimo wiatru a ja muszę siedzieć i powinnam się uczyć....