Strony

niedziela, 31 stycznia 2010

"Powroty nad rozlewiskiem" - Małgorzata Kalicińska


Ponownie gościmy w przepełnionym ciepłem i magią domu nad rozlewiskiem. W domu, który pokochało dziesiątki tysięcy czytelników. Tym razem opowieść snuje matka głównej bohaterki "Domu nad rozlewiskiem" - Basia. Ukazana historia sięga początków XX wieku, przedstawia losy polskiej rodziny szlacheckiej na Mazurach. Splątane korzenie bohaterów książki - polsko-niemieckie i katolicko-ewangielickie - stanowią tło dla pełnych dramatyzmu historii miłosnych oraz codziennych zdarzeń.

Basia opowiada o swoim dzieciństwie, okresie studiów, o marzeniach, dramatycznych rozstaniach, poszukiwaniu miłości, dla której warto żyć. W domu zatopionym pośród mazurskich pejzaży dokonują się przedziwne powroty - do siebie, do tradycji, do bliskich. Powroty, które nieraz wymagają uczciwego pożegnania - z iluzją, z egoizmem, z zazdrością.

Basia odnajduje się. Osadza. Zakorzenia. Powraca.

Książka przynosi cudowny klimat znany czytelnikowi z "Domu nad rozlewiskiem", a jednocześnie przywołuje szalony świat lat 60. i 70. - lat beztroski. Pamiętacie piosenkę "To były piękne dni" albo "Gdzie się podziały tamte prywatki", pamiętacie te ubiory, fryzury? To one będą wam towarzyszyć podczas lektury tej książki.

Ze zgrzebności, szarości i ubóstwa PRL-u Kalicińska potrafi wydobyć bogactwo barw, smaków i uczuć, do których byśmy chętnie wrócili.

[Zysk i S-ka, 2007]

Tak pamiętam swoją krytyczną recenzję pierwszego tomu „sagi” drugi tom pojawił się przyniesiony w mojej torebce, jako prezent dla Mamy której podobała się część pierwsza. Dwa miesiące leżała nie kusząc mnie aż teraz coś mnie tknęło i chwyciłam książkę pomna jak bardzo zachwycona była nią Starsza Pani. Dobra przeczytałam ją w pół dnia… miejscami mi się podobała, bardzo nieliczne były te miejsca… bo to bajka, bajka na którą jestem zbyt realistyczna? Nastawiona pesymistycznie może? Sama nie wiem dlaczego bogatsza o tyle lat doświadczenia moja Mama się nią zachwyca a ja czyli ta, która powinna wierzyć w szczęśliwe zakończenia nie wierz… czy drażni mnie nienaturalny styl, czy może powierzchowność opowieści… może to drugie, bo bardzo mi się podobała historia Broni i Michała, ale została potraktowana tak po łebkach, ze czułam niemalże fizyczny ból nienasycenia… Autorka wychwala zaradność matki jej talenta gospodarskie i to jest największa zaleta, bo nic więcej nie słyszymy o Bronisławie… podczas gdy dziś owszem takie talenty byłyby czymś wielkim wobec odejścia kobiet od kuchni a wtedy były czymś najnormalniejszym na świecie. Basia sławi pod niebiosa swoją matkę tylko właśnie za co rozmowy Bronia-Basia są tak niesamowicie lakoniczne, oficjalne, że aż mrozi.
Mój zarzut to pobieżność, autorka chciała zarobić i naprędce skrobnęła coś takiego…. Materiał był niezły… wykonanie fatalnie.

"Klub miłośników Jane Austen" - Karen Joy Fowler


Kobiety z Doliny Kalifornijskiej i męski rodzynek - ich pięć, on jeden - dyskutują o powieściach Jane Austen. Klubowe półrocze wystawia małżeństwa na próby, pozwala rozkwitnąć romansom, przemienia układy kłopotliwe w przyjazne; wprowadza na scenę miłość.

Karen Joy Fowler sięga tu szczytów humoru: jej postaci są niezwykle pociągające, a kunsztowny taniec nowoczesnej miłości ułożony nader przemyślnie - i zabawnie.

[Dom Wydawniczy REBIS, 2005]

Rzadko zdarza mi się to powiedzieć „Film oglądało się lepiej” owszem prawdą jest, że film widziałam jakieś dwa lata temu z hakiem, ale książka przeczytana wczoraj nie wzbudziła mego zachwytu. Autorka użyła Austen jako wabika i podoczepiała gdzieniegdzie wzmianki o książkach. I Tyle!! Spodziewałam się dyskusji, rozmów, wymiany zdań. Rozczarowałam się gorzko. Gdyby jeszcze historie spisane przez autorkę, jej własne pomysły były porywające. Kolejny zawód Gdzieś czytałam, ze gdyby Austen żyła w dolinie Kalifornijskiej napisałaby tą książkę. Nigdy w życiu… Gdzie autorce do stylu Austen. Jedna zaleta podobała mi się…(chociaż może to za dużo powiedziane), ale przypadła mi do gustu historia Grigga


:przepraszam za literówki, tak to jest jak się pisze w mondrym Wordzie, który wie lepiej:

sobota, 30 stycznia 2010

"Moje życie z Mozartem" - Éric-Emmanuel Schmitt


Listy, które Éric-Emmanuel Schmitt pisze do Mozarta, to właściwie quasi-autobiografia pisarza - zapis jego młodzieńczych fascynacji oraz intelektualnych i artystycznych wyborów. To opowieść o muzyce, miłości, rozczarowaniach, ale też chwilach olśnień, radości i sukcesach. Być może najbardziej osobista z książek Schmitta, który odsłania w niej nieco ze swojej prywatności i dzieli się z czytelnikami swoją ulubioną muzyką.

[Znak, 2008]

Kiedy jest zimno i jest stresujaca sesja, studiujący mól książkowy musi jakoś się odstresować, najlepszym sposobem jest pójście do księgarni i wydanie miesięcznej racji obiadowej. Nie byłam wprawdzie wielką fanką Schmitta, ale swego czasu przeczytałam kilka książek, które bardzo mi się spodobało. A że jestem wielbicielką muzyki poważnej, chociaż ja w takim stopniu jak autor Mozarta wielbię Bacha. Ale tknęło mnie i kupiłam, na weekendzie wzięłam się do czytania, początek mną wstrząsnął, nie, nie jest przerażający po prostu podobieństwo niektórych myśli autora i moich mnie poruszyło, a później wchodzimy w sam środek intymnego monologu autora, który opisuje swoje życie pod mozartowym natchnieniem. Okazuje się, ze dla niego Mozart to panaceum na ból życia. Cudowny środek. A Mozart to uzdrowiciel, który potrafi dotrzeć do niego w najmniej spodziewanych momentach.
Ta książka jest bardzo, bardzo osobista, przeczytałam ją z przyjemnością, ale bez wybuchu entuzjazmu, niektóre fragmenty podobały mi się bardziej, inne mniej. Doskonałym dodatkiem była płyta, wybral autor świetne kawałki, których bardzo dobrze mi się słuchało...
Dla wielbicieli Schmitta jest to zapewne pozycja obowiązkowa, dla wielbicieli Mozarta podejrzewam, że również. Dla pozostałych... . hmm gdybym jej nie przeczytała podejrzewam, że moja egzystencja nie wyglądałaby inaczej. Ale mimo wszystko rada jestem, że ją przeczytałam

piątek, 29 stycznia 2010

"Dorian Gray"


Ekranizacja kultowej i kontrowersyjnej powieści Oskara Wilde’a z Colinem Firthem, znanym z "Dziennika Briget Jones" i hitu "Mamma Mia!" oraz Benem Barnesem – księciem Kaspianem z "Opowieści z Narnii" w rolach głównych. Dorian Gray jest człowiekiem niezwykłej urody, lecz nie tylko jego aparycja czyni go niezwykłym... Jest on bowiem w posiadaniu obrazu, swojego portretu, który starzeje się zamiast swego właściciela.

Książka na swoją kolej czekała kilka lat, ten film tylko kilka tygodni.
Film to przede wszystkim popis znanych i lubianych, Ben, Colin przyciągna niejedną niewiastę do kin. Czy warto wydać około 15 złotych na ten film? Moim zdaniem nie. Przede wszystkim jest bardzo mroczny, lepiej ogląda się takie filmy w zaciszu domowym niż na wielkim ekranie, ale nikt nie spodziewał się oczywiście radosnej komedii jeśli czytal książkę... Sam film jest sztucznie wydłużony, wiele rzeczy drażni.... po przeczytaniu książki zastanawiałam się jak można treść przenieść na ekran i okazalo się, że faktycznie zadanie nie jest proste IHMO w tym przypadku się nie udalo... dużo rozwiązłości Doriana, lubieżnosci podbojów milosnych ozdobionych cwaniacką miną Doriana mnie drażniło....
Muzyka też moim zdaniem przecziętna, dodaje grozy owszem, ale jakos nie zarywa się w pamięć...

sobota, 23 stycznia 2010

"Geniusz i obsesja wewnętrzny świat Marii Curie" - Barbara Goldsmith


W tej fascynującej biografii, opierającej się na niedawno ujawnionych archiwaliach, pasja i naukowa dociekliwość, triumf i sukces przeplatają się z odrzuceniem, hipokryzją i dyskryminacją, której Maria Skłodowska–Curie doświadczała zarówno jako kobieta, naukowiec, jak i imigrantka z Polski. Książka nie tylko opisuje zdumiewającą karierę naukową polskiej noblistki, lecz także jest wnikliwym portretem psychologicznym. Ukazuje kobietę próbującą pogodzić swe pasje i pracę z obowiązkami rodzinnymi. Nękana przez nawroty głębokiej depresji, skrywająca swe uczucia i chłodna z pozoru nawet wobec córek, nie zawsze była w stanie sprostać codzienności. Czytelnik poznaje także Marię jako ukochaną żonę, przyjaciółkę i współpracowniczkę Piotra Curie, a po jego śmierci ofiarę skandalu obyczajowego wywołanego romansem z Paulem Langevinem.

[Wydawnictwo Dolnośląskie, 2006]

Smarkulą będąc przeczytałam bigrafię Marii Curie autorstwa jej córki Ewy, zafascynowała mnie początkowo ta książka, sprawiła, że wyłam jak dziecko, ale wraz z upływem lat, nabieraniem doświadczenia dostrzegłam, że jako biografia jest szalenie stronnicza, rażąco nieobiektywna, nie miałam jednak środków ani okazji aby nabyć inną bardziej wiarygodną książkę, az w ostatni weekend zlożyłam zamówienie na obiecującą wiele biografię noblistki... przeczytana w niecały dzień interesująca, ale w gruncie rzeczy niespełniającą oczekiwań lekturą. Owszem wspomniano tutaj o romansie Marii co jej córka pominęła.
Książka miała traktować o wewnętrznym świecie Marii Curie i dałam się zwieść tytułowi, znajdziemy w niej wiecej informacj z podręcznika do fizyki niż z wewnętrznego życia fizyczki. Właśnie dla mnie humanisty miejscami książka była zabójcza w terminy, procesy, ja zdaję sobię sprawę, że pisząc o pracy nad odkryciami życia nie sposób pominąć pewnych faktów z fizyki czy chemi, ale opisy praw fizycznych, urządzeń dokladnych procesów to chyba zbędne. Więcej w książce jest informacji dotyczących rozwijającej się wtedy nauki o promieniotwórczości niż prywatnym zyciu Marii.
Jak rzekłam książkę czyta sie błyskawicznie i z zainteresowaniem, ale spodziewałam się czegoś innego.

piątek, 22 stycznia 2010

"Niezwykła podróż Pomponiusza Flatusa" - Eduardo Mendoza


trafia na rubieże Cesarstwa Rzymskiego, do Ziemi Świętej. Szuka źródła o cudownych właściwościach, ale jedyne, co znajduje, to problemy gastryczne i nieprzychylna mu karawana Arabów. Ograbiony, głodny i wycieńczony skutkami cudownego działania wody źródlanej, szuka ratunku wśród krajanów zamieszkujących Nazaret, ale z pomocą nieoczekiwanie przychodzi mu pewien miejscowy chłopiec. Dwunastolatek o imieniu Jezus zleca mu przeprowadzenie śledztwa w sprawie morderstwa, o które oskarżony został jego ojciec o imieniu Józef, a w którego winę nie wierzy ani syn, ani jego matka o imieniu Maria. Nos detektywa prowadzi Flatusa krętymi ścieżkami ku rozwiązaniu zagadki. Wszyscy wokół wyglądają Mesjasza, kapłani i trybun mają własne problemy, w dodatku cieśla nie zamierza się bronić i gdyby nie pomoc Sary zgrabnołydkiej, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.

W najnowszej powieści Eduardo Mendoza powraca w swej najlepszej formie. Przymrużone oko i szelmowski uśmieszek na twarzy to znak rozpoznawczy autora. W "Niezwykłej podróży Pomponiusza Flatusa" sięga do apokryfów i mitologii, żongluje faktami historycznymi, imionami i miejscami, zapraszając do doskonałej zabawy literackiej. Współczesny kryminał, wolterowska powiastka filozoficzna, komedia qui pro quo - Pomponiusz Flatus i Eduardo Mendoza proponują spojrzenie na początek naszej ery w nieco mniej zobowiązujący sposób.

[Znak, 2009]

Masz ochotę na podróż w czasie? Na wesoło? Jeśli tak MUSISZ sięgnąc po tą ksiązkę, złap Pomponiusza za rękę i podąż z nim szukać źródła mądrości, zawędruj do Judei z początków naszej ery, poznaj Józefa, Jezusa i Maryję w nieco innych odsłosnach, nie bluźnierskich, ale innych, pośmiej się z geniuszu głównego bhatera i rozwiąż z nim zagadkę.
Żonglerka słowna Mendozy do tego wnikliwe studia nad historią zaoowocowały tą książką, którą czyta się błyskawicznie z problemami powstrzyując wybuchy śmiechu

Narzeczony mimo woli - TheProposal 2009


Margaret Tate (Sandra Bullock) szantażem postanawia poślubić swojego asystenta Andrew Paxtona (Ryan Reynolds). I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że parę łączy tylko praca, a nie prawdziwe uczucie. Margaret naciska na ślub, ponieważ grozi jej deportacja z USA do rodzimej Kanady. Kobieta musi szybko otrzymać amerykańskie obywatelstwo, lecz niestety jej wyrachowany plan może się nie udać, gdy rodzi się prawdziwa miłość. . .


Za oknwm mróz w kalendarzu sesyjne napięcie aż człowiek chce się odstresować. Czymkolwiek, a jak przyjaciółka jest wielbicielką komedii romantycznych to sie szuka i kombinuje coby mogła oglądnąć to co lubi. I zamiast wyśmiać wpada po uszy. Swego czasu czytałam krytyczną recenzję "Narzeczonego mimo woli" toteż podeszłam bardzo sceptycznie do tego filmu i się zaskoczyłam in plus.
Ubawiłam się strasznie a i momentu wzruszenia nie brakło.
Klasyczna komedia romantyczna, temat pary kochanków ciekawie poproiwadzony. No i Andrew przyprawiał mnie o motylkowanie. sandra śmieszyła do łez... razem z Bunią. Czas spędzony na oglądaniu zleciał błyskawicznie.

sobota, 9 stycznia 2010

Una furtiva lagrima

Odkrycie dnia....... Joshua Bell, San Ikerze jak On gra na skrzypcach to aż mi ciarki biegają.... i przenoszę się do metafizycznego lepszego świata
ómieram

i Pavarotti śpiewa.... jak mnie jeszcze na świecie nie bylo... co nie przeszkadza mi się wzruszać....

"Ludziska" - Guareschi


"Ludziska" to piąty z kolei zbiór opowieści o perypetiach don Camilla i Peppona. Tym razem krzepki i porywczy proboszcz oraz jego odwieczny adwersarz - burmistrz Peppone próbują nam udowodnić (i to nadzwyczaj skutecznie), że o wiele bardziej urozmaicona od mądrości jest... głupota.

Głupota, o czym przekonują nas ulubieńcy Guareschiego, jest od mądrości o wiele ciekawsza. Nie potrzebuje reklamy i masowej popularyzacji, gdyż - co trudno ukryć - sama się nieźle tłumaczy i zachwala. Toteż wszyscy bohaterowie "Ludzisk" nie szczędzą nam sytuacji, w których okazuje się, że niewiele trzeba, by z człowieka wyszło... ludzisko. Tym bardziej, że w sercu każdego człowieka - jak podpowiada Autor - znajduje się dość miejsca na nową nienawiść... Niemniej zbytnio się nie martwmy ludzkimi przywarami, gdyż przyszłość nasza, o czym przekonywał Peppona don Camillo, najczęściej nie leży w rękach lekarzy, lecz Boga.

Opowiadania o don Camillu to historie, dzięki którym odkryjesz, że nie każdy kompromis kończy się kompromitacją!

[Palabra & IW PAX, Warszawa 1993]

Jeżeli jest książka której nie powinno się czytać w miejscu publicznym aby nie poddać w wątpliwość swej normalności to są to ksiażki o Don Camillo, ja nieopatrznie zaczęłam czytać "Ludziska" w autobusie wracając z miasta do którego pojechalam tylko po tą książkę... bo Mama skończyła czytać i bidulka nie wyobrażała sobie dalszej egzystencji bez podczytywania o Don Camillo. Więc jako dobre dziecko ryzykując mymi zainfekowanymi oskrzelami pod byle pretekstem wybrałam się do miasta coby niespodziankę zrobić rodzicielce... i nieopatrznie otworzyłam książkę i zaczęłam czytać, nieomal wybuchnęłam śmiechem na cały autobus wiozący sporo znajomych ze mojej wsi... żeby się nie skompromitować zdusiłam śmiech w sobie... i przestrzegam nie czytajcie w miejscach publicznych... bo te książki zwalają z nóg swym mądrym humorem....
Mają jedną wadę... wydawnictwo PAX zbyt wolno wznawia....

piątek, 8 stycznia 2010

Coco Chanel - Coco avant Chanel


Fascynujący portret legendarnej Coco Chanel, wizjonerki, rewolucyjnej dyktatorki mody, istnej "diablicy o ludzkich pragnieniach". To ona pozwoliła kobietom nosić krótkie fryzury, sztuczną biżuterię oraz spodnie. Stworzyła wzór ekstremalnej elegancji z nieśmiertelną małą czarną na czele oraz najbardziej uwodzicielski zapach na świecie - Chanel Nr 5. Szokujące przeżycia pozornie chłodnej i żądnej sukcesu kobiety, której najgłębiej skrywaną potrzebą okazała się potrzeba prawdziwej miłości. Poznacie wielką Ikonę Mody - Coco Chanel, której samotność była równie wielka jak jej sława. Opiekę nad kostiumami do tego filmu sprawował sam Karl Lagerfeld - mistrz autokreacji, wielki spadkobierca i kontynuator stylu Coco Chanel.



Film na który dlugo miałam ochotę a nie miałam czasu i możliwości. Zmotywował mnie do oglądania Alessandro, boski, cudowny Alessandro o zniewalającym uśmiechu i spojrzeniu, który sprawia, ze miękły mi kolana…. Taak. I to mnie zachwyciło, bo poza jego postacią, no może muzyką i zdjęciami, historia nie jest porywająca, Coco nie wygląda na swoje lata tylko strasznie, strasznie staro co mnie raziło. Akcja się wlecze…..(musiałam zrobić sobie kawy bo bym usnęła o 5 po południu!!) Nabrało dla mnie tępa gdy Coco wiąże się z Arturem i Balsen jest zazdrosny, było mi go żal, gdy chce za wszelką cenę ją zatrzymać a ona leci jak ćma do ognia do tego oszukańca(Alessandro wybacz!!) później wybaczam mu i odwołuję co zlego o nim myślałam, ale Balsena jest mi ciągle żal…. A później jest mi żal Coco. Nie wiem czy to wina nadmiaru Chopina wczoraj oglądanego(początek roku Chopinowskiego) a dziś słuchanego, że smutno mi było na tym filmie…. Tak bardzo, bardzo smutno.

czwartek, 7 stycznia 2010

"Portret Doriana Graya" - Oscar Wilde


Oscar Wilde (1854-1900), angielski poeta i dramatopisarz pochodzenia irlandzkiego, zasłynął jako zwolennik skrajnego estetyzmu. Błyskotliwość i finezyjność jego stylu sprawiły, iż nazywano go "Lordem Paradoksem". Jego najbardziej znane utwory to: modernistyczna tragedia "Salome", komedia salonowa "Brat marnotrawny", autobiograficzny poemat "De profundis" oraz "Ballada o więzieniu w Reading". Nazwisko Wilde'a łączy się jednak przede wszystkim z "Portretem Doriana Graya", powieścią będącą wyrazem jego poglądów na sztukę. Historia tytułowego portretu, na którym znajdują swoje odbicie grzechy popełniane przez bohatera, podczas gdy on sam zachowuje młodzieńczy i niewinny wygląd, stanowi pretekst do przedstawienia koncepcji sztuki wolnej od wszelkich zobowiązań społecznych, moralnych, etycznych; sztuki całkowicie bezużyecznej, której jedynym celem jest objawienie siebie samej. Bowiem, jak napisał Wilde w przedmowie do powieści: "Wybrani są ci, dla których piękno posiada wyłącznie znaczenie piękna. Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle. Nic więcej".

[Wydawnictwo Zielona Sowa, 2005]


Zaczynałam studia gdy kupiłam tą książkę…. Zajęło mi ponad 4 lata zdjęcie jej z półki i przeczytanie… zmotywował mnie film, który mam a który chcę oglądnąć po przeczytaniu książki. Tak… są jeszcze ludzie, którzy mając…. Hm…. Obliczcie ile lat ;) nie czytali tej słynnej książki(a pamiętam jak leżałam w szpitalu mając lat 17 polecił mi ją sympatyczny Grzesiu z dolnej Sali).
Pokajałam się teraz opiszę wrażenia…. Chociaż będzie ciężko… zapewne napisano o tej książce wszystko…. Jest… wyjątkowa… ciężko streścić w slowach emocje, ale niech mi nikt nie mówi, że nasze czasy są czasami w których liczy się tylko piękno i młodość… a Dorian to kto? Nasz rówieśnik? Dorian w sumie to każdy z nas, chce trzymać z tym co czas zatrzyma, zamknie urodę w próżni…. Tyle, że nie każdy z nas sprzedaje za to duszę…. Być czy być takie pytanie zadaje sobie Dorian i wybiera być. Wybór tragiczny? Oczywiście, ze tragiczny o czym przekona się sam Dorian…. Smutna książka…
Teraz za to mogę się za film zabrać…. Ciekawa jestem Bena

poniedziałek, 4 stycznia 2010

"Dynastie Panujące Europy" - Isabelle Bricard


Nie sprawdziła się przepowiednia egipskiego króla Faruka, że „w 2000 roku pozostanie na ziemi już tylko pięciu królów: król pik, król karo, król kier, król trefl i... królowa Anglii” . W samej Europie jest dziesięciu! Królowe, królowie, jeden wielki książę, dwóch książąt i ich rodziny. Jak, gdzie i z czego żyją? Dlaczego panują, nie rządząc? W jaki sposób godzą tradycję z nowoczesnością? Co sprawia, że „zwykłych” ludzi wciąż interesuje, co jada królowa Elżbieta, z kim romansuje księżniczka Stefania z Monako i jak rozwija się malutka córeczka hiszpańskiego następcy tronu Filipa? Książka opowiada o burzliwej historii, życiu codziennym oraz blaskach i cieniach bycia członkiem dynastii panującej od Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej po niemal symboliczne, choć niezwykle bogate Księstwo Liechtensteinu.



Kto z kim, kiedy i dlaczego? Fenomenalna książka dorwana za półdarmo w „taniej Książce” dostarczyła mi rozrywki na świąteczne ferie, łączy ze sobą pasję historyczną i jednocześnie chęć wiedzy o tym co w trawie piszczy…. Opisane rzetelnie współczesne koronowane głowy Europy z notatką historyczną, rzutem oka w przyszłość oraz telegraficznym skrótem… bardzo mi się podobały zwłaszcza części historyczne dokładnie traktujące o kilku ostatnich monarchach ich małżeństwach, życiu osobistym, książka jest wzbogacona o kilka fotografii więc nie jesteśmy zdani li i jedynie na wyobraźnie…. Ciekawym losów monarchii w europejskich państwach polecam z czystym sercem, czytało mi się bardzo dobrze i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy…. Chociażby o Koronie Hiszpańskiej o której wydawało mi się, że wiem bardzo dużo

Młoda Wiktoria - The Young Victoria


Film przedstawia losy młodej brytyjskiej królowej Wiktorii , której początki panowania były bardzo burzliwe i wzbudzały wiele kontrowersji a szczególnie romans z księciem Albertem , kończący się w rezultacie małżeństwem.



Oglądnęłam bo polecano na forum. Dobrze, że nie przeczytałam wszystkich opinii od początku bo bym się zniechęciła pewnie a tak oglądałam sobie spokojnie, mogłam się delektować bajecznymi wnętrzami, nastrojową muzyką i przepysznymi strojami. Wizualnie byłam oczarowana. Zaś jeśli chodzi o fabułę? Bez rozczarowań i bez zachwytów podświadomie wiedziałam czego się spodziewać wiernie przeniesiona na ekran historia nie byłaby chyba dla przeciętnego widza interesująca. Mi podobało się przedstawienie uczucia Wiktorii i Alberta. Zwłaszcza Alberta, który pocieszny jest w tym filmie….jest taki biedny… zakochany a postawiony na niższej półce niż małżonka, jego męska duma zapewne cierpi strasznie.
Nawet mi się podobała aktorka grająca Wiktorię…. Chociaż Królowa Wiktoria kojarzy mi się ze zdjęciami robionymi jej gdy już była starszą bardzo panią i ani odrobinę nie jest podobna do tej młodziutkiej szczupłej dziewuszki, ale z tego co widziałam – portret młodej Wiktorii to można się dopatrzyć pewnego podobieństwa….
Bardzo jestem na tak po tym filmie