Strony

środa, 31 sierpnia 2011

"Sekretna córka" - Shilpi Somaya Gowda



Poruszająca historia adoptowanej dziewczynki i długiej drogi, jaką musiała przejść, by odnaleźć swoją tożsamość…

W małej indyjskiej wiosce Kavita wydaje na świat córeczkę. Jednak w kulturze preferującej synów jedynym sposobem na uratowanie nowo narodzonej dziewczynki jest oddanie jej do sierocińca. Decyzja ta będzie prześladować Kavitę i jej męża przez resztę życia, nawet po narodzinach upragnionego syna.
Po drugiej stronie globu Somer, amerykańska lekarka, dowiaduje się, że jest bezpłodna. Razem ze swym mężem Krishnanem decyduje się na adopcję. Wkrótce małżonkowie trafiają na zdjęcie dziecka z bombajskiego sierocińca – dziewczynki o niezwykłym spojrzeniu i przyjmują ją do swojej rodziny.

„Sekretna córka” w poruszający sposób przedstawia macierzyństwo, poczucie straty, poszukiwanie tożsamości oraz potrzebę miłości. To piękna historia dwóch rodzin – indyjskiej i amerykańskiej – oraz dziewczynki, która nierozerwalnie je połączyła.

„Sekretna córka” znalazła się na listach bestsellerów „NY Timesa”, „USA Today”, „IndieBound” i stała się międzynarodowym bestsellerem przetłumaczonym na 17 języków.



Widziałam, że wiele osób czytało „Sekretną córkę”. Dziś ja chciałam dołączyć do tej grupy i podzielić się swymi refleksjami. Waszych nie czytałam, jeszcze, albowiem zawsze najpierw chcę książkę przeczytać, żeby nie zaspojlerować się. Teraz spokojnie będę mogła wszystko nadrobić. I na pewno to uczynię, bo mam niedosyt.
Swego czasu był wysyp książek w podobnej tematyce. Książki opisujące egzotyczne, trudne życie w odległych krajach, budziły grozę, szokowały. Ta książka jest troszkę inna, może troszkę łagodniejsza… troszkę. Jednak nie zmienia to faktu, że świadomość takich tragedii nie jest miła, ale jest potrzebna, chociaż osobiście uważam, że nie bardzo możemy coś z tym zrobić, więc dochodzi poczucie bezsilności. A także radość, że nie urodziłam się w tamtych czasach w Indiach, bo pewnie mnie by nie było. Bo dziewczynki nie są ważne, są tylko potencjalnym wydatkiem a nie wnoszą nic w życie rodziny. A teraz przeskoczmy za ocean. Hindus i Amerykanka bardzo chcą mieć dzieci, oboje są lekarzami, starają się… okazuje się jednak, że Somer ma przedwczesną menopauzę. Nie będzie mogła urodzić… Dwa światy, dwa dramaty, tak skrajnie różne. Jedna dziewczynka, która stanie się ogniwem, łączącym te dwa światy.
Według mnie książka sygnalizuje wiele problemów, od problemów z narodzinami dziewczynek, poprzez problem adopcji, problem odnalezienia siebie, po problemy życia codziennego. Jest moim zdaniem świetną lekturą, dającą do myślenia, chociaż według mnie poza uświadomieniem problemu, który w naszym przypadku, ludzików którzy nie mają wpływu na losy wielkiego świata, tak naprawdę nic nie daje.
Wzruszyłam się kilkakrotnie przy tej książce, zasmuciłam, ale i rozczarowałam. Otwarte zakończenie, bo w sumie nie jest nic kategorycznie powiedziane, daje pole do imaginacji, ale też nie stawia tej przysłowiowej kropki nad i. Mi potrzebna była ta kropka. Oczekiwałam spotkania z biologicznymi rodzicami, chociaż najprawdopodobniej taki scenariusz zawiódłby mnie i nie byłabym zadowolona.
Wiem, ze książkę będę jeszcze kilkakrotnie przeżywać. Dlatego polecam ją wszystkim, którzy potrzebują dobrej lektury.


Za ksiażkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka

5 komentarzy:

  1. Czytałam już wiele pochlebnych recenzji łącznie z twoją na temat tej książki i w końcu ja sama muszę się przekonać czy rzeczywiście jest tak dobra i wzruszająca zarazem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam do niej jeszcze wątpliwości. Ale może kiedyś dojrzeję do jej przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie tak jak napisałaś - kiedyś był wysyp książek o podobnej tematyce i to mnie nieco odrzuca od wszystkich tych historii skrzywdzonych kobiet, porzuconych dzieci, okrutnych obyczajów.

    Ale czasami robię wyjątek i mimowolnie sięgam po tego typu literaturę. Może wyjątek zrobię też dla "Sekretnej córki"? Kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie wysyp byl i do tej pdochodziłam sceptycznie. Okazało się, że niesłusznie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam podobne odczucia jak reszta blogowiczek, ale skoro polecasz, to może faktycznie się na nią skuszę:)

    http://pozolklekartki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.