Strony

poniedziałek, 26 marca 2012

"Biedny Tom już wystygł' - Maureen Jennings


Listopadowe śledztwo detektywa Murdocha

William Murdoch dowiaduje się, że podczas nocnego obchodu zaginął konstabl Wicken, młody mężczyzna, którego cenił i lubił. Natychmiast wyrusza na jego poszukiwanie. Podąża rutynową drogą konstabla patrolującego swój rewir, sprawdza zakamarki, szuka śladów, zagląda do opuszczonych domów. W jednym z nich znajduje martwego Wickena z raną postrzałową głowy. Obok niego zaś leży karteczka z napisem: „Życie bez twojej miłości jest nie do zniesienia. Wybacz mi”. Tak zaczyna się historia zawiłego dochodzenia.

Biedny Tom już wystygł to trzecia z serii siedmiu książek o kanadyjskim detektywie, ukazujących wiernie realia Toronto z końca XIX wieku. Obdarzony dużą wiedzą i intuicją detektyw Murdoch jest niezwykle oddany swej pracy i wykorzystuje w niej najnowsze zdobycze kryminalistyki. Ten nieśmiały, samotny i doświadczony przez los miłośnik jazdy na rowerze musi się wykazywać stanowczością i odwagą, kiedy śledztwa prowadzą go w najmroczniejsze zakamarki ludzkich dusz, skrytych pod pozorem konwenansów.




Ostatnio wsiąkłam na poważnie w kryminały. Wprawdzie króluje niepodzielnie Agata Ch. Ale ten gatunek zaczął mnie pociągać. Nie chcę wiązać tego z pracą, bo po 8 godzinach kryminałów mam dosyć. Więc powinno mnie odrzucać, ale jednak nic tak nie wciągnie jak dobra zagadka.
W detektywie Murdochu zakochałam się jakiś rok temu. Pamiętam, że na urodziny Mamie kupiłam pierwszy tom. Pewnie Mama jeszcze nie przeczytała, mogę się założyć, ale ja wsiąkłam skutecznie w pracę Policji z Toronto, oglądałam serial. Wyczekiwałam kolejnych tomów. Na trzecią część musieliśmy długo czytać, pewnie sporo z Was zastanawia się czy było warto?! Otóż było!
Wprawdzie serial i książka nie mają ze sobą wiele wspólnego, bo odnajdziemy owszem pewne punkty wspólne, ale bohaterowie różnią się od książkowych oryginałów. Nie uważam jednak aby książce to szkodziło. Postacie z książek są wyraziste, bardziej niejednoznaczne, więcej jest szarości, bo jednak serialowy William jest spiżowym człowiekiem, szlachetny, bogobojny, prawy aż do bólu, ten książkowy pozostając wciąż dobrym człowiekiem jest bardziej ludzki, bliższy nam. Nie tak idealny.

Ale przejdźmy do powieści. W tej części autorka daje nam niezłą zagwozdkę, intryguje czytelnika. Bo oto jeden z policjantów nie wraca z nocnego patrolu, zapadł się pod ziemię. Cierpiący na ból zęba Murdoch ofiaruje się aby po cichu pójść go poszukać. Nie spodziewa się tego co znajdzie. A co znajduje? Zwłoki, ciało policjanta, który – wszystko na to wskazuje – popełnił samobójstwo. Oczywiście, mamy zasianą wątpliwość, kilka wątpliwości i tą podstawową, przecież gdyby to było tak oczywiste, gdyby Tom zabił się sam nie byłoby zagadki, chociaż oczywiście wokół samobójstwa można prowadzić ciekawe śledztwo również. Istotnymi są motywy, ewentualni nakłaniacze czyli formy zjawiskowe, które na pewno współcześnie są objęte penalizacją, przyznam szczerze, że nie wiem jak było za czasów Królowej Wiktorii i jest to niewątpliwie ciekawy temat, który pod wpływem tej lektury zgłębię. Biorąc pod uwagę ewolucję prawa oraz uznanie samobójstwa za zjawisko naganne, przecież wiemy o tym, że były czasy gdy karano samobójców, którzy automatycznie okrywali się infamią, nieudolne usiłowanie również było karane, ale to już wchodzę w kwestie form stadialnych i zagłębiam się za bardzo w prawo karne. Zmierzam do tego iż nawet wokół samobójstwa można skonstruować świetny kryminał, który będzie czytało się z przyjemnością.

Co stało się w zimną, ponurą noc w Toronto w pewnym opuszczonym domu, co z tym wspólnego ma kobieta lekkich obyczajów, oraz bezdyskusyjnie patologiczna rodzina z sąsiedztwa, która umieszcza swoją krewną w domu wariatów – przekonacie się sami i to dosłownie na ostatnich stronach powieści.
Przyznam się, ze mi nie udało się rozwikłać tej zagadki. Ciekawa jestem jak będzie z Wami.
Ta książka nie będzie skupiała się li i wyłącznie na sprawie śmierci. Poznamy ciąg dalszy rozterek Murdocha, który po stracie narzeczonej, wciąż próbuje zalepić plastrem jątrzącą się ranę. Czy mu się uda? Czy znajdzie swój port?
Dodatkowo na kartach książki przewinie się wiele ciekawych postaci, poruszone zostaną sprawy o różnych stopniach ważkości, na pewno dających do myślenia. A że książka jest napisana świetnym językiem to czytanie jest przyjemnością.
Jedyny mój zarzut dotyczy najprawdopodobniej tłumaczenia. Wyprowadźcie mnie z błędu – jeśli ktoś może, bo dopuszczam również opcję, że taki był zamysł autorki. Opisując dolegliwości zębowe zamiennie – czyli błędnie używa się żuchwy i szczęki, nie wiem czy ktoś sądzi że są to synonimy, ale to na litość boską są dwie różne kości, to tak jakby ktoś – w moim mniemaniu mylił żebro z kością udową. Sądzę, że tłumacz, nie chciał się powtarzać i tak sobie żonglował nazwami. Co mnie ciutkę irytowało.

Żeby było jasne uważam, że nie odbiera to przyjemności czytania i nawet wiedząc o tym jak lekko została potraktowana anatomia, nie wahałabym się i chwyciłabym równie chętnie po tą książkę. Wszak to nie podręcznik anatomii, a ze mnie prosty iurysta a nie dentysta sadysta


Skoro skrytykowałam już stronę techniczną to muszę się rozpłynąć nad szatą graficzną tej serii, jest tak pięknie dopracowana, bez barokowego przepychu, prosto, skromnie a z ogromnym klimatem. te zdjęcia w sepii, prosta czarna obwoluta. naprawdę cieszę się że nie bije złotem po oczach, że okładka jest uzupełnieniem, a nie gra pierwszoplanową rolę i w taki nastrój wprowadza... odpowiedni

12 komentarzy:

  1. Ty wsiąkasz w kryminały, a ja powoli mam przesyt. To mój ulubiony gatunek, ale czuję, że trzeba zrobić małą przerwę i poczytać może jakiś obyczajowych, albo biograficznych.
    Książka ma boski tytuł, aż się uśmiechnęłam, jak przeczytałam. A powiedz mi można śmiało zacząć czytać od tego tomu, czy trzeba od początku?
    I masz rację, szczęka i żuchwa to nie to samo. Żuchwa bywa potocznie nazywana dolną szczęką, ale to niepoprawne. Miałam złamaną szczękę to wiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja mam taki zapał nowonawróconej :) Ale z czasem pewnie też mi się przejedzą. Możesz zacząć czytać od tego tomu, kolejność nie ma jakiegoś kolosalnego znaczenia...


      Złamanej nic nie miałam, ale od czasów lekcji biologii w gimnazjum jakoś mam to tak zakodowane... i wkurzają mnie takie wolne amerykanki

      Usuń
  2. Przyznam, że jeśli chodzi o zagadkę to pierwsza część wciągnęła mnie bardziej, chociaż tutaj źle nie było. A na wymiennie słownictwo nie zwróciłam uwagi, całkiem mi umknęła ta żuchwo-szczęka. Muszę koniecznie sięgnąć po drugi tom. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jak ocenisz drugi tom. Poprzednie czytałam jako kryminalny amator, ciekawe.... jak bym odebrała je teraz....

      Usuń
  3. W najbliższym czasie mam otrzymać egzemplarz recenzencki, już nie mogę się doczekać :) Lubię kryminały i mam nadzieję, że ten mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym powiedziała, że morderstwem tam sie w ogóle nie zajmują. Niby jest dochodzenie, ale ono ma tak naprawdę na celu ukazanie kolejnych realiów życia w wiktoriańskiej Kanadzie - co zresztą autorce udaje się znakomicie.
    Tym razem nie udało się jednak wprowadzić nutki ciekawości jeśli chodzi o samą zagadkę kryminalną, przynajmniej ja praktycznie od początku wiedziałam kto zabił, a dojście do rozwiązania nie przyniosło satysfakcji, zbrodnia dość banalna.
    Dodatkowo Murdoch różni się od wyobrażenia mężczyzni, zarówno w tych wiktoriańśkich czasach - gdzie mógł być panem świata, a przynajmniej kobiety - jak i naszych, współczesnych. O ile w pracy jakoś sobie radzi, o tyle w życiu prywatnym jest niedorajdą. Zaloty w jego głowie były do przyjęcia w pierwszej częśći, ale gdzy rozwiągają się na trzy (albo i więcej) tomy już jest męczące, wręcz frustrujące.
    Mimo wszystko proza pani Jennings ma w sobie dużo gracji, stylu i czegoś niezidentyfikowanego. Jest dobrym rzemiślnikiem, a samą serię darzę sympatią.
    Pozdrawiam serdecznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to się nazywa mieć dwa różne spojrzenia na książkę. Oczywiście wszystko o czym piszesz jest w książce, ale mnie nie przeszkadzało. Chyba taki ze mnie znawca kryminałów.

      Usuń
  5. Bardzo dobrze, że powieść ma mało wspólnego z serialem. Myślałam, że serial jest wierny wersji literackiej i dlatego nie zabrałam się dotąd za czytanie. Ale w takiej sytuacji poszukam w bibliotece, a i serial bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna jest ta seria i mam ja całą w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno siedem tomów ma być, więc mamy co czytać :)

      Usuń
  7. Podobają mi się te okładki bardzo. Treść - jeszcze nie wiem, jak dorwę, poczytam, dam znać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już dziś jestem ciekawa opinii, bo jak widać - zdania podzielone

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.