Strony

czwartek, 12 lipca 2012

"Przyjaciołki" - Lisa Verge Higgins

Trzy przyjaciółki wypełniają ostatnią wolę czwartej… Pełna wdzięku i mądrości powieść o sensie przyjaźni i pokonywaniu własnych słabości Prośby, z jakimi zwraca się do najbliższych przyjaciółek śmiertelnie chora Rachel, będą trudne do spełnienia. Sarah, pielęgniarka pracująca w Afryce, musi odnaleźć niegdyś kochanego mężczyznę. Kate, matka trojga dzieci cierpiąca na lęk wysokości, ma skoczyć z samolotu na spadochronie. A Bobbie, bizneswoman, powinna zaopiekować się Grace, osieroconą córeczką Rachel, choć w ogóle się do tego nie nadaje. Trzy kobiety i wyzwania, wymagające zrobienia czegoś wbrew sobie - przynajmniej z pozoru… Krzepiące!

 Książka dopiero niedawno do mnie dotarła, więc powinna być na dnie kolejki, ale nie mogłam się oprzeć, szata graficzna jest tak ciepła, pogodna… w kolorystyce którą uwielbiam… więc się za książkę wzięłam szybko i równie szybko się z nią uporałam… chociaż na początku myślałam, że będzie gorzej, ba! Że nie będę w stanie przez nią przebrnąć.

Na okładce widzimy cztery niewieście główki, tak w książce mamy cztery przyjaciółki, Rachel, Kate, Sarah  i Jo. Rachel umiera, przed śmiercią pisze listy do bliskiej jej osób, w tym oczywiście do swoich trzech przyjaciółek i zleca im zadanie, które w perspektywie odmieni ich życie.

Kate jest idealną kurą domową, wychowuje trójkę dzieci, jest idealną żoną. Jej życie jest do bólu poukładane i przewidywalne. Do czasu… Rachel każe jej skoczyć na spadochronie, wydaje się że bzdura, bo co to ma zmienić… okazuje się że zmienia wszystko, że z góry wszystko widzi się wyraźniej…

Sarah jest bohaterką naszych czasów, jeździ do krajów Trzeciego Świata, aby pomagać biednym i nieść ukojenie dzieciom, jednocześnie dziewczyna nosi w sercu miłość sprzed 1,5 dekady do Colina, lekarza robiącego obecnie błyskotliwą karierę, który w jej oczach jest wciąż bohaterem ratującym życie chłopcu. Rachel każe Sarah odnaleźć Colina i albo się z nim związać, albo definitywnie wyrzucić go z serca.

Jo jest kobietą sukcesu i pracoholiczką, pracuje w reklamie, nie ma praktycznie życia prywatnego, każdą sekundę zabiera jej praca. Ma pieniądze, ale na dobrą sprawę nie ma kiedy się nimi cieszyć. Rachel czyni ją opiekunem prawny Grace – swojej córki, którą urodziła dzięki sztucznemu zapłodnieniu i bankowi nasienia.

W trakcie lektury śledzimy poczynania trzech kobiet, których życie za sprawą listu się zmienia, podejmują nowe wyzwania, rzucają się w wir życia na główkę, ale nie zawsze uda im się uniknąć  muśnięcia dnia. Z powieści wyłania się także portret Rachel – kobiety młodej, pełnej życia i energii, która wydaje się znać swoje przyjaciółki lepiej niż one same, zdaje się że Rachel znała przyszłość, przewidziała wszystkie reakcje, które zależały przecież od tylu zmiennych.

Bardzo mnie poruszyła ta książka, jest prawdziwie wielowątkowa, o miłości, marzeniach, przyjaźni, rodzinie, podróżach, szukaniu siebie i o wielu aspektach życia które znamy. Na pewno atutem jest to iż bez problemu możemy się utożsamić z którąś z bohaterek, które są normalne, zwykłe z wadami jak każda z nas. Mówią naszym językiem, mają podobne do naszych problemy, błądzą, gubią się, gardzą tym wróblem w garści i rzucają się w pogoń za kanarkiem.

Z drugiej strony to książka dająca nam – kobietom, nadzieję nieważne w jakie bagno wpadniemy zawsze możemy z niego wyjść, zwłaszcza mając pokrewne dusze obok.

I chociaż pierwsze dwa rozdziały czytało mi się ciężko, nim złapałam rytm powieści, im dalej w las było lepiej, znowu od książki nie mogłam się oderwać… i później się ludzie dziwią że chodzę niewyspana…


No i popatrzcie na okładkę... czyż nie jest śliczna, taka optymistyczna i dodająca energii?

11 komentarzy:

  1. Może i ja się skuszę? Tego typu książki na wakacje jak najbardziej wskazane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo wskazane... to chyba dobra książka właśnie na wakacje, gdy mamy więcej energii na zmiany

      Usuń
  2. Co do okładki, to jest taka sobie. Ale treść jest nawet ciekawa. Sposób z listami i zadaniami do wykonania przypomina mi trochę fabułę "P.S. Kocham Cię" Ahern.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka wprost emanuje dobrą energią, więc i ja ją zamówiłam. Na razie wylądowała na dalekim miejscu w kolejce, ale kto wie, czy zdołam się powstrzymać by nie sięgnąć po nią wcześniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra energia to świetne określenie - bardzo pasuje :)

      Usuń
  4. Masz rację, okładka jest świetna. Treść również wydaje się całkiem ciekawa. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam mieszane uczucia, jakoś mi ta książka skojarzyłam się z "P.S. Kocham Cię". Motyw listów pisanych przed śmiercią, żeby uświadomić coś bliskim i pomóc pogodzić im się ze stratą. Nie wiem, chyba, że w "Przyjaciółkach" chodzi o coś innego, a ja sobie uroiłam :P

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie, okładka od razu wpadła mi w oko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka rzeczywiście piękna, ale nie wiem, czy tematyka jest dla mnie. Niby lubię takie ciepłe książki o miłości, ale... obecnie jakoś nie mam na takie ochoty. Może sięgnę po nią za jakiś czas. :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.