Strony

wtorek, 10 lipca 2012

"Szansa na życie" - Diane Chamberlain

Ile jest w stanie zrobić matka, by ochronić własne dziecko? Jedynym marzeniem ośmioletniej Sophie Donohue jest być jak inne dziewczynki. Jej matka Janine z ociąganiem zgadza się, by córka razem z zastępem zuchów pojechała na dwudniowy biwak. Dziewczynka z wyjazdu nie wraca. Wbrew swym pragnieniom Sophie nie jest jednak zwykłą ośmiolatką. Cierpi na rzadką chorobę, a Janine, podejmując ostatnią próbę uratowania jej życia, wpisała córkę na eksperymentalną terapię, pomimo ostrych sprzeciwów swoich rodziców i byłego męża. Bez leku Sophie długo nie przetrwa; matczyna intuicja podpowiada Janine, że jej córka żyje, ale czasu jest niewiele. Głęboko w lasach Wirginii toczy się inny dramat. Sophie znajduje schronienie w chacie Zoe, która walczy o uratowanie własnej córki, skazanej za morderstwo. Dręczona wyrzutami sumienia, że nie poświęcała Marti czasu, kiedy ta była mała, bo bez reszty zajmowała się własną karierą aktorską, teraz przygotowała plan ucieczki córki z więzienia, któremu poważnie zagraża pojawienie się Sophie. Obie matki, Zoe i Janine, z wielką determinacją dążą do uratowania swych córek, ale może się to udać tylko jednej z nich.

 Znowu książkowe plany czytelnicze poszły spać za sprawą Blogera… wczoraj przeczytałam recenzję tej książki, a że już kilka miesięcy leży u mnie na biurku pod stosem innych(do przeczytania jak najszybciej), a recenzja mnie zaintrygowała, pomyślałam, jak nie teraz to kiedy? I Sięgnęłam po książkę Diany Chamberlain, której „Prawo matki” wywarło na mnie spore wrażenie. Ciekawa byłam czy z tą książką będzie tak samo, zwłaszcza że do czynienia mamy znowu z tematem matczynej miłości, której jako bezdzietna panna, tak do końca nie ogarniam… Czy była chemia między mną a tą książką? Posłuchajcie ; )

Sophie cierpi na ciężką niewydolność nerek żyje tylko dzięki dializom, przeszczep nerki od matki został odrzucony, ale pojawia się nadzieja nowa ziołowa terapia która budzi sprzeciw konwencjonalnych lekarzy i rodziny Sophie. W terapię wierzy matka ośmioletniej dziewczynki Janine, dzięki temu leczeniu Sophie czuje się lepiej, codziennie nie musi być dializowana, może pojechać na skautowski obóz, pojawia się jednak problem – Sophie z tego obozu nie wraca. Rozpoczyna się walka o czas, Sophie musi poddać się dializie, musi wziąć dawkę leku – inaczej umrze, ale gdzie szukać dziewczynki, czy w ogóle jej szukać skoro wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że nie mogła przeżyć.
W kryzysowej sytuacji na wierzch wychodzą wszystkie wzajemne żale, pretensje, Janine znosi je pokornie, kocha córkę i zrobi wszystko by ją odnaleźć i uratować, wbrew rodzinie, światu i władzom.
To nie jest jedyny wątek tej książki, poznajemy jeszcze Zoe hollywoodzką gwiazdę filmową, która straciła męża, jej córka jest w więzieniu, skazana niesłusznie za morderstwo. Zoe starzeje się – co w Hollywood jest największą zbrodnią, nie daje sobie rady z życiem, które do tej pory pełne sukcesów zamienia się w kupkę popiołu. Losy małej dziewczynki i dojrzałej kobiety się skrzyżują.

Autorka w swojej książce porusza wiele problemów, głównie skupia się na relacji matka-córka, będziemy mieli okazję poznać dwa modele. Pierwszy gdy matka rezygnuje ze wszystkiego, by zaopiekować się dzieckiem, jest w stanie góry przenosić by to dziecko ocalić, by zapewnić mu komfort, aby żyło i było szczęśliwe. Drugi przypadek to matka, która decyduje się na dziecko „bo wszystkie koleżanki mają” a po porodzie oddaje córkę niańkom, posyła do szkól z internatem i nie zwraca na nie uwagi. Jest jeszcze matka Janine – Donna która jest najwredniejszą postacią w książce, obraża się na córkę, potrafi latami się do niej nie odzywać każąc za zły wybór.

Wydaje mi się że Chamberlain to troszkę niższa polka niż Picoult, początkowo myślałam, to będzie ta sama broszka. Tak jednak nie jest, Diane Chamberlain pisze dramaty rodzinne, mniej skupia się na jakimś konkretnym problemie roztrząsając go i pozwalając nam wyrabiać sobie opinie poprzez spoglądanie na to samo z różnych perspektyw, Chamberlain przedstawia nam konkretną sytuację, pokazuje Nam życie konkretnej rodziny, która znalazła się w kryzysowej sytuacji, pokazuje nam sposoby zachowania, reagowania i jak zza sceny odkrywa nam ciemne karty historii, ludzi którzy są na rozdrożu.
Chociaż w połowie książki byłam zdziwiona, ze autorka ma zamiar ciągnąć tą historię przez tyle stron jeszcze, to jednak akcja mi się nie dłużyła, wręcz przeciwnie nowe fakty, wiadomości stale trzymały w napięciu a i skoki adrenaliny też były.
Bo naprawdę do samego końca nie wiedziałam jak to się skończy.

Polecam książkę, jako lekturę która zaabsorbuje Was bez reszty i nie będziecie mogli się oderwać.
Wiem już że muszę sięgnąć po kolejne książki autorki.

17 komentarzy:

  1. Zainteresowałaś mnie tą recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe... Przy Picoult zwykle dobrze się bawię. Może przyda mi się jakiś dramat rodzinny na wakacje :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przeczytać. Przekonałaś mnie swoją recenzją! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwszy raz słyszę o tej książce, ale widzę, że tytuł będę musiała zapamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa jestem tego porównania do Picoult. Wiele osób je porównuje...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam zamiar zakupić jakąś książkę tej autorki, u nas wydane są chyba ze dwie albo 3 o ile się nie mylę. Jestem ciekawa jaki to poziom, piszesz, że niższy niż Picoult, ale mam nadzieję, że jest nieźle.

    OdpowiedzUsuń
  7. Też liczyłam, że książki Chamberlain zrekompensują mi brak książek Picoult (bo większość już przeczytałam), ale skoro mówisz, że to trochę co innego, to chyba niestety mój plan nie wypali. Ale i tak z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No i jeszcze bardziej mi zaostrzyłaś apetyt na "Prawo matki", która czeka u mnie na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie też się te książki skojarzyły z Jodi Picoult - i tak jak z Picoult, muszę sobie robić w czytaniu przerwy. Dobrze się ją czyta, ale nie wszystkie naraz. Wydaje mi się, że to właśnie wtedy wychodzą na wierzch te powtórzenia, podobne schematy etc. Ale jak się czyta - wciąga bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się z Jodi tak czytałam pod rząd i musiałam przerywać... ale z Diane nie mam takiego problemu

      Usuń
  10. Kasiu, naprawdę zazdroszczę Ci tej lektury, bo ja teraz męczę coś bardzo "męskiego" i zastanawiam się jak mogłam się w ogóle w to wpuścić. No ale trudno, nie zostawiam książek bez przeczytania zakończenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się już to zdarza..... przy niektórych nie mam siły już się męczyc.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.