Strony

środa, 26 września 2012

"Spójrz mi w oczy" - Lisa Scottoline

A gdyby okazało się, że twoje dziecko należy do kogoś innego?


Pewnego dnia Ellen Gleeson znajduje w skrzynce pocztowej ulotkę „Czy widziałeś to dziecko?”. Początkowo nie zwraca na nią większej uwagi i zamierza ją nawet wyrzucić, ale coś nie daje jej spokoju, zmusza, by spojrzeć na nią jeszcze raz. Widok mrozi jej krew w żyłach. Chłopiec z ulotki wygląda dokładnie tak samo jak jej adoptowany synek, Will.

Rozum podpowiada jej, żeby zignorować całą sprawę, skoro adopcja została przeprowadzona całkowicie legalnie. Ale Ellen jest dziennikarką i nie potrafi przestać myśleć o tym zdjęciu. Musi odkryć prawdę, choć wciąż nie potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie, co zrobi, jeśli okaże się, że Will to rzeczywiście uprowadzony chłopiec? Odda go jego biologicznym rodzicom czy spróbuje przy sobie zatrzymać? Ellen podejmuje bolesną decyzję o podjęciu prywatnego śledztwa i krok po kroku zaczyna odkrywać kolejne tropy, które na zawsze powinny pozostać tajemnicą. A kiedy niebezpiecznie zbliża się do prawdy, okazuje się, że stawką może być jej życie – i życie synka, którego tak bardzo kocha…

Choćbyście bardzo chcieli, nie zdołacie się oprzeć tej historii!  Jodi Picoult


Świetna książka! Nora Roberts

Historie Scottoline są pełne autentycznych emocji, a bohaterowie budzą sympatię i współczucie. To jedna z moich ulubionych autorek. Janet Evanovich

Znakomita powieść – emocjonująca fabuła, silna bohaterka i niespodziewane zwroty akcji. Trudno się oderwać. Tess Gerritsen



 Ciężko mi przypomnieć sobie co skłoniło mnie do sprowadzenia tej książki do domu. Szata graficzna wskazywała, ze będzie to opowieść pełna grozy. Ale chyba pchnął mnie do tego mój ulubiony odcień niebieskiego. A swoją drogą, książka po prostu hipnotyzowała, przyciągała wzrok. Ciężko przejść obok niej obojętnie.
Wczoraj – nieopatrznie rozpoczęłam lekturę i nagle, od początku przestała liczyć się gotująca na gazie woda, grabiejące dłonie, czy miałczący kot. Najważniejsza była książka spoczywająca na moich kolanach, która z każdym zdaniem wciągała mnie, niczym ruchome piaski zbłąkanego wędrowca. Niestety Morfeusz okazał się silniejszy, wczoraj nie doczytałam, ale dziś w każdej wolnej chwili czytałam i przed chwilą doczytałam ostatnie zdanie.

Ellen Gleeson, samotnie wychowuje adoptowanego synka, godzi obowiązki matki i pani domu z pracą zawodową, jest dziennikarką, jej troski i marzenia nie różnią się od tych jakie mają setki tysięcy innych matek i kobiet, do pewnego niepozornego dnia, kiedy znajduje ulotkę z informacjami na temat zaginionych dzieci i rozpoznaje w twarzy jednego z nich, twarz swojego synka Willa. Najpierw myśli, że to jakieś przywidzenie, błąd komputera, ale twarz chłopca z ulotni nie daje jej spokoju, zaczyna drążyć. Na początku stawia na szali spokój swego ducha, później pracę, nie wie że w końcu stawką będzie jej życie, jej i jej synka, bo sytuacja z dnia na dzień robi się coraz bardziej tajemnicza i groźna.

Wcześniejsza książka lisy Scottoline również mnie poruszyła i wciągnęła, pamiętam, gdy ją czytałam był zimny marzec, ale uczucia jakie mną targały podczas tej lektury… ciężko opisać, moim zdaniem można tą książkę porównać do najlepszych książek Picoult, jej rekomendacja na okładce nie jest przypadkowa. Autorka zadaje czytelnikowi wiele pytań, czytelnik może przeklinać Ellen za to, ze nie zostawi tej sprawy, nie wyrzuci ulotki tylko drąży. Wiadomo, że wynik poszukiwań może być niekorzystny,  wtedy żadne wyjść nie będzie dobre a nie pozostanie zwalenie winy na nieświadomość. Z drugiej strony, czy słusznie by postąpiła, gdyby posłuchała rad tych których o nią poprosiła? To już jest pozostawione naszemu osądowi.
Wydaje mi się, że nikt komu przypadły do gustu książki Jodi Picoult nie będzie zawiedziony książką „Spójrz mi w oczy”, znajdziemy tu w doskonałych proporcjach: dramatyzm, kontrowersyjny dylemat, miłość, dużo napięcia i dramatyzmu i zaskakujące zakończenie.

Chociaż uważam, że tytuł nie do końca pasuje do książki.

Polecam zastanowienie się nad postawą Ellen, czy według Was postąpiła jak dobra matka, czy może powinna była wyrzucić ulotkę z pamięci. Czy Wasze zdanie byłoby takie samo, gdy zmieniono zakończenie?

Polecam, naprawdę z czystym sercem, szczerze i gorąco. Warto!!                

30 komentarzy:

  1. Książkę chcę przeczytać, bo strasznie zaciekawił mnie opis z tyłu okładki i ta rekomendacja Jodi Picoult. :) Poza tym ta okładka no i Twoja recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) cieszę się, że dolałam oliwy do ognia, bo moim zdaniem bardzo warto

      Usuń
  2. No cóż, Picoult lubię, więc jeśli ona zachęca to i ja muszę się skusić ;]
    Co do nietrafnego tytułu: może to jest po prostu wina tłumacza, czasami takie głupoty wymyślają że głowa mała..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł przyciąga uwagę, a jednak oryginalny w polskim wykonaniu chyba by się nie sprawdził. Tak po namyślę dochodzę do wniosku

      Usuń
  3. bardzo chciałabym móc przeczytać tę książkę, książki Picoult bardzo lubię, a skoro twierdzisz, że jej fanom i ta przypadłaby do gustu, to nie mogę zrobić nic innego, jak tylko rozejrzeć się za tym tytułem
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam wszystkie książki Picoult dostępne w Polsce i moim zdaniem książka Scottoline jest na dobrym poziomie, nawet lepsza niż niektóre książki Picoult.

      Usuń
  4. czytałem i również serdecznie polecam

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie nie spojrzę tam ta książka :P Dosłownie mnie atakuje i w końcu jej się uda. Kupię i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to podstępna bestyja jest. A jak Cię dopada to ze szponów nie puści :P

      Usuń
  6. Spróbuję upolować w bibliotece lub w antykwariacie, koło firmy mam doskonale zaopatrzony, jeżeli można użyć takiego określenia w stosunku do antykwariatu.
    Doskonała recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę takich miejsc u mnie dwie księgarnie i empik. i to ddalone o 8 km od mego domu. Mój portfel to się w sumie cieszy :P

      Dziękuje za miłe słowo. Wg. mnie ta recenzja nie oddaje moich uczuć po lekturze. Strasznie uboga mi się zdaje.

      Usuń
  7. O, ta książka czeka na mojej półce - teraz mam jeszcze większą ochotę zabrać się do lektury :).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból, moja koło biurka leżała i wręcz wołała :P

      Usuń
  8. Moim zdaniem powinna była dać sobie spokój, ale tak czy siak w końcu by ją dopadło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro Sarah wiedziała to faktycznie bylo kwestią czasu, ale gdyby dała sobie spokój na etapie ulotki?

      Usuń
  9. Książka ma do mnie dotrzeć w najbliższym czasie, chyba nawet dzisiaj i wygląda na to, że mam się z czego cieszyć, skoro to taka dobra pozycja. Aż mam ochotę na coś w stylu Picoult, a Scottoline ponoć właśnie tak pisze ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na te same emocje i olewanie innych czynności - może nawet w tym tygodniu zabiorę się za lekturę. Wtedy odpowiem na Twoje pytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostałaś książkę jakiś tydzień przede mną i zdołałaś się tyle opanować. Przemocarna jesteś!!

      Usuń
  11. Mam ogromną ochotę na tę powieść. Tematyka pasująca do mojego gustu czytelniczego, a skoro rekomenduje ją sama Jodi Picoult to.. musi coś w tym być. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jest :)
      Zwykle sceptycznie odnoszę się do rekomendacji z okładek, ale ta jest jak najbardziej na miejscu.

      Usuń
  12. Więc muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Już przy sprawdzaniu zapowiedzi zainteresowała mnie ta książka, a teraz na pewno muszę ją przeczytać. Picoult jeszcze nie czytałam, więc raczej porównania mieć nie będę, chociaż do czasu aż ta pozycja pojawi się w bibliotece, wreszcie się Jodi doczekam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będziesz miala świeże spojrzenie nie skażone Picoultyzmem :P

      Usuń
  14. Opis naprawdę mi zaintrygował, a na dodatek porównanie do książek Picoult... Na pewno przeczytam! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. W przyszłym miesiącu zamierzam zrobić nieco większe zakupy w księgarni Prószyńskiego, tak że książka zapewne wpadnie do koszyka. Okładka podobna do tej z "W obronie syna", które ma wydać niebawem Amber :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.