Strony

poniedziałek, 15 października 2012

"Ciemność widoma. Esej o depresji"

Ta książka uważana jest za pozycję wybitną, zarówno w kategoriach literackich, jak i psychologicznych. Słynny pisarz zmagał się przez wiele lat z depresją. Esej Styrona uchodzi za jedną z najważniejszych osobistych relacji ludzi cierpiących na chorobę psychiczną. Opowieść o życiu w mrokach udręczonego umysłu i o sposobach wychodzenia z tego stanu przyczyniła się wydatnie do nagłośnienia choroby, wokół której zawsze panowało kłopotliwe milczenie. Styron po mistrzowsku opisał cierpienia tak ogromne, że niemal zupełnie nie do wyrażenia w jakikolwiek sposób.



 Staję się niezwykle przywiązanym do serii Sfery czytelnikiem. Tym razem wzięłam się znów za tematykę z definicji przygnębiającą i niezbyt łatwą. Ale przecież literatura odwzorowuje świat i nasze życie, a nikt nie powie, że to jest promienne i łatwiutkie. Sam tytuł mnie zaintrygował. Miałam swego czasu osobę chorą na depresję, to przerażające jak można być zaślepionym na czyjeś nieszczęście, nie widzieć, lub nie chcieć widzieć dramatu rozgrywającego się tuż obok. Postanowiłam, że już nigdy nie dam się tak podejść. I dlatego ta książka.

Depresja jest lekceważona, trywializowana, zwykle każdy dołek nazywa się deprechą, osoba która ma gorszy dzień, lub trudny PMS uważa się za kogoś w depresji. Depresja jest obecnie odmieniana przez wszystkie przypadki.

Tymczasem depresja to coś wiecej niż złe samopoczucie, to o wiele więcej niż tumiwisizm spowodowany niskim ciśnieniem, to coś gorszego niż uczucie rozbicia spowodowane tym, że coś nam się w zyciu posypało. Depresja to podstępny potwór, długodystansowiec, który stopniowo pozbawia nas radości życia, odbiera energię a gdy przyzwyczaimy się już do świadomości własnej beznadziejności szepce nam do ucha zalety samobójstwa.

O depresji można sobie do woli teoretyzować, nikt jednak nie wniknie do umysłu chorego, aby dowiedzieć co za dramat tam się rozgrywa. Autor jednak wpuszcza nas do swojej głowy, zwierza się z myśli swych, i przeżyć.
Byłam pod wrażeniem odwagi… pisanie o depresji, chorowanie na depresję, w naszym społeczeństwie jest niemęskie, to kobiety, rozhisteryzowane, płaczliwe z zaburzeniami hormonalnymi mogą mieć gorszy dzień. Chłopaki nie płaczą, facet nie może mieć bólu istnienia. Werter – ten od oryginalnego wletschmerzu, jest nazywany płaczliwą babą w spodniach. Styron wyłamuje się z tego schematu opowiada nam przejmującą opowieść o udręczonym demonami umyśle, przestrzegając nas, że depresja nie jest chorobą określonej warstwy społecznej, grupy zawodowej, nikt nie jest bezpieczny. W każdej chwili może pochłonąć nas ciemność.

Nie straszy nie mówi, „jak zachorujecie, na pewno popełnicie samobójstwo”, jest szansa na wyjście z depresji, obciążona ryzykiem nawrotów choroby, ale szansa jest.

Porusza bezpośredniość z jaką Autor zwierza się czytelnikowi, wyczuwa się brak fałszu. Oczywiście nie jest to książka, która ma służyć zdiagnozowaniu depresji. Pozwala jednak zrozumieć czym cechuje się ta choroba, może jakieś zachowania, objawy nas zaalarmują i pomogą we wczesnym wykryciu, ułatwią wczesne leczenie i nie będzie musiało dojść do dramatów.

Polecam wszystkim przeczytanie tej książki, nie jest ona obszerna niewiele ponad sto stron, a może się okazać bardzo pomocną.

9 komentarzy:

  1. Książka przedstawia się bardzo ciekawie, lubię typ literatury, dzięki, któremu możemy czegoś dowiedzieć się o świecie zamkniętym dla przeciętnego człowieka, świecie, którego nie rozumie. Z chęcią po nią sięgnę.
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście, że ten krąg jest dla Nas zamknięty, chociaż dnia ani godziny nie znamy. Niestety

      Usuń
    2. Wasze szczęście... Ja generalnie wiem jak to wygląda od środka, naprawdę paskudne choróbsko.

      Usuń
  2. Ostatnio widziałam atrakcyjną promocję na tę książkę, niestety i tak nie mogłabym z niej skorzystać. Niemniej będę na przyszłość pamiętać, że to wartościowa pozycja. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie zawsze można dobrą książkę kupić. Na książkowe promocje już nawet nie patrzę

      Usuń
  3. Dzięki na recenzję. Zapowiada się ciekawie i wartościowo

    OdpowiedzUsuń
  4. Niskie ciśnienie powoduje coś takiego jak tumiwisizm? To już wszystko o sobie wiem :))

    A tak serio. Cieszę się, że przedstawiłaś tę książkę. Wydaje mi się warta polecenia każdemu borykającemu się z tą chorobą i jego bliskim, którym kontakt z nią ułatwi zrozumienie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam to z wczorajszej perspektywy niskie ciśnienie sprawiało że po prostu nic, nic mi sie nie chciało.


      Ciężko jest zrozumieć osobę chorą a co dopiero osobę która w fizyczny sposób nie cierpi, jej ciału nic nie jest, a to co się może dziać w jej umyśle jest dla nas podwójną zagadką...

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.