Strony

sobota, 12 stycznia 2013

"Okrutne oskarżenie" - Fern Michaels

W olśniewającej nowej powieści autorki z pierwszego miejsca listy bestsellerów New York Timesa kobieta zniszczona przez zdradę rozpoczyna śmiałą walkę o sprawiedliwość… Straciła wszystko… Kate i Alex Roketowie są szczęśliwym małżeństwem, mają wspaniały dom. Kate nie może mieć dzieci, więc razem z Aleksem dbają o Sarę i Emily, córki ich przyjaciół, Dona i Debbie Winterów, jak o własne. Oprócz nadziei… Po jednym telefonie wszystko się zmienia. Sara oskarża Aleksa o potworny czyn, który staje się powodem rozpadu przyjaźni obu par. Kate przygląda się bezradnie, jak jej niewinny mąż zostaje skazany i wtrącony do więzienia. Jednak gdy spada na nią jeszcze większa tragedia, smutek Kate zmienia się w złość. Kate odkrywa wewnętrzną siłę, jest zdeterminowana, aby oczyścić imię męża i zrujnować tych, którzy zniszczyli ich wspólne życie. Największym wyzwaniem Kate będzie jednak pomścić Aleksa tak, żeby nie stracić szansy na nową przyszłość i wspaniałą nową miłość…



 „Okrutne oskarżenie” to książka którą wieczorem wyjęłam z półki, aby przeczytać tylko kilka stron. Cienka, lekka idealna do torebki a ja jutro posiedzę na przystanku. Miała mi umilić czas. Akurat! Jak zaczęłam ją czytać, ocknęłam się 25 po pierwszej w nocy, gdy książkę skończyłam. Jest szósta rana, znowu będę nieprzytomna, ale uwielbiam ten stan zaczytania, to pragnienie poznania zakończenia – z jednej strony, a z drugiej – chęć, aby książka się nie kończyła.

Opis nasunął mi skojarzenia z powieściami Jodi Picoult, która taki motyw czyni często pierwszoplanowym, ale intrygowało mnie, że za tak poważną tematykę bierze się autorka, opisywana jako „autorka od romansów”. Tak! Byłam bardzo zaintrygowana!

Poznajemy, z pozoru normalną, rodzinę Winterów, gdy wyjeżdżają do, jeszcze nam nieznanych, Kate i Alexa. Winterowie to rodzice – Debbie i Don, Don jest najlepszym przyjacielem Alexa, a Debbie sprawa wrażenie zimnej jędzy i dwie córki – urocza, starsza Emily i co najmniej irytująca, wiecznie głodna – niczym otchłań bez dnia, nienasycona Sara. Już podczas podróży możemy sobie wyrobić zdanie o Winterach. Don jest zmęczony małżeństwem z żoną, której zależy tylko na pieniądzach, która pomiata starszą córką, a spełnia wszystkie, nawet najbardziej niezdrowe zachcianki młodszej, cierpiącej już na otyłość dwunastoletniej Sary. Debbie jest bardzo zimną kobietą, typową nuworyszką, pieniądz jest dla niej najwyższą wartością, rodzina jej tylko przeszkadza i ją irytuje. Emily jest fajną rozsądną dziewczynką, owszem – kłóci się ze swoją młodszą siostrzyczką, dogryza jej, ale czytelnik w pełni ją popiera, bo Emily jest dojrzalsza i uważniejsza od swoich rodziców i o dziwo, chyba właśnie jej zależy na dobry Sary. A Sara, tak wrednego bachora ze świecą szukać. Jak to możliwe, że dwie siostry są tak różne? Czy odpowiedzialność za podły charakter Sary ponosi otyłość i naganne postępowanie matki?
Gdy Winterowie dojeżdżają do celu, wkraczamy w inny świat, świat pełen ciepła i miłości. Świat Alexa i Kate, którym dobrze się układa, nie tylko ze względu na pieniądze, chociaż tych mają w bród, chodzi o miłość, o pasję,  życie w zgodzie ze sobą. Ona lepi z gliny i gotuje, on zajmuje się hodowlą psów, mają w życiu wszystko, los odmówił im tylko dziecka. Dowiadujemy się, że Kate jest bezpłodna. Oboje rekompensują sobie ten brak opieką nad dziećmi przyjaciół, przy czym – gwoli ścisłości -  to Don jest przyjacielem obojga, Debbie chyba nie uznaje czegoś takiego jak przyjaźń.
Od razu po przyjeździe, zaczynają pojawiać się niepokojące sygnały. W Sarze zaszła jakaś niedobra zmiana, wydaje się że czarę goryczy przelano na początku, gdy dziewczyna niszczy kolekcję naczyń z gliny przeznaczoną na wystawę. Kate obiecuje porozmawiać sobie z rodzicami dziewczynki, ale jakoś nie dochodzi to do skutki. Kobieta bardzo tego żałuje, gdy po kilku tygodniach po powrocie z wakacji do domu na Florydę, do jej męża dzwoni Don i wręcz wypluwa, wyrzuca z siebie oskarżone, które wysunęła Sara. Alex miał ją molestować, jako że dziewczyna twierdzi iż do molestowania doszło również w ich domu na Florydzie proces odbędzie się tam, za sześć przypadków molestowania, Alexowi grozi łączna kara 120 lat pozbawienia wolności. Każdy się zgodzi, że to oskarżenie najwyżej wagi.
Sara okazuje się być świetną aktorka, jej zeznania doprowadzają do uznania Alexa za winnego zarzucanego mu czynów. Ma rozpocząć odsiadywanie kary, ale Kate się nie poddaje,, przysięga sobie uczynić wszystko, aby sprawiedliwości stało się zadość…

Jako rzekłam, pierwsza połowa książki kojarzyła mi się z najlepszymi powieściami Picoult, walka w sądzie, zbieranie dowodów, zeznania, walka z aparatem sprawiedliwości. To moja pierwsza książka autorki i zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, toteż w pewnym momencie mnie po prostu zamurowało, siedziałam jak sparaliżowana, czekając na informację, dopisek, że to tylko żart. Druga połowa książki jest nieco przyspieszona, wszystko dzieje się  z zastraszającą prędkością, tylko, że mnie osobiście to nie przeszkadzało, ta prędkość nasunęła mi się na myśl dopiero teraz, czytając nie miałam wrażenia, że coś jest źle.
„Okrutne oskarżenie” to namiastka „Hrabiego Monte Christo”, namiastka, bo ta książka nie jest tak wielowątkowa i rozbudowana jak oryginał Dumasa i jednak „Okrutne oskarżenie” napisała kobieta, gdyby posiadaczka dwóch chromosomów X napisała losy wieloletniego lokatora Zamku If, jestem pewna, że mogłoby to wyglądać podobnie. ;)

Podczas lektury czytelnikiem targają różne uczucia, bardzo gwałtowne, u mnie w końcu poskutkowały zalaniem się łzami. Książka sprzyja refleksji, na pewno nad wymiarem sprawiedliwości, który może oszukać mała dziewczynka. Ja ciągle nie odpowiedziałam sobie na pytanie, co tak strasznego uczynił Alex, że „zasłużył” sobie na taki los, co zrobiła Kate – zawsze z sercem na dłoni. Czy istnieje wystarczająco surowa za zniszczenie życia? Czy możemy się bawić w wymierzanie sprawiedliwości? Osobiście, nie do końca podobała mi się ostateczna decyzja Kate.
A zakończenie jest…. Ci którzy nie chcą wiedzieć, niech przymkną oczy!!! Zakończenie jest bardzo ciepłe, takie spokojne, idealne po tych wzburzonych emocjach i przelanych łzach.

Książkę bardzo polecam, kojarzy mi się z Picoult i z „hrabią Monte Christo” a i autorkę i tą powieść bardzo lubię. Dzięki tej książce przeżyjemy katharsis, mogę zagwarantować, że zapomnimy o całym otaczającym nas świecie, przestanie się liczyć sen, zmęczenie, zobowiązania. Będziecie chcieli, z ludzkiej ciekawości wiedzieć, czy sprawiedliwość zatryumfuje w tym przypadku. Będziecie chcieli znaleźć odpowiedź, co się stało, że dziecko, małe, niewinne, jeszcze głupiutkie dziecko staje się tak okrutne i złe? Odpowiedzi trzeba udzielić sobie indywidualnie, a do ich poszukiwania w tej książce, naprawdę serdecznie zachęcam. Książkę się po prostu połyka!!

12 komentarzy:

  1. Mnie też książka bardzo się spodobała i zmusiła do poważnych refleksji nad oskarżeniami, dziećmi w ogóle i...karą śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat o karze śmierci nie myślałam, ale już o takim sposobie wymierzania kary - owszem. A oskarżenia wytaczane przez dzieci... - jak nie wylać, nomen omen dziecka z kąpielą.

      Usuń
  2. Nie zwracałam na tę książkę do tej pory jakiejś szczególnej uwagi, ale teraz będę miała ją na oku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wśród takiej masy książek która zalewa rynek, latwo przegapić dobrą powieść.

      Usuń
  3. Jak jest podobna do twórczości Picoult to od razu jestem zainteresowana. Różne recenzje czytałam, niektóre były dość oszczędne w pochwałach, ale ja mam ochotę poznać tę historię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest podobna bardzo, nawet do pewnego momentu, nadchodzi chwila, gdy Atorka troszeczkę odchodzi od schematu Jodi.

      Usuń
  4. Też sobie poszukam przy okazji tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, ale recenzja. No kupiłaś mnie! Zaraz dodaję do swojej listy i będę wypatrywać w bibliotece, bo czuję, że można się w tej książce zatracić bez pamięci.

    A, wypożyczyłam "W naszym domu" za Twoją radą! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że "W naszym domu" Ci się spodoba, to jedna z książek poruszających problem chorych dzieci, więc porusza bardzo, bardzo.

      Usuń
  6. Fabuła również skojarzyła mi się z Jodi Picoult. Mam ochotę na książkę, która mnie wciągnie ( i mogę być nawet niewyspana rano przez nią), więc zacznę się rozglądać za "Okrutnym oskarżeniem" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten glód, czytasz książkę za książką i nie możesz się wciągnąć, tak bez reszty, właśnie z zarwaną nocą. Oj znam.... ta powinna zagwarantować takie "zatonięcie" w lekturze

      Usuń
  7. Słyszałam już o niej, czeka sobie spokojnie na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.