Strony

piątek, 29 marca 2013

"Tańcząc na rozbitym szkle" - Ka Hancock

Wstrząsająco szczery portret małżeństwa zmuszonego do walki z przeciwnościami losu, które zamiast je rozdzielić, dają mu wielką siłę. Lucy Houston i Mickey Chandler pewnie wcale nie powinni się w sobie zakochiwać, a tym bardziej myśleć o małżeństwie. Oboje są obciążeni genetycznie – on cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową, kobiety w jej rodzinie jedna po drugiej zapadają na raka piersi. Kiedy jednak w dniu dwudziestych pierwszych urodzin Lucy drogi jej i Mickeya przecinają się, oboje wiedzą, że to spotkanie odmieni ich życie. Pełni obaw i wątpliwości, Lucy i Mickey są gotowi zrobić wszystko, by ich związek przetrwał – spisują nawet jego reguły. On zobowiązuje się regularnie przyjmować leki. Ona nie będzie obwiniać Mickeya o to, co nie podlega jego kontroli. Oboje przyrzekają sobie wierność i cierpliwość. Jak w każdym małżeństwie, zdarzają im się lepsze i gorsze – a czasami koszmarnie złe – dni. Załamani kolejnym nawrotem choroby, podejmują dramatyczną decyzję: nigdy nie będą mieć dzieci. Kiedy jednak Lucy podczas rutynowej kontroli dowiaduje się, że jest w ciąży, reguły przestają się liczyć, a Lucy i Mickey muszą na nowo zdefiniować swój związek. Poruszająca historia miłosna, która pozostanie w sercach czytelników na długo. „Publishers Weekly” Prawdziwa miłość rządzi się własnymi zasadami. Urzekający debiut godnej następczyni Nicholasa Sparksa. „Salt Lake City Weekly”

 W przerwie od zagniatania ciasta i bitwy na śnieżki, postaram się wykroić troszkę czasu(gdy tradycyjna babka sobie rośnie) na opisanie książki, którą przeczytałam na początku Wielkiego Tygodnia, ale na recenzję której brakowało czasu. Jest to powieść z gatunku tych poważniejszych, opowiadająca o prawdziwych dylematach i dramatach.


Lucey i Mickey są szczęśliwym  małżeństwo wbrew stereotypom, żaden genetyk nie wydałby zgody na ich związek, żaden psycholog by go nie pochwalał. Oboje mają w swoich genach bombę zegarową. Ona boryka się z genetyczną skłonnością do raka, on cierpi na ciężką chorobę psychiczną. Gdy choroby są uśpione ich życie jest normalne, szczęśliwe, przepełnione jedynie oczekiwaniem na kolejny atak. Ich życie podporządkowane jest własnym obciążeniom, ich małżeństwo ograniczone jest kontraktem, na bieżąco nowelizowanym i rozszerzanym, przez kolejne napady choroby. Po jednym z takich napadów, dopisano tam niepodlegający dyskusji punkt kolejny „żadnych dzieci”. Lucy podwiązała sobie jajowody, aby być pewną że w ciążę nie zajdzie. A wiecie, że w życiu pewne są śmierć i podatki… Jakimś cudem jednak zachodzi w ciążę. Zapomina o swojej obietnicy i pozwala, aby pomiędzy nią a dzieckiem w jej łonie nawiązała się WIĘŹ. Na początku nie ma przeciwwskazań, by urodziła dziecko. Innych przeciwwskazań, niż to, że maleństwo odziedziczy chore geny obojga rodziców. Jednak okazuje się, że guz w jej piersi zaczyna intensywnie rosnąc. Niezbędne jest agresywne leczenie, a wcześniej aborcja. I Lucy udaje się na ten zabieg, jest już „na stole” widzi akcesoria niezbędne do przerwania ciąży i walcząc z samą sobą podejmuje decyzje.

Niesamowicie dramatyczna książka. Gdy się czyta o takich wyborach, problemach, maleją nasze własne. Nietaktem byłoby  napisać o takiej książce, że jest fajna, że się poleca. Mam problem z opisaniem moich wrażeń, refleksji, które mnie nachodziły.
Podczas lektury takiej książki wracają dylematy związane z aborcją. W tej sytuacji mamy do czynienia z okrutnym pytaniem, kogo ratować, dziecko a może matkę. Oboje nie mogą przeżyć, kto ma większe prawo do życie, kto ma prawo o tym prawie decydować?
To jest trudna i wstrząsająca książka, dająca do myślenia i to bardzo . Wyciska łzy z oczy i sprawia, ze przechodzą dreszcze. Bardzo mocno oddziałuje na czytelnika, co stawia ją bardzo wysoko w mojej, prywatnej hierarchii. Osobiście uwielbiam takie książki, które czytelnika zgniatają dosłownie!
Ja ze swej strony polecam, nie tylko w dobie dyskusji o dopuszczalności aborcji.

8 komentarzy:

  1. Wahałam się czy zamówić w matrasie i już wiem...zamówić, super recenzja.
    Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. To już kolejna pozytywna recenzja tej książki, więc trzeba upolować. Pozdrawiam zimowo (niestety):)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od początku, gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach chciałam ją przeczytać. Mam konkretne zdanie wyrobione nt. aborcji, ale chętnie skonfrontuje go z tą książką.
    Wszystkiego dobrego na święta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aborcja jest jednym z takich tematów, na które ma się własne zdanie, ale przecież nie jest powiedziane, że raz na zawsze takie zdanie się wyrabia ;)

      Usuń
  4. Po Twojej recenzji z przyjemnością sięgnę po tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet ja się zainteresowałem. Z ciekawości spojrzałem na Goodreads - średnia nota dla książki to 4,18 na 5, czyli bardzo wysoka. Tytuł zapamiętany, może kiedyś uda mi się ją zdobyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę trzymała kciuki. Ostatni rzadko patrzę na oceny na GR a nawet i na LC, za często później się zawodzę ;;/

      Usuń
  6. Lubię czytać książki traktujące o życiu zwyczajnych ludzi, takie realistyczne, wartościowe. Ta książka nosi w sobie ogromny ładunek emocjonalny i nie wiem, czy uda mi się z nią zmierzyć. Na pewno spróbuję.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.