Strony

niedziela, 30 czerwca 2013

"Do Santiago. O pielgrzymach, Maurach, pluskwach i czerwonym winie" - Emilia Sokolik, Szymon Sokolik

Lepiej iść z mężem czy z osłem? Ile dziewic składano w daninie Maurom? Jak medyk z Kordowy odchudził króla Sancha? Dlaczego rycerze z Zakonu Santiago byli żonaci? Jak byki egzekwują zakaz parkowania? Co jest gorsze: pluskwy czy nyktofobia? Co ślubował Krzysztof Kolumb? Jakie części ciała powinien obmywać pielgrzym?
Znacie odpowiedzi? Oni też nie znali, dopóki nie postawili pierwszego kroku na Camino de Santiago. Emilia i Szymon Sokolikowie postanowili na miesiąc przenieść swoje życie małżeńskie z Warszawy na górskie i polne ścieżki północnej Hiszpanii. Przeszli nimi osiemset kilometrów, podążając cały czas za żółtymi strzałkami w kierunku Atlantyku, do grobu jednego z trzech najbliższych uczniów Jezusa – świętego Jakuba Apostoła. 


 Niedziela, dzień Pański, jakoś tak ładnie zainspirowało mnie kazanie Wikarego i sięgnęłam po książkę, którą zaczęłam ponad rok temu. Może również dlatego, że do pielgrzymki już niedaleko, a mnie dokucza przeklęta stopa, a termin wizyty u ortopedy odległy. Prędzej stopa mi odpadnie, albo sama się wyleczy. Książki o pielgrzymowaniu do grobu św. Jakuba zbieram od jakiegoś czasu, na tą długo miałam ochotę, tylko że jak zabrałam ją w pewną ważną podróż do Lublina, czytając cały czas chlipałam a makijaż miałam. Ryzykowna sprawa.

Więc nie czytałam, żeby skończyć. Czytałam, żeby podnieść się na duchu, znaleźć ten spokój i otuchę jakie niesie pielgrzymowanie, żeby się wzruszyć i zapłakać. Żeby poczytać jak trud wędrówki odbierają inni wierzący ludzie. Kilka razy wspominałam, oficjalnie powtórzę, że jeśli napiszę i obronię doktorat sama udam się w drogę, nawet jeśli mi się nie uda(niezbadane są przecież Boże wyroki) to będę chciała pójść. Jak na razie chłonę atmosferę pielgrzymki, za którą tak tęsknię, z książek, czytam i tęsknię za słońcem piekącym w twarz, za wiatrem rozwiewającym włosy, za cudem wędrowania o brzasku, gdy mgła otula drzewa, a horyzont się czerwieni. Tęsknię do dnia gdy „usłyszę ruszaj, ruszaj!”

Ale nie o moich doświadczeniach i pielgrzymkowych trudach miało być! Polskie małżeństwo Szymon i Emilia ruszają na Camino, wychodzą z Francji, do przejścia mają jakieś osiemset kilometrów. Są wierzącymi, dobrymi ludźmi, jaki jest ich cel? Intencja? Różne, kto raz szedł, wie, że ciężko idzie się z JEDNĄ intencją, bo to ktoś z bliskich ma problem, to ktoś nas poprosi, jest tyle ludzi za których chcemy się modlić, za których chcemy podziękować. Wprawdzie między wierszami, a i kilka razy literalnie możemy wyczytać, że Emilia i Szymon będą się modlić o potomstwo, także. Zanim jednak pokłonią się i uścisną św. Jakuba, czeka ich wiele kilometrów, nie tylko łagodnej płaskiej mesety, za to spalonej słońcem, ale również stromych gór, dużych przewyższeń gdzie pogoda będzie się zmieniała z dnia na dzień. Pielgrzymka to nie tylko droga, to noclegi, to bąble, obtarcia, u nas w Polsce modna jest asfaltówka, ale pielgrzymka to LUDZIE!. Istoty często irytujące, wkurzające i zdawałoby się, że przeszkadzające w szczęśliwej egzystencji, na pielgrzymce zmieniają swoje przeznaczenie. Chociaż model hiszpańskiego pielgrzymowania jest różny, niż nasz polski. U nas idzie się sporym stadem, śpiewa się, macha, Camino pokonuje się samotnie, ewentualnie z małżonkiem, z przyjacielem, ludzi się spotyka na szlaku, nasze drogi się krzyżują, ale idziemy samemu. Samemu ze sobą, ze swoimi myślami, z Bogiem, aby lepiej wsłuchać się w to co ma nam do powiedzenia.  Tylko, że ludzie na Camino są inspiracją, natchnieniem, przywracają siły i pomagają odnaleźć sens, gdy opadnie na nas zwątpienie.
Przez kilkanaście dni towarzyszymy tej dwójce w wędrówce. Nie ograniczają się do zwykłego dziennika z podróży, przytaczają historię mijanych miejsc, legendy, tradycje obowiązujące na szlaku, dzięki temu dowiadujemy się wielu ciekawostek, uczymy się historii. Dlatego ta książka nie jest przeznaczona dla fanów tej formy spędzania urlopu jaką jest pielgrzymka, to gratka dla miłośników dobrej literatury podróżniczej.
Wprawdzie momentami historia jest monotonna, może nas chwycić znużenie, ale jednak całościowo zaliczam ją bardzo na plus. Towarzyszyła mi, jak już wspomniałam, ponad rok. Ciężko mi ze świadomością, że muszę ją odłożyć…
Tym ciężej, że z dużym prawdopodobieństwem, w tym roku nie będę pielgrzymowała. Niestety.
Ale  książka ma bibliografię, więc pokłonię się allegro i będę kompensować.

Jeszcze dopisze, że zwłaszcza wzruszyła mnie i dala do myślenia rozmowa z Javierem.
Javier pięknie mówi o relacji z Bogiem, zwraca uwagę, przypomina o bardzo ważnym aspekcie wiary i relacji ze Stwórcą! Mianowicie o ufności.  Cieszę się, że sobie to przypomniałam!

5 komentarzy:

  1. Jestem w trakcie lektury tej książki:)
    W każdej z przeczytanych odkrywa się atmosferę Camino.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tą musiałam tylko dokończyć. Niestety prędkość mi siadła.

      Usuń
  3. Brzmi ładnie, ale nie wiem, czy dla mnie...

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.