Strony

niedziela, 23 czerwca 2013

"I że cię nie opuszczę"- The Vow (2012)

Żona Leo w wyniku wypadku samochodowego traci pamięć. Bohater robi wszystko, by znów się w nim zakochała.


Lubię sobie od czasu do czasu oglądnąć romans. Zwłaszcza gdy zasiadam z tamborkiem, lubię w tle puścić coś niezobowiązującego, coś co w pelni mnie relaksuje. Wprawdzie najczęściej zajeżdżam na śmierć „Władce Pierścieni”, ale jednak CZASAMI oglądam coś innego. Tym razem mój wzrok padł na film „I że Cię nie opuszczę”. Niewiele myśląc odpaliłam film, oglądałam bodajże na trzy raty(bo jednak film AŻ TAK do miejsca nie przykuwa) i dziś, przed chwilą skończyłam.

Film bazuje na prawdziwej historii małżeństwa. Żona, w filmie Page grana przez znaną miłośnikom gatunku Rachel McAdams traci w wypadku pamięć. Nie tak całkowicie, wie kim jest, ale zupełnie nie pamięta tego co zdarzyło się po tym jak zerwała kontakty z rodzina, tego faktu zresztą tez nie pamięta. Wyparowało z jej umysłu, że rzuciła studia prawnicze, że zmieniła styl życia oraz – co tragiczniejsze, że poznała, pokochała i poślubiła Leo(gra go Channing Tatum). Mężczyzna nie zraża się utratą pamięci ukochanej, postanawia walczyć o ten związek, najpierw czyni starania, aby pomóc żonie odzyskać pamięć. A gdy ta wraca do „starego życia”, chce ją w sobie rozkochać na nowo. Jednak to wszystko spełza na niczym. Paige wydaje się być szczęśliwa z powrotu do życia, które kiedyś porzuciła, jakby dostała od życia szansę, aby przywrócić system do stanu w którym ostatnio wszystko działało świetnie. Leo chce jej szczęścia, więc pozwala jej na to. Ale wiadomo – to romans. Wiemy, że wrócą do siebie, wiemy, że będzie ten happy end. Bo przecież wtedy byłby dramat, gdzie wiara w szczęśliwe zakończenia, wtedy by się podziała?

Jest to film jakich wiele. Ale mnie dodatkowo skłonił do myślenia, do refleksji, czy chciałabym też dostać od losu taką szansę. I na chwilę obecną doszłam do wniosku, że tak. Jest jedna osoba, której spotkania nie żałuję, bynajmniej! Cieszę się, że to wszystko mnie spotkało, że mnie spotyka, ale chyba chciałabym, teraz zapomnieć. Gdybym tak jak Paige straciła pamięć, nie chciałabym, żeby ktoś m i przypominał co się zdarzyło. Chociaż tak jak pokazuje ten film los jest kapryśny, możemy różne rzeczy odkręcać, a i tak znajdziemy się w takim samym punkcie końcowym. Tak jak stalo się to z Paige i Leo, tak jak stało się z małżeństwem, którego historia zainspirowała twórców filmu. Chociaż kobieta nigdy pamięci nie odzyskała. Przeznaczenie? Niezbadane Wyroki Opatrzności? Różnie można to nazywać. Efekt jest jeden, wydaje się jeden. Nasz los został gdzieś spisany, istnieje Plan, który jest realizowany, chociaż chwilami, poszczególne etapy są dla nas bezsensowne. Budzą lęk i poczucie beznadziei. Trzeba trwać w wierze, że w końcu wszystkie puzzle trafią na swoje miejsce.
Ten film przypomniał mi o tym. Chociaż nie jest to produkcja, która mnie zachwyciła, wbiła się w pamięć. Nie będę do tego filmu wracała. Ale nie żałuję czasu poświęconego na oglądnięcie.

11 komentarzy:

  1. A na mnie zrobił ogromne wrażenie!
    Płakałam, płakałam i jeszcze raz płakałam:) Coraz rzadziej mi się to zdarza, a ten film jakąś falą mnie zalał;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej mnie to dziwi, że mnie nie ruszył. Ale ja się raczej skupiłam na osobie, której CHCIAŁABYM nie pamiętać ;)

      Usuń
  2. Ryczałam jak bóbr na tym filmie. Uwielbiam go, ale na pewno duża w tym zasługa Rachel McAdams, którą uwielbiam. I zdecydowanie wolałabym nie tracić pamięci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i następna co mi każe powątpiewać w to, że płacz na filmach z łatwością mi przychodzi :/

      Usuń
  3. Film przypadł mi do gustu, chociaż myślałam, że końcówka będzie inna, tutaj mnie zaskoczył. Dla mnie interesujące były relacje Page z rodzicami i mężem po utracie pamięci. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się spodziewałam właśnie mniej więcej takiego zakończenia...

      Usuń
  4. Bardzo lubię oglądać i czytać romanse, dlatego muszę rozejrzeć się za tym filmem skoro jest taki wzruszający.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nawet widziałam jakiś czas temu zwiastun tego filmu. Chętnie bym go obejrzała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby romans, jak każdy inny, ale skłania do myślenia, a do tego poryczałam się przy nim jak bóbr. I nie ja jedyna! Zazwyczaj takie ckliwie historie mnie nie wzruszają, ale ich historia była niesamowicie przerażająca na swój sposób. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie ta końcówka jest taka "rozbrajająca"...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się, nie jest to film jakoś szczególnie zapadający w pamięć, sama też chyba już do niego nie wrócę, ale miło było obejrzeć :).

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.