Strony

wtorek, 30 lipca 2013

"Korzenie niebios" - Tullio Avoledo



Dziwnie jest poruszać się w otwartej przestrzeni. Żyję od tak dawna pod ziemią, że chyba doznałbym szoku pod rozgwieżdżonym niebem. Ale gwieździste niebo należy już do przeszłości. Pokrywa chmur, z której spada lepki śnieg, jest jak niskie sklepienie grobowca. Czasami myślę sobie, że Ziemia stała się olbrzymim grobem, mogiłą dla całej ludzkości, i że my, nieliczni ocaleni, jesteśmy jedynie niewygodnymi anomaliami statystycznymi, żałosną resztą z działania matematycznego, które powiodło się niemal perfekcyjnie.

Akcja pierwszej nierosyjskiej powieści z cyklu Uniwersum Metro 2033 zaczyna się w rzymskich katakumbach. Razem z jednym z nielicznych ocalałych z Katastrofy katolickich księży – Johnem Danielsem – wyruszamy przez skutą lodem postapokaliptyczną Italię, by wypełnić powierzoną mu misję – odszukać ostatniego członka kolegium kardynalskiego.

Jest to droga naznaczona krwią, bólem i obłędem.

Do góry brzuchem ;)


Apokalipsa za oknem. Wczoraj na termometrze przy oknie w pokoju do godziny dwudziestej miałam około 35 stopni, po 20, spadło do aż!! 31. Dziś jest chłodniej, wieje wiatr(nici z roweru : (  zostają kijki), ale za to wychodzi ciepło, które przez ten tydzień z hakiem wlazło w mury. Ciśnienie niskie, umrzeć, umrzeć!! Chociaż trzecia kawa nie wydaje się złym pomysłem. Siedzę w pokoju, próbując złapać cień przeciągu, obłożona książkami. Próbuję zebrać myśli na tyle, aby opisać Wam ogrom uczuć, jaki towarzyszył mi książce czytanej w najcieplejsze dni w roku. Swoją drogą, niezwykły to był wybór, gdy za oknem szalało lato, ja wygrzebałam książkę o czasach po apokalipsie.  Siedziałam sobie za domem, dookoła miałam piękno, gdy zanurzałam nos w powieść, otaczał mnie strach, dantejskie wizje.

Nie czytałam żadnej książki z serii „Universum”, z tego co wyczytałam z przedmowy autora, wątku głównego, który stał się inspiracją do tej powieści, to Rosjanin Dmitry Glukhovsky  wymyślił następujący post-apokaliptyczny scenariusz. Na Ziemię spadają bomby, w zależności od tego jak duże i ważne jest miasto, liczba bomb jest różna. Naziemna cześć metropolii zostaje obrócona w perzynę, jak w Hiroszimie, jak w Nagasaki po ludziach pozostają cienie na chodnikach, nawet nie tyle, bo chodników też nie ma. Krajobraz księżycowy, proch, pył i promieniotwórczość przyczyniające się do licznych mutacji. Ale pod ziemią, w tunelach metra, w podziemiach schronili się ludzie, którzy słuchając odwiecznego i silnego instynktu przetrwania żyją nadal. Ba dbają o pozory, w miarę normalnego życia. Książka Rosjanina stała się hitem i zainspirowała czytelników do tworzenia historii opartych na tej kanwie, ale dziejących się w różnych miejscach świata. Ja czytałam włoską wersję.
kawa!! kawa musi być

Jesteśmy w Rzymie, ponad dwadzieścia lat po Dni Zagłady.  Ci, którzy ocaleli ukrywają się w Katakumbach św. Kaliksta, gdzie został przeniesiony Watykan – Stolica Apostolska po tym jak na Rzym spadły bomby. W katakumbach – jak w katakumbach, za wesoło nie jest. Brak zróżnicowanego pożywienia, ludzie za rarytas uznają to, co w czasach przed zejściem do podziemi było odpadkami. Ciasnota, wilgoć.  A na zewnątrz jest jeszcze gorzej, mutacje, stwory które błyskawicznie, wbrew prawom ewolucji zmutowały w przerażające potwory siejące śmierć i grozę.
w domu - chłodniej.
Jako, że akcja dzieje się w Rzymie, można się domyślić, że Stolica Apostolska będzie miała jakowyś wpływ na akcję powieści. I tak jest. W Dniu Zagłady zginął papież Benedykt, biorąc pod uwagę, że był Niemcem, chyba możemy być przekonani, że  chodziło o Benedykta XVI. Od chwili tej śmierci mamy Sede vacante, czyli wakat Stolicy Apostolskiej. Po pierwsze kamerling nie miał kogo popukać w czoło, srebrnym młoteczkiem, bowiem wszyscy obecni na Placu św. Piotra w chwili wybuchu bomb stali się momentalnie prochem, druga sprawa, został jeden kardynał, a wiec nie bardzo da się zorganizować konklawe. Ale!! Do Katakumb docierają plotki, że w  Wenecji jest przetrzymywany kardynał patriarcha.  Pochodzący z USA, jedyny członek Kongregacji Nauki Wiary, czyli dawnej Świętej Inkwizycji ojciec  John Daniels zostaje oddelegowany do tego, aby udać się do miasta i odnaleźć tego człowieka, który ma być ostatnią nadzieją Kościoła, który z minuty na minutę traci prestiż. Łatwo rzec: „pakuj manatki i jedź do Wenecji”, należy pamiętać, że świat zewnętrzny jest pełen zagrożeń, te znane przyprawiają o paraliżujący lęk, a ile potworności nieznanych czeka za progiem? Dlatego jako eskortę, ojciec Daniels dostaje żołnierzy Gwardii Szwajcarskiej, a raczej tego, co po niej zostało. Po  wyjściu z Katakumb zobaczy i przeżyje rzeczy o których nie myślał w najgorszych scenariuszach. W świecie po apokalipsie dobro zostało zdmuchnięte razem z wiarą i nadzieją. Przynajmniej tak się wydaje.

Jak kiedyś pisałam, nie jestem znawcą powieści post-apokaliptycznej, przeczytałam ich raptem kilka, lepszych i słabszych. Wiadomo, że w fabule jest pewna powtarzalność, a ten gatunek ma to do siebie, że nie promieniuje optymizmem. Raczej wpędza w przygnębienie. Skłania do raczej smutnych refleksji.
Ta książka jest jedną z lepszych, w tej tematyce, jakie czytałam. Przede wszystkim jest napisana bardzo dobrym językiem, świetny styl autora.  Niezwykle celne zdania, trafnie opisują rzeczywistość w której toczy się akcja, „nowa ziemia i nowe niebo”, apokalipsa opisana w Biblii, rozgrywająca się na oczach katolickiego księdza.  Oglądanie tego co przetrwało Zagładę, jakie uczucie obudziło w ludziach, jest przerażające, ucieleśnia lęki większości z nas, tłumaczy, dlaczego tak boimy się końca świat.

Moim skromnym zdaniem, to naprawdę bardzo dobra książka. Mroczna, momentami przygnębiająca i przerażająca, z racji na gatunek i tematykę, ale bardzo dobra : )


2 komentarze:

  1. Cieszę się, że Ci się podobała :) No ale cóż, nie mogło być inaczej, bo książka jest po prostu świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No, mam w planach, bo Metro bardzo mi się spodobało.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.