Strony

niedziela, 17 listopada 2013

"Nowe przygody Mikołajka. Tom 1" - Jean-Jacques Sempé, René Goscinny

Pierwsza porcja przygód Mikołajka to 80 niepublikowanych dotąd w Polsce opowiadań zilustrowanych charakterystyczną kreską Sempégo. Mały urwis z paczką swoich kumpli – Alcestem, który bez przerwy je, Gotfrydem, który ciągle ma nowe zabawki i Euzebiuszem, który lubi dawać chłopakom w nos – nie wiedzieć czemu, zawsze wkurzą swojego opiekuna, Rosoła. A przecież za każdym razem chcą jak najlepiej. Arcydzieło duetu Goscinny-Sempé pokazuje, jak dorastać, żeby wciąż pozostać dzieckiem. Mikołajek to już klasyka, no bo co w końcu, kurczę blade! „Kiedy w domu wydało się, że wypadłem najgorzej na klasówce z matematyki, zrobiła się straszna afera! Jakby to była moja wina, że Kleofas jest chory i nie było go na klasówce! No bo co w końcu, kurczę blade, ktoś musi być najgorszy, kiedy go nie ma!


Oczywiście, chyba każdy ma książki, które kojarzą się mu z dzieciństwem. Pierwsze przygody w świecie słów, pierwsze zamotanie w gąszczu zdań. Wiele sielskich wspomnień wiąże się u mnie z przygodami Mikołajka. Byłam małym dzieckiem, gdy Mama podsunęła mi małe, stare książeczki. To na nich się śmiałam do łez, potrafiłam godziny spędzić i niemalże wkuć na pamięć. A pamiętacie mikołajkowe słuchowiska? Piękne!!

Miałam osiemnaście lat gdy Znak wydał „Nowe przygody Mikołajka”, akurat zbliżały się klasowe mikołajki, więc dogadałam się z koleżanką, która miała mi sprawić „niespodziankę”, że brakującą sumę(klasowe prezenty miały cenowy limit) dopłacę. I miałam! Wymarzonego, ukochanego, przezabawnego Mikołajka. Tuż po osiągnięciu pełnoletniości dostałam książkę, która kiedyś zdominowała moje dzieciństwo.
Próbowałam miłością do Mikołajka zarazić Siostrzenicę, niestety, chyba nie powstała książka, która zachęciłaby ją do czytania. Będąc z wizytą zauważyłam na półce pierwszy tom przygód Mikołajka, który ongiś jej pożyczyłam. I to stało się pretekstem do wyszarpnięcia z półki białego tomiszcza, które stało, nieco zapomniane, zakurzone, z zakładką zatkniętą, gdzieś pomiędzy stronami. Utkwił pomiędzy stronami śmiech osiemnastolatki, zestresowanej maturzystki. A ja wykorzystałam każdą minutę, każdy posiłek, każdą chwilę, aby uciec do Francji i razem z rozkosznym łobuziakiem, jego przyjaciółmi i rodzicami przeżywać najróżniejsze perypetie i śmiać się do oporu.

Lektura zajęła mi niecały dzień, a przecież byłam w pracy i oczywiście na posiadówce wieczornej… Moim zdaniem Mikołajek to coś więcej nić książka dla dzieci, to cały mikrokosmos, zbiór uniwersalnych historii, które bawią, ale i napełniają nas ciepłem. Są historyjki, które docenimy dopiero będąc ludźmi dorosłymi (chociażby tą o Tacie Mikołaja na diecie), takie, które powalą nas ironią(Mikołajek, który robi porządek w domu), ale też ponadczasowe, rozbrajające opowieści o chłopcach, którzy przechwalają się, blagują, walczą o dominację w grupie a jednocześnie przyjaźnią się bez względu na wszystko(nawet z tym wrednym pupilkiem Ananiaszem).

„Nowe przygody Mikołajka” to z pozoru dość kosztowny prezent(okładkowa cena 44 zł) ale gdy porównany go do tych pojedynczych książeczek, które kosztowały sporo powyżej dwudziestu złotych a zawierały kilka opowiadań, wydaje się, ze 44 zł za ponad sześćset stron dobrej zabawy nie jest zawrotną kwotą.

Ta książka to portret czasów, które przeminęły, dzieci o niezwykle wybujałej, zabójczej dla nerwów rodziców fantazji. Z braku komputerów znajdują sobie najprzeróżniejsze zajęcia, od zabawy w ciuchcię, przez grę w piłkę, zabawę w lokomotywę, po niezwykle fantazyjne zabawy. Mamy Rodziny w których Mamusie siedzą w domu, zawsze w kuchni(od czasu do czasu z przyjaciółkami popijając kawkę) i przygotowują uczty godne Masterchefa, a tatusiowie zarabiają na dom, zawsze są zmęczeni, świecą dziecku przykładem, a ostatnie zdanie w kłótni z mamusią należy do tatusia, który ma żonę pocałować i przyznać jej rację, a także przeprosić za to, że sam tej racji nie miał.
Cała plejada genialnych, wyrazistych postaci, bezimiennych często, tak jak  Bunia, Pani Nauczycielka, Dyrektor, niby tylko gdzieś tam w  tle, ale tak charakterystyczni, dodający charakteru tej książce.

Dobrze, że mam jeszcze książki z serii o Mikołajku, na pewno nigdy się ich nie wyzbędę, będę do nich wracać. Bo są lekarstwem na gorycz świata, poprawiają humor i przenoszą mnie w cudowne czasy.
Świetny język i genialne rysunki czynią z tej książki ponadczasowe arcydzieło!

17 komentarzy:

  1. Poznałam Mikołajka dość późno, bo dopiero na studiach, ale z miejsca się zakochałam w tym urwisie i jego bandzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie Mikołajek to dzieciństwo :) ledwo się czytać nauczyłam, już mi Mikołąjka podsunęli :)

      Usuń
    2. Mikołajka też poznałam na studiach i podbił mnie od razu. I gdy człowiekowi nic się nie chce i wszystko go przygnębia - Mikołajek pomoże. :)

      Usuń
    3. Dlatego rok temu czytałam włąśnie jesienią :D

      Usuń
  2. Koniecznie muszę przeczytać, już od dłuższego czasu zastanawiam się nad zakupem, ale chyba w końcu odżałuję, żeby móc doświadczyć tej fantastycznej przygody literackiej z Mikołajkiem:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zacznij od malutkich książeczek, naprawdę poczujesz klimat. Fakt, zakup całej serii daje po kieszeni, ale uwierz mi warto. Nawet bez dzieci, obecnych, czy w planach, ta książka jest dla ludzi w każdym wieku

      Usuń
  3. oj czytałam Mikołajka czytałam ;)
    specjalnie pożyczałam od koleżanki te tomiszcza :)
    Wiem że były dość grube i były w kolorze białym, czerwonym i niebieskim ;)
    Kurczę, zdecydowanie muszę odświeżyć sobie pamięć ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i obowiązkowo te maleńkie książeczki :)

      Usuń
  4. seria bije rekordy popularności. sam Marcin Meller nią się zachwyca i poleca w kilku wywiadach, a ja (wstyd się przyznać) znam tylko film nakręcony na jej podstawie. obiecuję jednak poprawę, bo mam wrażenie, że tak jak Pippi i Muminki, historie te będą dorastać wraz z czytelnikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ze mną jest jeszcze gorzej... Ja nawet filmu nie znam :) Obiecuje się poprawić :)
      Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

      Usuń
    2. Film znam, ale o serialu nie słyszałam. Oj muszę nadrobić!

      Usuń
  5. Pamiętam, jak dostałam tę książkę pod choinkę, chociaż wcale o nią nie prosiłam (nawet nie jestem pewna, czy wiedziałam, że wydają) i jak się potem cieszyłam. A oczywiście, potem pod choinką czekał również drugi, czerwony tom. Niebieską też Mikołaj przyniósł. No bo kto inny mógłby przynieść Mikołajka? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ZNak chyba wydawał te książki na Mikołajki. Ach jak miło wracać do tych książeczek. Jeszcze milej czytać takie wspomnienia jak Twoje, będące odwzorowaniem Moich. Wielkie mikołajkowe pokrewieństwo.

      Usuń
  6. Mój starszy syn bardzo lubi czytać przygody Mikołajka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojej SIostrzenicy nie dałąm rady nawrócić na mikołajkową wiarę. Super, że SYnek, od małego wie co dobre :)

      Usuń
  7. Obecnie jest to lektura dla kl 4 .
    Uważam że Mikołajek jest najgłupsza książka na Świecie.
    Jak można wyciągać jakiś sens z tak głupiego dzieła.
    Dzieci przeklinają biją się bez przerwy.
    Moje zdanie jest takie - PO przeczytaniu Nowe przygody Mikołajka dzieci uczą się agresji i złego wychowania .PYSKOWANIA DO RODZICÓW, oszukiwania nauczycieli itd.
    Jestem za wycofaniem książki z lektur szkolnych .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbierasz tę książkę w ciekawy sposób. Czy zatem "Szatan z siódmej klasy" uczy, że kłamstwo popłaca?
      W Mikołajku owszem, są pokazane złe zachowania, złe, ale prawdziwe. Dziecko czytając widzi, że Mikołajek jest normalny, który chłopiec się nie bije, nie chce oszukać nauczyciela, pysknąć rodzicom? Są wyjątki, jak Ananiasz, ale większość dzieci zachowuje się jak Mikołajek, autorzy tworzą historie z morałem. Tam pokazują, że złe zachowania są ukarane, i faktycznie dziecko z czwartej klasy, może samo tego morału nie odczytać, ale od tego ma nauczyciela.

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.