Strony

środa, 18 grudnia 2013

"Jedenaście godzin" - Paullina Simons

Historia, od której nie sposób się oderwać. Początek serii sprzedanej w blisko milionie egzemplarzy.
Młoda kobieta w zaawansowanej ciąży opuszcza centrum handlowe w upalny dzień. Życie upływa jej na zakupach, dbaniu o rodzinę: ukochanego męża Richa oraz dwie córeczki, i oczekiwaniu narodzin trzeciego dziecka. Nagle zostaje ono brutalnie zakłócone przez zdesperowanego młodego człowieka, który porywa Didi. Jakie są jego motywy?
Rozpoczyna się morderczy wyścig z czasem, z udziałem policji, FBI i zrozpaczonego Richa. W ciągu kolejnych jedenastu godzin Didi dociera do granic ludzkiej wytrzymałości, mierząc się z koszmarnym przeznaczeniem.
W Jedenastu godzinach Simons stworzyła nowy gatunek thrillera, który prowadzi czytelnika do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy


 Po ubiegłotygodniowej wtopie ze spotkaniem Kasi E postanowiłam zbojkotować stalowowolską bibliotekę. Kasiek wybrał się do tego przybytku tylko w celu oddania książek. Niestety czekając na bibliotekarkę, w ślepe(w normalnych okolicznościach) oczy Kaśka wpadły już  trzy książki, które Kaś chciał przeczytać. Wyszedł z pięcioma książkami, jest nieco przed pierwszą i już nigdy nie będę zadawała pytania o pochodzenie mojej wady wzroku.  A na bibliotekę nałożę embargo.

Książki Pauliny SImons, albo się kocha, albo się nienawidzi.  Przypadki, gdy budzą one ambiwalentne uczucia są rzadkie. Miałam ochotę na lekturę „Jedenastu godzin” od pewnego czasu, ale  ponieważ moim zdaniem cena nie była adekwatna do objętości, a ostatnie moje spotkanie z Simons(kolejne podejście do „Ogrodu letniego”) zakończyło się dramatem uznałam, że poczekam aż lubelska księgarnia Weltbildu urządzi szaloną promocję. A tu proszę.  Jeden wieczór lektury, bo książkę czyta się błyskawicznie. To inna Simons niż ta, która znają jej fanki. Mniej romansowa, a bardziej sensacyjna, z próbą psychologizowania i zbliżenia się do tak popularnej w USA literatury religijnej. Specyficzny mix, ale czy udany?

Na pewno wybór tematu jest strzałem w dziesiątkę Biorąc pod uwagę, że czytają Paulinę SImons, głównie kobiety, to naprawdę genialne posunięcie. Bo tematem jest uprowadzenie kobiety w zaawansowanej ciąży, przez tajemniczego, chimerycznego i niebezpiecznego mężczyznę. Chyba nie ma kobiety, czy to panny, matki, mężatki itp. Która próbując wyobrazić sobie tę sytuację nie poczuła by mroźnego oddechu strachu na karku. Wydaję mi się, że obok chorego dziecka, śmiertelnego zagrożenia dla dziecka, nie ma tematu, który gwarantowałby w takim stopniu, że czytelnik będzie siedział jak zamurowany. Ja siedziałam i próbowałam sobie wyobrazić ten strach, ten lęk i siedziałam jak sparaliżowana, otulona moją własną pierzyną, ale przerażona.

Oczywiście nawet najlepszy temat można zepsuć, fatalnym stylem, kiepskim wykonaniem. Wydaje mi się że Simon nie popełnia kardynalnych błędów. Po pierwsze: akcja toczy się dwutorowo, mamy rozdziały opisujące co się dzieje z porwaną kobietą i po nich następują te, które opisują próby odnalezienia jej przez męża. Autora stopniuje informacje, konsekwentnie budując napięcie, atmosferę grozy. Umówmy się, nie jest to groza na miarę Kinga, ale naprawdę zapewnia dopływ adrenaliny.

Moim zdaniem Simons dokonała jednak zbyt wielkiego skoku, od romansów do thrillerów psychologicznych, próbuje w tej książce zmieścić bardzo wiele . Prze to książka trochę traci, jest rozwodniona. Chociaż Didi jest bohaterką, którą lubi się od pierwszej chwili, tak jak jej męża i to nie dlatego, że są religijni, prawi i porządni, wyczuwa się, że są dobrymi ciepłymi ludźmi, tak Ten Zły od razu zraża do siebie.  A moim zdaniem w powieści psychologicznej tak nie powinno być, autorka powinna więcej trudu zadać sobie w stworzenie wielowymiarowych bohaterów.
Tylko… co ja będę Wam opowiadała, książka trzyma w napięciu, porusza, przykuwa uwagę, jednak cieszę się, że mam ją z biblioteki. Chociaż naprawdę czyta się dobrze…

14 komentarzy:

  1. Jak ją spotkam w bibliotece, albo w promocji to przygarnę, bo ten temat mnie zaciekawił. A nie znam jeszcze żadnej książki tej autorki, a tych bardziej romansowych nie próbowałam nawet czytać. Tak to jest, jak się próbuje wiele rzeczy zawrzeć w jednej książce. Jednym wychodzi to dobrze, innym niekoniecznie. Ale przeczytam, bo jednak przekonałaś mnie do "Jedenastu godzin".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) bo nie powinnaś się zawieść, książka nie jest idealna, ale to nie-najgorsze czytadło.

      Usuń
  2. Sensacja lepiej podchodzi mi niż romans tej autorki, więc książkę mam na oku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A poleciłabyś jej pióra jakieś inne sensacyjne? Bo nic nie czytałam. Mało książek Simons w sumie znam.

      Usuń
  3. Czytałam jedną książkę tej autorki i chociaż mówiąc kolokwialnie "szału nie było", to jednak mam ochotę sięgnąć po kolejne tytuły, w tym i po "Jedenaście godzin" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście ciężko oceniać autora po jednej książce, warto zawsze dać szansę. Może akurat ta Ci podpasuje. Why not ;)

      Usuń
  4. Lubię Trylogię Jeźdźca Miedzianego autorki, więc pewnie skuszę się i na tę powieść. Mogę zapytać, dlaczego "Ogród letni" Cię rozczarował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chociażby dlatego, że jak na razie nie dałam rady przez niego przebrnąć. Kilka podejść już robiłam i fiasko... nudzi mnie. Ale mam nadzieję, ze w końcu się przekonam

      Usuń
    2. Moim zdaniem to najsłabsza część trylogii, ale jeśli dwie wcześniejsze Ci się podobały to tę również warto poznać :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tę książkę u siebie na półce i nie ukrywam - czuję, że to będzie świetna lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałam ją ostatnio kupić w księgarni i... w ostatniej chwili zamieniłam na inną :-) Nie żałuję :D Bardziej interesują mnie romanse lub powieści obyczajowe niż thrillery sensacyjne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem Cię :)) bo ja zwykle też czytam raczej obyczajówki i romanse, ale to była miła odmiana :))

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.