Strony

piątek, 31 stycznia 2014

"Sposób na happy end" - Barbara O'Neal

Przepis na udany piątkowy wieczór może być bardzo prosty: jaśminowa herbata, ciepły pled i dobra, mądra książka. Taka jak ta.


Dwie siostry, dwie różne ścieżki życiowe, dwa dramaty… Po tragedii, która wstrząsnęła małą społecznością w Seattle, Elsa, która jest pastorem, przeżywa kryzys wiary. Tamsin, piękna i zamożna, pewnego dnia odkrywa, że jej mąż jest przestępcą. W ciągu jednego dnia traci wszystko. Elsa wraca do rodzinnego miasteczka, gdzie praca w kuchni dla ubogich pozwala jej odnaleźć ukojenie. Dla Tamsin deską ratunku okazuje się praca społeczna przy rewitalizacji ogrodu komunalnego w najbiedniejszej części miasta.


 Barbara O`Neal zdobyła w Polsce spore grono wielbicielek. Wśród nich jestem i ja. Uwielbiam jej książki, ciepłe i pyszne. Emanują bardzo przyjazną atmosferą i pysznym jedzeniem. Każda zapowiedź jest przeze mnie witana z radością. Te książki nadają się na każdą porę roku, „Receptę na miłość” czytałam w zimie, głównie wracając z Lublina, „Sekrety uczuć” w środku upalnego lata, teraz znowu, śnieg po kolana, mróz minus pińcet a ja mogłam się grzać w cieple przyjaźni i miłości. Mogłam kolejny raz przenieść się do lepszego świata. Co bardzo mi się przydało, gdy w środę czekałam aż nauczą się ci, którzy w pierwszym terminie się nie nauczyli. Nie mogłam dać się ponieść emocją, zresztą czytając „Sposób na happy end” nie można ulegać złu, z tej książki promieniuje dobro, na przekór wszystkiemu.

Elsa jest pastorem, kiedyś była bardzo gorliwą katoliczką, ale najpierw, jako czternastolatka, została przez księdza podle potraktowana, bo chciała być księdzem i nie rozumiała dlaczego Bóg nie chce jej służby, jej jako kobiety, później po przejściu camino mężczyzna, którego kochała i z którym planowała spędzić resztę życia oznajmił jej że zostaje księdzem.  Mimo wszystko potrzeba wiary w Elsie była bardzo silna odnalazła ją w sobie kolejny raz i została pastorem. Sprawdzała się świetnie, była skrzyżowaniem przyjaciółki, matki, ojca, opieki społecznej i psychologa, do czasu. Akt okrutnej przemocy, kolejny raz wytrącił Elsę z równowagi, dopadł ją potężny kryzys połączony z depresją. Na tyle silny, że zbór wysłał ją na przymusowy urlop.

Elsa wraca więc do swojego rodzinnego miasteczka, gdzie proboszczem jest mężczyzna, który ją porzucił, gdzie mieszka jej piękna, starsza siostra z rodziną. Rodzina jej siostry Tamsin jest z pozoru bajkowa i cudowna, ale życie pokazuje, że nie przepada za idealnymi obrazkami i na Tamsin spada cios. Elsa powoli odnajduje spokój, ale wciąż nie odnajduje wiary i sensu, los na jej drodze stawia poobijanych przez życie ludzi i daje jej szansę, żeby w pracy się zapomniała, a może przyjdzie też szansa na miłość.

Tak jak w poprzednich powieściach O`Neal mamy sympatyczne zwierzaki, pyszną kuchnię, która pozwala łamać bariery. Mamy przede wszystkim, kolejny raz poszukiwanie własnego miejsca w życiu, sposobu na siebie. Bohaterowie „Sposobu na happy end”, pomimo wieku średniego, borykają się z poważnymi kryzysami, które stawiają pod znakiem zapytania ich dotychczasowe życie.  Każdy, kto miał do czynienia z takim kryzysem, wie jak wszechogarniający on jest. Nie ma pewniejszego sposobu na depresję, załamanie się niż wydarzenie, które sprawi że poczujemy iż wszystko co robiliśmy do tej pory było farsą, kłamstwem, że było niepotrzebne. Człowiek staje wtedy, samotny na bezkresnej sawannie własnego życia a dookoła jest pustka, nad głową zaś zbierają się czarne chmury. Wyjście z takiego impasu wymaga niesamowitej siły, samozaparcia i wsparcia od bliskich. Barbara O`Neal opowiada historię takich osób, czyni to w sposób ciepły i autentyczny, chociaż ich życie nie jest wolne od dramatów, zła i przemocy. O`Neal stawia czytelnikowi pytanie o sens celibatu, o sposób na rozpoczęcie wszystkiego na nowo i o to czy jest jakiś przedział wiekowy, od którego nie powinno się zaczynać od nowa, tylko iść dalej obraną wcześniej ścieżką, chociażby była ona najbardziej jałowa i nie dawała nam satysfakcji.

Jak widzicie tematyka nie jest lekka, ale książka jest tak przyjemnie napisana, że czyta się z radością, zwłaszcza gdy sączące się z kart ciepełko ogarnie człowieka.  Chociaż zapiecze pod powiekami, to warto po nią sięgnąć. Nie widziałam zapowiedzi kolejnych powieści autorki, ale mam nadzieję, że to nie koniec jej twórczości.

Jedyne zastrzeżenia jakie mam to do tłumacza, kilka zwrotów, odnoszących się do katolicyzmu zostało dramatycznie nieprawidłowo przełożone.  Gryzło mnie w uszy strasznie. To jednak maleńki minus i dla „niewtajemniczonych” pewnie nie będzie problemu

Polecam na mroźne dni i nie tylko!


Uświadomiła sobie, że na świecie zawsze będą zło, błędy, wątpliwości, strata i rzeczy, których nie da się wyjaśnić, ale będą też nadzieja, dobroć i miłość.”

13 komentarzy:

  1. Mówiłam, że bardzo fajna i mądra książka. Jeszcze się na O'Neal nie zawiodłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja Ci wierzyłąm :) Bardzo lubię O`Neal niby pisze o niczym, ale jednak mądrze.

      Usuń
  2. Aktualnie jest bardzo mroźno, zatem przydałaby mi się taka ciepła i rozgrzewająca lektura. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest idealna książka na taką pogodę. Z taką lekturą zamieć nie jest straszna :D

      Usuń
  3. ooo : ) Może kiedyś przeczytam :>
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zachęcam, jest świetna do podładowania akumulatorów

      Usuń
  4. Wydaje się bardzo przyjemna książka, a jeżeli czyta się z radością to tym bardziej miło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też należę do fanek jej twórczości i to właśnie z tych powodów, które wymieniłaś. Tę książkę mam jeszcze przed sobą, ale czuję, że ten stan się niedługo zmieni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed sobą mam na razie tylko jej pierwszą, wydaną w Polsce powieść, ale muszę to zmienić... kolejny atak zimy, będzie dobrym pretekstem :D

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.