Strony

piątek, 3 stycznia 2014

"Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia" - Lord of the Rings. The Fellowship of the Ring 2001

Kiedyś, na pamiętnej wyprawie pod Samotną Gorę Bilbo Baggins zdobył przez przypadek pierścień. Jeden z jego starych dobrych znajomych, który także uczestniczył w tamtej wyprawie - czarodziej Gandalf, zaczyna teraz podejrzewać, że jest to Jedyny Pierścień, który może dać władzę nad światem. Został on dawno temu stworzony przez Saurona we wnętrzu Góry Zagłady i teraz jego twórca chce go odzyskać, by zrealizować swoje niebezpieczne plany. Frodo Baggins, który otrzymał ten pierścień od Bilba, musi uciekać. Na naradzie w Rivendell zostaje podjęta decyzja, że drużyna złożona z dziewięciu przedstawicieli różnych ras, podejmie się razem z Frodem - Powiernikiem Pierścienia wykonać misję zniszczenia potężnego pierścienia. W Śródziemiu zanosi się na wojnę. Robi się niebezpiecznie, pojawiają się tajemniczy Czarni Jeźdźcy. Losy tej wojny nie będą jednak zależeć tak naprawdę od rozkładu sił militarnych. Wszystkie wojska będą jedynie przykrywką, losy świata zależą od Drużyny Pierścienia i od tego, czy Powiernik Pierścienia ukończy szczęśliwie swoją misję; jest to o tyle trudniejsze, że Pierścień Władzy budzi silne pożądanie w ludziach, którzy się z nim stykają i potrafi zawładnąć ich psychiką, jeśli nie będą wystarczająco odporni. W ślad za Drużyną rusza między innymi jedna z ofiar Pierścienia Władzy - Gollum, który posunie się do wszystkiego by odzyskać Pierścień, który kiedyś zrujnował jego życie i zrobił z niego potwora.






Gdy „Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia” wchodził do kin byłam żółtodziobem w pierwszej klasie gimnazjum, pardon – w drugiej. Nie miałam pojęcia o dobrym kinie i byłam chyba za młoda żeby docenić kunszt Tolkiena. Na pewno byłam za młoda, o dziwo pierwsze oglądnięcie nie wbiło mnie w fotel. Później zmieniło się moje podejście o 180 stopni. Nie mam bzika na punkcie ogromnych ekranów, super jakości. Gdy chcę oglądnąć jakiś film nie wzgardzę kinówką. Rok temu Rodzice kupili duży, dobry telewizor, a oglądnęłam na nim raptem kilka filmów, wtedy gdy miałam coś do roboty  w tamtych rejonach. Jednak ubolewałam nad tym, że nie mogłam tworu Jacksona oglądać w kinie, ta jakość, zdjęcia. Zaopatrzyłam się w wersję blue-ray. Oczywiście wersję rozszerzoną : D Ponieważ zaś wykonuję zacny zawód nauczyciela, a zbliża się koniec semestru i trzeba sprawdzić prace moich uczniów, zabrałam plik prac i poszłam oglądać Drużynę Pierścienia.

Od października nie oglądałam Władcy, a i wtedy oglądałam w Lublinie i jak zwykle tam, żeby oglądnąć do końca potrzeba nam kilku podejść. ; ) Tym razem umysł miałam trzeźwy, dom cichy, bo jedyne co mi przeszkadzało(co umiem zresztą ignorować) to pytanie niepodatnych na magię Tolkiena(o dziwo są tacy i to pod moim dachem), po co oglądam to ZNOWU, skoro znam już na pamięć. Ale Wy którzy mnie rozumiecie, wiecie o co chodzi z zajeżdżaniem na śmierć płyt z LOTRem. Pewnie zaraz mnie chwyci faza na słuchanie muzyki, chociaż ta faza chwyta mnie często, nastrojowa muzyka z tego filmu nadaje się idealnie i do pracy i do odpoczynku z książką.

O czym opowiada film, książka zresztą też, wie chyba każdy. Władca Pierścieni za sprawą filmów Jacksona zadomowił się na dobre w naszej kulturze. Filmy widzieli chyba wszyscy, nawet Ci, którym Tolkien kojarzy się bardziej z tokenem, tonerem, niż z kulturą. Gandalf Szary, jeden z czarodziejów opiekujących się Śródziemiem odkrywa, że Jedyny Pierścień, zdjęty ongiś z ręki Władcy Ciemności – Saurona jest w posiadaniu Hobbita – Bilba Bagginsa. Bilbo porzuca jednak Shire i zostawia Pierścień krewnemu – Frodowi. Gandalf nakazuje Frodowi uciekać z Shire, bowiem nieprzyjaciel szuka Pierścienia, wie że jest w posiadaniu Bagginsa i kwestią czasu jest kiedy zjawią się słuszy Saurona aby odebrać Pierścień. Frodo rusza, najpierw do Bree z Samem, po drodze przyłączają się do niego Peregrin i Meriadok. W Bree ma czekać Gandalf, gdy osiągają miejsce przeznaczenia, czarodzieja tam nie ma. Tajemniczy Obieżyświat zabiera ich do siedziby elfów Rivendell. Tam odbędzie się narada, na której zapadnie decyzja co czynić z Pierścieniem. Film zabiera nas do Śródziemia, niesamowitej krainy stworzonej przez Tolkiena w której roi się od magii, tajemniczych istot i mrożących krew w żyłach przygód.

Wydaję mi się, że o tym filmie napisano tak wiele, że każde słowo, każda opinia będzie powtórzeniem. O zgodności filmu z książką nie ma co się wypowiadać. Jackson sporo zmienił. Najbardziej boli mnie brak Toma, bo on jest postacią ważną. Wiem, że wiele osób uważa za bezcelowe takie wyeksponowanie związku Arweny i Aragorna. Ja jednak uważam ten film za cudo. Jeden z constansów mojego świata. Za każdym razem gdy Gandalf każe sprawdzić Frodowi Pierścień mam nadzieję, że znaki się nie pojawią. Gdy Elrond opowiada o tym jak Isildur nie zniszczył Pierścienia, mam nadzieję, że jednak tym razem wrzuci w czeluści Góry złowrogą błyskotkę. Wierzę zawsze, że Gandalf nie spadnie. A gdy Drużyna opuszcza RIvendell czuję pustkę, czuję jak ogarnia mnie strach i obawa, bo zło czyha dookoła.
Naprawdę mogłabym to oglądać na okrągło, na jutro mam zaplanowany seans Dwóch Wież, będę w dużym pokoju książki układać bo w moim jest już chaos i hałdzie.
Powiem Wam, że jeśli macie możliwość zainwestowania w wersję Blue-ray, edycję rozszerzoną, nie żałujcie pieniędzy. Warto. Jakość jest niesamowita, ostry obraz szczegóły, których do tej pory nie zauważałam. Bogactwo barw. Uczta dla oka. Owszem Bilbo, Elrond i Legolas, wdać wyraźnie, że przesadzili z makijażem, ale wszystkie inne widoki(np. Aragorn) wynagradzają to poświecenie. Frodo też z różem przesadził. Gdyby nie to, ze umówiłam się na spacer pewnie robiłabym już powtórkę. Ale nie wolno sobie tak folgować.


Kocham, kocham ten film i do książki też niebawem wrócę!!!




Aha. To nie jest film sponsorowany. Nikt mi nie sprezentował tej płyty :P






3/52

4 komentarze:

  1. Mam do tego filmu wielki sentyment ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojęcia nie mam, jakie mam podejście do tej trylogii. Pamiętam to pierwsze rozczarowanie wielką różnicą pomiędzy moim idealnym wyobrażeniem entów i wizją Jacksona. No i tak jak wspomniałaś, Toma nie ma. Jednak mimo wszystko, oglądam przynajmniej raz na kilka miesięcy, chociaż pierwszą część i cudowne pierwsze sceny z Shire. Pod tym względem, Hobbit daleko w tyle zostaje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusisz! Zwłaszcza, że dzisiaj marudzę, że jeszcze nie skończyłam czytać "Władcy Pierścieni", a to jest warunek, bym obejrzała ekranizację (której do tej pory nie widziałam). Jestem ciekawa tego filmu, nawet bardziej niż książki, bo mam jako taką wizję po obecnym "Hobbicie" w kinach, że wiele scen jest dodatkowych. A ciekawe, jakie dodano tutaj ;) Ale ja będę musiała się zadowolić ekranem komputera.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.