Strony

czwartek, 2 stycznia 2014

"Zdobywam zamek" - Dodie Smith

„Zdobywam zamek ma jedną z najbardziej charyzmatycznych narratorek, z jaką kiedykolwiek się spotkałam”. J.K. Rowling, autorka serii o Harrym Potterze
„Stwierdzenie, że nie byłem w stanie odłożyć tej książki, nie jest oryginalne, ale jak najbardziej prawdziwe. Jej siła leży w szczególe. Książka jest jak dobra rzeźba: im dłużej się patrzy, tym więcej się dostrzega.” Christopher Isherwood, autor powieści „Samotny mężczyzna” i „Pożegnanie z Berlinem”
„To wspaniała książka. Świeża, jakby została napisana dzisiaj i tak klasyczna, jak powieści Jane Austen.” Donald E. Westlake, autor kryminałów o perypetiach Johna Dortmundera
Zdobywam zamek – jedno z najbardziej zachwycających zjawisk w literaturze angielskiej można by żartobliwie nazwać blogiem nastolatki z epoki przedkomputerowej. Jest to historia siedemnastoletniej Cassandry, która mieszka z rodziną w okazałym zamku, w bardzo niedystyngowanej biedzie. Doskonaląc swój talent literacki, przez sześć burzliwych miesięcy zapełnia pamiętnik zabawnymi, przejmującymi i wzruszającymi wpisami, które układają się w kronikę życia jej ekscentrycznej rodziny.
Debiutancka powieść Dodie Smith jest dziś równie błyskotliwa i dowcipna jak wtedy, kiedy opublikowano ją po raz pierwszy. W Anglii, od chwili premiery w 1948 roku, miała 28 oficjalnych wydań książkowych i dziewięć jako audiobook na kasetach i płytach CD.
Po raz pierwszy w Polsce!!!


Jak widzicie w Nowy Rok sobie pofolgowałam :)
Czy ma znaczenie na przebieg roku, jaką książkę przeczytało się jako pierwszą? Nie wiem, nie przykładałam nigdy wagi do takich rzeczy. Chyba wyleczyły mnie rodzinne gadki, że „jaka Wigilia taki cały rok” i analogiczne odnoszące się do Sylwestra. Wydawało mi się to głupie, bo jeśli te porzekadła byłyby prawdziwe, to ludzie umieraliby tylko w Wigilię, Sylwestra, czy Nowy Rok. Do czego zmierzam? Ano do tego, że niefortunnie byłoby gdybym Nowy Rok zaczęła książką, która pozostawiła we mnie uczucie smutku. Wdarła się ta powieść do mojego umysłu. Chociaż nie tak miało być.

Po fali zachwytu nad tą książką jaka przeszła przez polską blogsferę przyszedł czas i na moje impresje.  Ciężko mi było uwierzyć w zapewnienia wydawcy, że oto kolejny „Błękitny zamek”, kocham książkę L.M. Mongomery i uważam ją za absolutny klasyk, z klimatem doskonałym nastrojem. Po prostu cud, miód i orzeszki. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś powtórzy ten nastrój. I miałam rację „Zdobywam zamek” to nie jest kolejny „Błękitny zamek”. Książka jednak wcale na tym nie traci. Mi zapewniła emocjonujące wejście w nowy rok.

Bohaterka ma psa- Heloizę
Na zdjęciu moja pies - Raul
Cassandra mieszka z ojcem, macochą, starszą siostrą, młodszym bratem i „służebnym chłopcem” w starym zamczysku. Wszyscy oni żyją w skrajnej biedzie. Ojciec kiedyś napisał książkę, odniosła ona sukces, ale w skutek pewnych zajść, ojciec trafił do więzienia i przestał pisać. Od tamtej pory rodzina żyła z dochodów matki i okazyjnych tantiem. Kiedy matka zmarła zostały tylko tantiem coraz niższe i przychodzące coraz rzadziej. Zamczysko popadło w ruinę, rodzina musiała wyprzedać najpierw co cenniejsze przedmioty a później wyprzedawała wszystko co się dało. W efekcie brakowało wszystkiego, najdotkliwszy był brak jedzenia.  Cassandra, mając pisarskie aspiracje postanawia prowadzić pamiętnik i opisywać perypetie swojej rodziny. Trafnie wybiera moment, bo oto wszyscy stoją przed przełomowymi wydarzeniami. Nadchodzące miesiące odmienią ich życie.

Nie zgodziłam się z porównaniem „Zdobywam zamek” do „Błękitnego zamku”, ale obie te książki są
Ma też kota - Abelarda, a ze mną czytała moja Mela
klasyką literatury młodzieżowej po którą sięgnie także starszy czytelnik.  „Zdobywam zamek” to książka wielowymiarowa, którą można interpretować na różne sposoby, zależy to od czytelnika. Ale już w swoim dosłownym brzmieniu ma czar i powab, jest wartością. Niezmiernie żałuję, że moja prywatna nastolatka nie czytuje, bo chętnie bym sprawdziła czy ta książka jest w stanie uwieść przeciętną nastolatkę na początku XXI stulecia. Moja nastolatka jest nieprzeciętna, mało osób tak nie lubi czytać jak ona. Więc plan spala na panewce. 
Moim zdaniem książka jest warta uwagi, czy ktoś dołączy się do chóru zachwytów, to zależy, bo książka jest też specyficzna. Mnie uwiodła, chociaż były fragmenty, które czytało się ciężej.

Książka jest pisana jako pamiętnik, Cassandra  relacjonuje nam bieżące wydarzenia, jest bystrym i wnikliwym obserwatorem, rozumuje bardzo logicznie, stara się nie oceniać pobieżnie.  Dzięki temu naprawdę dokładnie poznajemy życie rodziny  Mortmainów i osób z tą rodziną związanych.

„Zdobywam zamek” porusza, mnie poruszyło i skłoniło do refleksji, jest coś w tym w jaki sposób młoda dziewczyna odbiera świat i to co on przynosi, w jaki sposób wkracza w dorosłość niewinnie a jednak z dojrzałością, której niejedna młoda panna z dzisiejszych czasów mogłaby się od niej uczyć. Według mnie „Zdobywam zamek” to naprawdę świetny kawałek literatury, który warto przeczytać dla delektowania się klimatem pełnym gotyckiej tajemnicy, dla niezwykłych opisów i zabawnych sytuacji, dla pięknych opisów uczuć, które targają bohaterami. Tą książką można się upijać.
Polecam! 

Ale okładka podoba mi się średnio, dziewczynka na okładce wcale nie odpowiada opisowi Cassandry, jaką poznamy w książce. Już o wiele bardziej podoba mi się angielska okładka. Ten piękny błękit!!
Ach! W najbliższym czasie planuję oglądnąć ekranizację tej książki, aby swoje wyobrażenia skonfrontować z cudzymi.


MILENAJ - DZIĘKUJĘ!!!

25 komentarzy:

  1. Ja po tej całej pochwalnej recenzenckiej fali nie dałam się porwać wielkim zachwytom, ale faktem jest, że mamy tu do czynienia z książką wyjątkową. Podobnie jak Ty - jestem ciekawa czy dzisiejsze nastolatki by się nią zachwyciły. Nie sądzę, to już inne pokolenie. Dodie Smith posługuje się zbyt ładnym językiem dla dzisiejszej młodzieży ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w sumie się nie zachwycam, kilka razy byłam bliska odłożenia lektury, ale jednak chęć poznania dalszych losow wygrała i niektóre fragmenty po prostu mnie oczarowały.
      Zgadzam się też z Tobą co do reakcji współczesnych nastolatek, język za ładny, bohaterki "niedzisiejsze". Ciekawy czy w związku z tym klasyka młodzieżowa przestanie istnieć, czy te książki na których się wychowałyśmy zostaną zastąpione "Zmierzchami" i "Igrzyskami śmierci"?

      Usuń
    2. Być może taka jest kolej rzeczy? Każde pokolenie ma prawo do własnych wyborów. My też na pewno różnimy się wyborami od naszych dziadków ;)

      Usuń
    3. Ot istota konfliktu pokoleń. Ale mimo wszystko ja zaczytywałam się książkami polecanymi przez Mamę :P

      Usuń
  2. Mnie również podoba się bardziej angielska okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :) moim zdaniem jest bardziej klimatyczna...

      Usuń
  3. Myślę, że warto zajrzeć do książki.A skoro polecasz to jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się że warto. Spotkałam osoby, których nie zachwyciła, ale raczej nikogo nie odrzuciłą a to już dużo. Według mnie może się podobać :)

      Usuń
  4. Chyba sięgnę po książkę. Słyszałam o niej.
    A moja Melcia za Tęczowym Mostkiem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Przytulam, Mel kończy w tym roku 10 lat i już staję się nadopiekuńcza, to bez sensu że zwierzęta żyją krótko...

      Usuń
  5. Skusiłam się na zakup tej książki po fali zachwytów w blogosferze. Porównania do "Błękitnego zamku" też zrobiły swoje, dlatego "Zdobywam zamek" jest na mojej liście do przeczytania w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jak książka już jest to teraz tylko czytać :D

      Usuń
  6. Ja jakoś ominęłam falę pozytywnych recenzji o tej książce, bo w ogóle nie mogę sobie jej przypomnieć. Albo specjalnie ją omijałam. A po Twojej recenzji czuję się zachęcona i z pewnością ją kiedyś przeczytam i zaraz ją dopiszę do listy. W sumie jestem nastolatką i też jestem ciekawa czy spodobałaby mi się tak jak Tobie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No!! to do czytania, mamy nastolatkę jako wersję testową :D mogę Ci nawet książkę przywieźć :))

      Usuń
    2. Hahah, okej! Mogę przeczytać i na następnym spotkaniu czy coś oddałabym Ci jeśli to nie problem :>

      Usuń
  7. Cóż nastolatką nie jestem, wręcz przeciwnie, bo w tym roku pojawi mi się 3 z przodu, już nie 2 nawet. Ale przyznam, że intryguje mnie ta książka za każdym razem, gdy trafiam na jej recenzję. Tym bardzie przez to porównanie do książki MOntgomerry, którą bardzo lubię. Rzeczywiście to dziwne, że książka po aż tylu latach od pierwszego wydania została przetłumaczona na język polski. Słodki fotografie zwierzątek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam 3, czy 2 Dusza nie poddaje się matematyce ;)


      W imieniu zwierzaków dziękuję. Czytały ze mną. Raul wytrwale lizała po rękach, Mela tradycyjnie bodła książkę :D

      Usuń
  8. Wprawdzie forma pamiętnika nie zawsze mi odpowiada przy lekturze, ale i tak muszę poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. lubię narrację pamiętnikarską i piękne opisy uczuć i chociaż do młodzieży raczej mnie już nie można zaliczyć, to książkę chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta książka bardzo mnie kusi, mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją zdobyć i przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mniej więcej w tym samym czasie tę książkę przeczytałam.

    Bardzo żałuję, że nie zdobyłam oryginału - uważam, że tłumaczenie mogło tej powieści odebrać sporą część uroku.

    Ogólnie, całkiem mi się ta książka podobała :). Jej najmocniejszą stroną są chyba bohaterowie - wyraziści, sympatyczni i co najważniejsze - żyjący własnym życiem.

    http://zakamarek2013.blogspot.com/2013/12/zdobywam-zamek-i-corka-tatarskiego-chana.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Alez te Twoje recenzje są świetne,zachęcające.Mam niestety już 40 lat na karku:( i chociaż z L.M.Montgomery nie pożegnam się nigdy,bo to miłość od lat dziecięcych to jak myślisz?....czy czytając"Zdobywam zamek" nie będę śmieszna?...A zwierzaki słodziutkie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!!

      Ja mam na karku prawie trzydziestkę a ostatnio wróciłam do Lindgren. Więc nie sądzę byś była śmieszna, dobra książka jest uniwersalna i nie ma co się przejmować tym co inni myślą :D

      Usuń
    2. Masz rację:)Nasz czytelniczy świat ma swoje prawa i pesel nie ma tu znaczenia.A właśnie przypomniałaś mi....na półce mam "Dzieci z Bullerbyn" więc pewnie i do nich wrócę-taka ze mnie sentymentalistka:)

      Usuń
    3. Dzieci z Bullerbyn są świetne, jeju, jak ja kocham wracać do tej książki :)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.