Strony

niedziela, 30 marca 2014

"Mariska z węgierskiej puszty" - Consilia Maria Lakotta

Węgry... Wystarczy tylko przymknąć oczy, a z łatwością przywołamy obraz puszty i poczujemy jej zapach. Oczami wyobraźni pod rozgwieżdżonym niebem dojrzymy Cyganów i usłyszymy żałosne łkania ich skrzypiec, ponieważ od wieków ,,za parę groszy szlochają oni z biedakami i biadają z nieszczęśliwymi zakochanymi".
Obraz ten towarzyszy także akcji powieści rozgrywającej się w latach 1910-1953. Fabuła oraz imiona bohaterów są fikcją literacką. Autentyczne są natomiast losy narodu węgierskiego ukazane na tle dziejów małżeństwa Mariski i Jarosa oraz syna Michaela - księdza, któremu przyjdzie zapłacić najwyższą cenę za niezłomność wpojoną mu przez matkę.


Mówi się: „Polak, Węgier – dwa bratanki i do szabli i do szklanki” dziś to powiedzenie jest tylko co najwyżej żartobliwym wtrąceniem. Brata się zna, a co my wiemy o Węgrach? Co wie moje pokolenie? Do 1918 roku część monarchii Austriackiej, przez jakieś ostatnie 60 lat dualistycznych Austro-Węgier. Węgrzy wywalczyli sobie coś, na co my Polacy nie mogliśmy liczyć – autonomię…  a co dalej? Biała plama. Czy jednak ta autonomia polepszyła los tych, którzy znajdowali się na dole drabiny?  Czy los narodu Węgierskiego był tak różny od Polskiego?

Niepozorna książka, tytuł sugerujący raczej puste romansidło, okładka też – raczej tendencyjna, opis… tu już lepiej. Jednak dwa z trzech elementów, które jako pierwsze decydują o tym czy zdecydujemy się na książkę, raczej nie zaintryguje, przejdziemy obok tej książki i stracimy wiele.

„Mariska z węgierskiej puszty” to nie kolejna opowieść o miłości jak z telenoweli. Już od początku bohaterowie są nietypowi. Mariska, sierota po trzydziestce, przodownica w majątku zamożnego węgierskiego pana, on – młodszy od niej o dwa lata czikos, chodzący przy koniach. Oboje chcą się pobrać, jednak pan nie wyraża zgody. Gdyby nie ingerencja córki hrabiego – zakochanej w starszym bracie Jarosa ze ślubu nic by nie wynikło. Tak po kilkunastu latach miłości Jaros i Mariska mogą się pobrać i objąć przeprawę i gospodę nad Cisą. Ich życie nie jest proste, stale ciężka praca, wiązanie końca z końcem, tragedie małej biednej rodziny, ale i tak cieszą się z tego co mają. Nadchodzi rok 1914, w odległym mieście ginie następca tronu, spadkobierca Franciszka Józefa, czy mieszkańcy miejscowości nad Cisą sądzą, że wpłynie to na ich los? Skądże? Tak się jednak dzieje, wybucha wielka wojna, Jaros musi iść walczyć za miłościwego pana, zostawia starego ojca i żonę z synkiem.  Wojna zmieni ich życie.  Świat wielkiej polityki nigdy nie będzie ważny dla Mariski, dla niej liczą się elementarne wartości, wiara, uczciwość i prawda, które to koniec II wojny zakwestionuje.  Bo eskalacja napięcia przypada właśnie na czasy powojenne gdy na Węgry wkroczy komunizm.

Ta powieść toczy się leniwie i powoli jak rzeka po dolinie. Wprawdzie co rusz napotyka na przeszkody i wtedy pieni się i pryska, jednak przez większą część jest po prostu powieścią obyczajową. Dopiero wojna i komunizm wprowadzają ogromne napięcie, które w końcu wyciska z oczu łzy.  Podobieństwo losów narodów, podobny komunistyczny terror i walka z Kościołem. Bardzo sprawnie opisane.

Bo każdy z nas popełnia błędy, często nieświadomie, chcąc dobrze, dlatego musimy mieć przy sobie kogoś czystego jak źródlana woda, w oczach kogo będziemy mogli się przejrzeć i sprawdzić co jest słuszne, chociaż taka próba pali żywym ogniem.
Ta książka obejmuje swoim zakresem lata: od 1910 do 1953, to długi okres, jednak – co oczywiste – uwaga autorki nie jest rozłożona równomiernie, mamy spore czasowe przeskoki, dzięki czemu w książce ciągle coś się dzieje.
O wielu wydarzeniach z historii Węgier nie miałam pojęcia, a dzięki przypisom podszkoliłam się nieco, autorka posługuje się węgierskimi, oryginalnymi zwrotami dzięki czemu możemy wczuć się w klimat.

Wciągająca książka i bardzo poruszająca. Polecam!

9 komentarzy:

  1. Średnio mnie ciągnie do tej książki, ale może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wiem jeszcze o rewolucji węgierskiej z '56 roku! Tyle że na tym już moja wiedza o tym kraju się kończy :) Książka bardzo dobra.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna zachęcająca opinia. Może i ja kiedyś przeczytam, w końcu o Węgrach wiem niewiele.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Tobą. ,,Mariska z węgierskiej puszty" jest wielowątkową powieścią, którą powinni zainteresować się wielbiciele zarówno typowych ,,obyczajówek, jak i maniacy dobrze zarysowanego tła historycznego.

    OdpowiedzUsuń
  5. kolejny przykład, jak złą oprawą można niepotrzebnie zniechęcić do książki czytelnika. fabuła i opis bardzo mnie zachęciły, ale widząc ją na półce, nie wzięłabym do ręki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okładka trąci banałem, albo płytkim romansidłem, niestety a jest naprawdę zacna lektura

      Usuń
  6. Chętnie przeczytam tę pozycję :) Wydaje mi się interesującą pozycją :))

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.