Strony

niedziela, 29 czerwca 2014

"Sto imion" - Cecelia Ahern

Najnowsza powieść autorki, której książki do tej pory wydano w 46 krajach, w łącznym nakładzie ponad 15 milionów egzemplarzy.Po tym, jak Kitty Logan niesłusznie oskarżyła w programie telewizyjnym niewinnego człowieka, jej kariera dziennikarska wali się w gruzy. Jedyną osobą, która wciąż w nią wierzy, jest jej mentorka, szefowa i zarazem przyjaciółka Constance Dubois. Niestety, Constance ma zaawansowanego raka. Kitty podziwia ją i szanuje najbardziej na świecie, ale ma wielkie opory przed tym, by zobaczyć ją w takim stanie. W końcu jednak pokonuje lęk i odwiedza ją w nadziei, że pozna odpowiedzi na swoje pytania i rozwieje wątpliwości. Constance opowiada jej o pewnej historii, którą od dawna chciała się zająć, ale nie pozwoliły na to inne dziennikarskie obowiązki. Prosi Kitty, by ta odszukała teczkę z listą zawierającą imiona i nazwiska stu osób. Kitty nie zna żadnej z nich, nie wie nawet, czy cokolwiek je ze sobą łączy. Na prośbę umierającej przyjaciółki podejmuje się najtrudniejszego i - jak się okazuje - najciekawszego zadania w swojej dziennikarskiej karierze. Prawda, do której w końcu dociera, jest nie tylko fascynująca, lecz także głęboko poruszająca. Życie Kitty już nigdy nie będzie takie jak przedtem…
Ta powieść nie tylko wzrusza, ale i podnosi na duchu, pokazując, że dobro - choć niekiedy głęboko ukryte - jest w każdym z nas.



Blogerzy na każdym kroku powtarzają, że na czytanie zawsze jest czas. Podobno jedynym sposobem wyrobienia sobie nawyku czytania, jest oddawanie się lekturze codziennie. To nieprawda. Uwierzcie mi, że po 20 godzinach spędzonych na pracy, czyli czytania komentarzy, monografii, artykułów a później pisaniu, gdy kładziecie się do łóżka, kark chce się złamać, a przed oczami latają mroczki, nie możecie patrzeć na słowo pisane. Tak było ze mną, czwartek i piątek spędziłam zagrzebana w komentarzach(fundamentalne pytanie czy neutralność światopoglądowa władz publicznych, to to samo co bezstronność i jakie konsekwencje ma odpowiedź.)  a  w sobotę miałam seminarium i kopę stresu, z niewyspania, głodu(jak jestem zestresowana nie mogę jeść) bolała mnie cała czaszka, nie byłam w stanie czytać, spać, ani myśleć.  Cały ten wywód nie jest próbą uśpienia Was, ale wyjaśnieniem, dlaczego „Sto imion” w mojej torebce spędziło tyle dni. Gdy długo czytam, tak – w sumie- cienką książkę, zwykle oznacza, że morduję się z nią,  jak parlamentarzyści z ideą demokratycznego państwa prawnego. Tymczasem może po prostu być tak, że nie mam sił czytać. Bo takie dni też są. Nie chciałabym, żebyście zrazili się do tej powieści.

Nie znałam do tej pory prozy Cecelii Ahern, słyszałam o słynnym „Ps. Kocham Cię” od kilku lat leży u mnie na półce, ale film mnie zraził i jakoś wciąż nie sięgnęłam .  Widzę po blogsferze, że proza autorki cieszy się popularnością. Nie byłabym sobą gdybym nie chciała sprawdzić o co kaman. Zwłaszcza, że okładka jest urokliwa, eteryczna, a po przeczytaniu książki, okazuje się idealnie z treścią korespondować.

Poznajemy Kitty Logan w bardzo niefortunnym momencie. Kitty jest dziennikarką, je błyskotliwa kariera w TV zakończyła się reportażem w którym obrzuciła bogu ducha winnego nauczyciela, wieloma oskarżeniami, zniszczyła facetowi życie, po czym okazało się, że wszystkie oskarżenia były nieprawdziwe, a temat podsunęła jej żądna zemsty była uczennica. Kariera Kitty jest zrujnowana, telewizja musi zapłacić ogromne odszkodowanie i nie chce znać dziewczyny. Jakby tego było mało, jej przyjaciółka i mentorka umiera na raka. Tuż przed śmiercią, rozmawia z Kitty o pracy dziennikarza, tłumaczy jej o co w tym naprawdę chodzi. Po śmierci Constance gazeta chce uczcić jej pamięć i to Kitty ma napisać ten artykuł. Artykuł którego Constance nie zdążyła napisać. Jedynym śladem o czym ma być ten artykuł jest lista 100 osób. Kitty walcząc z prywatnymi problemami, próbuje odnaleźć osoby z listy, znaleźć wspólny mianownik. Jak domyślacie się, nie będzie to proste.

Nie będę ukrywała, że wciągnęłam się w książkę od pierwszej strony. Akcja jest spokojna, toczy się leniwie, jakby od niechcenia. Jedne wydarzenia przechodzą w kolejne, zazębiają się i krążą wokół Kitty ściskającej w ręku listę osób, które są najzwyczajniejsze w świecie. Czy chodzi o to, że mają jakieś tajemnice, których nie chcą wyjawić Kitty, a o których jakoś dowiedziała się Constance? Jakim cudem? Skoro z żadną z tych osób Constance nie rozmawiała? Zanim się wciągnęłam, zadawałam sobie pytanie o fenomen autorki. Pisze nieźle, czyta się nie najgorzej, ale summa summarum bez rewelacji. Do czasu. W pewnym momencie po prostu utonęłam.

Zwłaszcza zakończenie, jest… cudowne, ciepłe jak kubek gorącej herbaty po ciężkim dniu. Rozgrzewa i uspokaja. Przywraca wiarę w dobro, w sens rozmów z innymi ludźmi. Można znowu uwierzyć w happy end. Nawet gdy dopiero co, wszystko co było pewnikiem, obróciło się w gruzy i nadal lecą nam cegły na głowie.

Chcę sięgnąć po kolejne książki Ahern, dla niespieszności, ciepła i wzruszeń.
Wam też polecam : )

29 komentarzy:

  1. Mnie też ujęło to, jak wspaniale wszystkie wątki zazębiły się na samo zakończenie. Miałam po drodze pewne obawy, że autorka nie wybrnie z sieci powiązań i zagadek, jakie stworzyła, a jednak udało jej się to i to naprawdę w brawurowym stylu. Miło wspominam tę książkę i do Ahern jeszcze będę wracać. Jeżeli nie masz przekonania do "PS Kocham cię" (moim zdaniem film i tak był lepszy od książki), spróbuj z innymi jej powieściami - ma ich całkiem sporo na koncie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tym jak każdy się zachwycał PS, oczekiwałam jakiegoś WOW, a naprawdę film był moim zdaniem średni. Ahern się ode mnie nie uwolni :P

      Usuń
    2. "Stu imion" jeszcze nie czytałam, ale poznałam kilka innych powieści pani Ahern i z całą pewnością mogę stwierdzić, ze czas poświęcony na ich czytanie naprawdę nie był stracony. Zaczęłam oczywiście od "PS", która bardzo mi się spodobała - w przeciwieństwie do filmu (Klaudyno, jesteś pierwszą osobą, od której słyszę, że ten film był lepszy od książki, bo moim zdaniem całkiem zniszczył magię opowiedzianej historii). Nie wszystkie książki zrobiły na mnie tak samo dobre wrażenie - myślę, że w zależności od sytuacji osobistej i własnych doświadczeń każdego poruszy szczególnie inna historia. Bardzo polecam i pozdrawiam
      Aniki

      Usuń
  2. Musze ją przeczytać. Świetna recenzja aż chce sie sięgnąć po książkę!
    http://blog-by-rid.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat tej powieści nie czytałam, ale miałam okazję zmierzyć się z "Pamiętnikiem z przyszłości". Owszem, po jego lekturze mogę przyznać Ci rację co do tego, że proza Ahern jest ciepła, akcja powolna, ale ważna, ogólnie wywiera na czytelniku bardzo pozytywne wrażenia. Niemniej jednak "Pamiętnik..." nie pozostawił po sobie żadnego śladu we mnie, jedyne co pamiętam to ładne opisy, które momentami wydawały się mało prawdopodobne i burzyły mi harmonię. Dlatego też pewnie się na "Sto imion" nie skuszę (natomiast na "P.S. Kocham cię" zamierzam, bo czeka na półce ;-)) :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem ile zostanie we mnie z tej powieści po jakimś czasie... może też nic. Ale dla tych łez wzruszenia było warto :)

      Usuń
  4. Bardzo fajna recenzja, po książkę bardzo chętnie sięgnę jeżeli tylko będę miała okazję bo wydaje się być dobrą pozycją :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie Inna
    http://happy1forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Miła i pozytywna powieść, choć czuję, że po kilku latach nie będę jej w ogóle pamiętać. Jednak u mnie "Sto imion" świetnie sprawdziło się jako lektura na wakacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, raczej życia do góry nogami nie wywraca, ale czyta się fajnie

      Usuń
  6. Czytałam jakiś czas temu tę książkę i również to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Cecelii Ahern. Początkowo w trakcie śledzenia fabuły zastanawiałam się, co w tej książce jest tak ciekawego, że wszyscy się w niej zachwycają, ale potem w pewnym momencie, podobnie jak ty-przepadałam i zrozumiałam jej fenomen. Teraz zamierzam poznać najnowszą powieść autorki, zatytułowaną Zakochaj się. Mam nadzieję, że będzie równie interesująca jak powyższa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieraz warto przełamać się i czytać dalej, bo zakończenie potrafi zaskoczyć. Tak, dam tej książce szansę.

      Usuń
    2. O tak, chociaż czasami chce się zapomnieć o danej książce, bywa że zakońćzenie wynagradza wcześniejsze trudy

      Usuń
  7. Podobała mi się ta powieść, chociaż zachwytu nie było. Może dlatego że już czytałam dwie inne powieści Ahern i trochę się na magie jej słowa uodporniłam. Ale mimo tego "Sto imion" polecam, bardzo sympatyczna historia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sympatyczna :) ciepła i optymistyczna. Ja jeszcze z Ahern spróbuję się zaprzyjaźnić.

      Usuń
  8. Czytałam trzy książki autorki, i każda mnie zachwyciła, bardzo mi się podobały z chęcią sięgnę i po tę, tym bardziej że po kilku opiniach które czytałam zapowiada się urokliwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urokliwie, chociaż na początku było ciężko ;)

      Usuń
  9. Muszę, muszę przeczytać! Jeśli kupiła cię od pierwszych stron, to muszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie na początku czytało się... siermiężnie

      Usuń
  10. Okładka w moim stylu. Tej autorki czytałam "P.S. Kocham Cię" - pomysł na książkę świetny, z wykonaniem poszło autorce już gorzej. Ale ogólnie ksiązka jest ciepła i warto po nią sięgnąć.
    Nieprawda że zawsze jest czas na czytanie, nie zawsze jest czas, nie zawsze jest siła. Czytam sporo, ale są dni, kiedy ma jak, bo są inne obowiązki, bo siły opuszczają, bo mam ochotę pooglądać TV - w moim wykonaniu to albo film albo kanały DOMO I KUCHNIA.
    A propos zakończenia - lubię takie, bardzo, happy endy w dobrym stylu to coś co bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego po film sięgnęłam, pomysł był świetny. Opowiadały mi koleżanki, że na PS się spłakały, u mnie nic...

      Dokładnie to mam na myśli mówiąc o nieczytaniu. Nie zawsze się chce/może a jak mamy się zmuszać, to mija się z celem.

      Usuń
  11. cudowna opowieść, dzięki której poznałam w końcu Cecelie. szkoda jedynie, że stało się to tak późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale, niby slogan, ale prawdziwy :)

      Usuń
  12. Poznałam styl Ahern i przeczytam tę powieść : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dla mnie to nie będzie ostatnie spotkanie z autorką

      Usuń
  13. Słyszałam dobre opinie. Z chęcią przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to książka, która się podoba, gdy się już wczuje w klimat

      Usuń
  14. To już któraś z kolei pozytywna recenzja tej książki, ale jakoś mam wrażenie, że powieść jest schematyczna i znów będzie podobna do innych tej autorki. Może się kiedyś skuszę, ale na razie mam inny jej tytuł w planach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałąm do czego porównać bo to pierwsza i jedyna, jak na razie powieść autorki, jaką znam

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.