Strony

środa, 16 lipca 2014

"Preludium brzasku" - Tracie Peterson

Lydia wychodzi za Floyda, podstarzałego wdowca. Czyni to nie z własnej woli, ale w ramach umowy biznesowej zawartej przez jej ojca ze wspólnikiem. Małżonek okazuje się jednak okrutnym tyranem. Jego nagła śmierć staje się dla upokarzanej przez męża i jego dzieci Lydii szansą na wyzwolenie z udręk. Wdowa nieoczekiwanie otrzymuje w spadku cały majątek, czego nie akceptują bezwzględni pasierbowie. Lydia potajemnie wyrusza na Alaskę. Bolesne wspomnienia odbierają jej nadzieję na to, że zazna jeszcze spokoju, szczęścia i prawdziwej miłości. Nie spodziewa się, że życie zgotuje jej jeszcze wiele niespodzianek...

Akcja powieści Preludium brzasku, pierwszej części trylogii Pieśń Alaski, toczy się w latach siedemdziesiątych XIX wieku - fascynującym okresie w dziejach Stanów Zjednoczonych.


Swego czasu w internetach ;] roiło się od recenzji trylogii „Pieśń Alaski”, akurat miałam wtedy szlaban na zakupy, ale zachęcona pozytywnymi recenzjami, będącymi bardziej laudacjami, niż „tylko” zachwytami, obiecałam sobie, że zapoznam się z tą serią. Bogu dziękuję, że kupiłam li i jedynie pierwszy tom. W tym roku chyba żadna z książek tak mnie nie rozczarowała.  Nie wiem jak to się stało, ze osoby z którymi mam podobny gust, tak wysoko oceniły powieść, której ja nie byłam w stanie dokończyć. Sporo za połową, przestałam czytać, a zaczęłam kartkować. Zresztą, już w ¼ tej powieści wiadomo było jak się skończy.

Fabuła zapowiadała się interesująco. Lata 70 XIX wieku, USA.  Lydia jest tuż przed trzydziestką, dwanaście lat wcześniej ojciec zmusił ją do wyjścia za kanalię, który poprzednią żonę doprowadził do samobójstwa. Teraz Kanalia i Ojczulek właśnie zginęli. Lydia ma dosyć miasta, nie wierzy w to, że Bóg jej pomoże, toteż planuje wyjechać na Alaskę do siostry ojca nieboszczyka, której nie widziała ohoho, ale korespondowały ze sobą. Traf chce, że Lydia dziedziczy fortunę, a potomstwo męża-kanali z pierwszego małżeństwa jej nie toleruje i nie jest szczęśliwe, że macoszka wysiudała ich z hajsu. No więc Lydia jedzie na Alaske z pomocą prawnika, który wierzy w Boga i modli się za nią, w co Lydia nie wierzy. Na miejscy, od razu wpada w ramiona mężczyzny, przystojnego ogromne(mieszanka krwi rosyjskiej i szwedzkiej), też wierzącego, ciotka też wierzy, wszyscy dobrzy wierzą, wiec Lydię oprócz odpoczynku po koszmarze małżeństwa, czeka jeszcze solidna religijna indoktrynacja. Wyniku zapewne się domyślacie, bo… dokładnie!! Wszyscy dobrzy wierzą. Jak ktoś w Boga nie wierzy, automatycznie jest kanalią. Lydia jest sceptyczna, ale jest po przejściach. Chwilowo jej to wybaczamy. Aha,  cała gromada pasierbów knuje jak odzyskać pieniądze i to jest wątek sensacyjno-dramatyczny.
Taram!! Właśnie wiecie o czym jest książka – mniej więcej.

Nie cierpię zaczynać serii i jej nie kończyć, ale na rozum by mi padło gdybym wydała chociaż złotówkę na kolejny tom. No 5-10 PLN odżałuję. Ta książka to chodzący dramat. Takie opowiastki pisałam w szkole podstawowej. Mam wrażenie, że autorka czuła misję ureligijnienia czytelników, dlatego wybrała sobie dowolny okres historyczny i napisała co chciała.

Nie mam nic przeciwko książką o wyraźnym religijnym przesłaniu. Ba! Lubię takie. Zresztą w tym roku kilka recenzowałam i to pozytywnie. Sama jestem wierzącą katoliczką i uważam, że ten aspekt życia jest zbyt często pomijany, a religia jest ważnym czynnikiem, chociażby przy dokonywaniu wyborów. Ale to czy autorka pisze naturalnie, to inna sprawa. Czytałam już wiele książek, w których religia była płynnie wpleciona w akcję, a nie stanowiła uderzenie młota indoktrynacji. Moim zdaniem było bardzo nachalnie.

Akcja dzieje się w latach 70, XIX wieku, nie chcę się czepiać, bo jednak to historia kraju autorki, ale na oko realia historyczne są tak zachowane, że aż zęby bolą. Lata 70, tuż po akcji „Przeminęło z wiatrem”, ten sam kraj, a pamiętacie jak Scarlett obrywało się za nienoszenie żałoby? Wdowa i córki po nieboszczykach mają to w nosie i w sumie nic. Lydia przyjeżdża na Alaskę i ludzie wyprawiają na jej cześć bal!! Kwestie przyzwoitości są niemalże nieobecne. A to purytańskie Stany Zjednoczone, końca XIX wieku!! Mam wrażenie, że autorka wybrała sobie okres w którym możliwe było wydanie córki za mąż bez jej zgody i brak samodzielności kobiet. No i jakiś pół-dziki kraj. Żeby pokazać, że dobrzy ludzie są zaangażowani społecznie i nie uważają rdzennej ludności za gorszą. Moim zdaniem autorka w ogóle nie stworzyła klimatu epoki. Nic!

Kolejny zarzut, bohaterowie tak płascy, że płaskorzeźby przy nich to full HD i 3D. Nie ma żadnego realizmu, albo ktoś jest tak dobry, że zaraz wyrosną mu skrzydła, a nad czaszką buja się aureola, albo ktoś jest taką kanalią, że aż dziw, że po mieście nie chadza z widłami. Nie znoszę takich zabiegów. Jakby autor odmawiał nam umiejętności używania rozumu i dokonywania trafnych osądów. Musi tak skonstruować bohaterów, żeby nie było wątpliwości. To jest sztuczne.  W bajkach dla dzieci jest więcej realizmu i różnych charakterów. W „Preludium blasku” Ci dobrzy są cierpiący, ale znoszą to z pokorą i cierpliwością, więc nie trzeba być Nostradamusem, żeby wiedzieć, ze spotka ich zasłużona nagroda.  Normalnie w nagrodę nawet byk im się ocieli.

Książka płaska,  nijaka, bez zachowania realiów historycznych. Jest powierzchowna i nijaka.

Nie czytałam w tym roku tak złej książki. Dramat. Nie wiem co mi na mózg siadło, że kupiłam. Gorzej jak się Mamie spodoba i trzeba będzie następne tomy kupić.  
Nie polecam!

24 komentarze:

  1. To na pewno nie przeczytam, bo nie lubię takich książek. Jak na razie zapasów ze swoich półeczek nie przeczytam, bo moja przyjaciółka ma staż w bibliotece i mi mnóstwo wspaniałych książeczek przynosi :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko coś odradzam, ale tej nikomu nie polecę

      Usuń
  2. Takie książki trzeba po prostu lubić. Jest to SAGA RODZINNA. Uczuciowa i pełna realiów. Nie każdy do niej podchodzi miło i uczuciowo.Mnie osobiście urzekła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam wiele lepszych sag rodzinnych. I nie zgadzam się, że jest pełna realiów. Realiów tam nie ma za grosz.
      Podchodziłam do niej z najlepszymi uczuciami, niestety.

      Usuń
  3. Zapowiedź brzmiała zachęcająco (zwłaszcza ta Alaska!!!), ale chyba jednak się nie skuszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klimatu ALaski też nie znalazłam. Strasznie się zawiodłam

      Usuń
  4. XIX wiek mnie bardzo ciekawi, bez względu na miejsce akcji. Szkoda, że w tym wypadku wyszło nieciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety klimatu swojej epoki ta książka nie ma. ida

      Usuń
  5. Mnie nawet okładka odpycha...

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka, wiadomo - rzecz gustu, mnie też kusiła. Ale niestety

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak się złożyło, że przeczytałam jedynie 3 część. Ten tytuł mam już na półce, mam nadzieję, że poziomem będzie porównywalny z trzecim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To poczekam aż opiszesz pierwszy tom i zobaczę czy mam się za co brać :)

      Usuń
  8. O matulu, a chciałam sobie ją wypożyczyć z biblioteki, ale w takim razie podziękuję. Trafiają do mnie Twoje argumenty, więc nie będę na nią tracić czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja się cieszę. Bo dla mnie to po prostu zła ksiażka i strata czasu.

      Usuń
  9. Patrz, a mnie książka się podobała, nie super zachwyciła, ale była ok, czytałam gorsze. Czyli Kasiek o drugą część nie pobijemy się:) Padnę jak Twojej Mamie się spodoba:):) Czasami tak jest.
    Ja i moja przyjaciółka mamy praktycznie identyczne książkowe gusta, ale ona wręcz wielbi książki Kasi Michalak, które mnie przyprawiają o ból zębów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama na razie czyta coś innego ;) a z innymi naszymi gustami czasami się zdarza ;)

      Usuń
  10. Mnie widocznie szał na książkę ominął, bo nie słyszałam o niej wcześniej i jak widzę nic nie straciłam. Będę omijać z daleka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj szkoda, bo mam książkę na liście do przeczytania. Nie lubię "płaskich" bohaterów, ale jak spotkam dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj :)) jak widać, niektórym się podobało :)

      Usuń
  12. A ja mam książkę na stosiku koło łóżka i miałam ją zacząć prędko czytać - całe szczęście, że z biblioteki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O nie, taka zła książka z taką miłą okładką? W takim razie zapominam o niej od razu, zanim tytuł mi zapadnie w pamięć ;)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.