Strony

czwartek, 18 września 2014

"Lawendowy pokój" - Nina George

W swojej księgarni – o wiele mówiącej nazwie "Apteka Literacka" – Jean Perdu sprzedaje książki tak jak farmaceuta medykamenty. Umiejętnie rozpoznaje, co ktoś nosi w sercu, i proponuje odpowiednią fabułę na konkretny problem. Nie potrafi jednak uleczyć własnego cierpienia, które zaczęło się pewnej nocy wiele lat temu, kiedy odeszła od niego ukochana kobieta.
Wszystko się zmienia, gdy Jean w końcu otwiera pozostawiony przez nią list. Wcześniej nie miał odwagi go przeczytać…

Zachwycająca historia o miłości, która przywraca do życia.


Coś we mnie pękło… molestuję tę książkę od soboty i niestety… chociaż jest kopalnią świetnych cytatów, oblepiłam ją kolorowymi karteczkami i wygląda jak tęcza, to jednak pokonała mnie. Nie wyrzucam jej, nie oddaję, bo zapewne zrobię jeszcze jedno podejście do niej, nim to wszystko się się skończy, ale na obecną chwilę… NIE. Wielkie, stanowcze nie…

Zostajemy zaproszeni do Apteki Literackiej właścicielem której jest pan Perdu, prowadzi terapię książkami. Daje ludziom te książki, które powinni przeczytać. Przed kilkunastoma laty został porzucony przez kobietę i od tamtego czasu pielęgnuje w sobie poczucie żalu. Przeżywa, snuje się i ma żal do kobiety którą kocha, a która odeszła. Tuż po odejściu wysłała ona do niego list. On – zraniony, wrzucił przesyłkę na dno szuflady i właśnie na początku książki, list znów trafia w jego ręce… tym razem czyta go i przeżywa wstrząs, wszystko się zmienia. Rusza więc w podróż, która ma odmienić jego życie.

Wybaczcie, nie dokończyłam… mordowałam książkę w pracy, gdzie w chwilach nudny naprawdę nie mam co robić i wolałam uczyć się wybijać Marsza Radetzkiego palcami u stóp, bo na tej książce usypiałam.
Akcja jest tak leniwa, że leniwe kluski można raczej określić mianem klusek Stachanowa. Owszem, przemyślenia i niektóre zdania warte są uwagi, ale ja naprawdę nie rozumiem całego halo wokół tej książki.
Nie umiem więcej napisać, bo zmęczyłam się okrutnie. Jeśli drugie podejście będzie udane, wtedy napiszę coś więcej. Na razie – rozczarowanie miesiąca….

23 komentarze:

  1. O kurcze :( Sądziłam, że książka Ci się spodoba :( Bardzo mi przykro, że zawiodłaś się na niej. Mam nadzieję, że kiedyś, jeśli do niej powrócisz, odbierzesz ją zgoła inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wygłupiaj się... nie zmusiłaś mnie do kupna, sama podjęłam decyzję i przeczytałam w niej sporo fajnych zdań.

      Usuń
  2. Kasieńka uwielbiam podglądać jakie książki czytasz, świetne opinie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no nie dobijaj mnie... Książkę kupiłam jakiś czas temu i liczyłam, że będzie to wielkie przeżycie, a okazuje się, że może to być wielka porażka, bo już trafiłam na kilka mocno zdystansowanych opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka, albo zachwyca, albo po prostu usypia. Tertium non datur

      Usuń
  4. Opis, okładka i tytuł intrygują, szkoda, że treść nie przypadła Ci do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, też żałuję, ale już się wyleczyłam z zawodu :D

      Usuń
  5. ehh a ja tak się napaliłam na tę książkę, jak tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach ;/ Tak czy siak pewnie w końcu ją przeczytam, ale nie będę się uganiać za własnym egzemplarzem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja byłam na nią jeszcze bardziej napalona po różnych recenzjach i skułam sie...

      Usuń
  6. Takim rozczarowaniom mówimy nie. Widzę, że nie ma co szaleć i szukać tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz czego żałuje, że zmarnowałam na nią tyle dni. Mogłam czytać coś innego, a tak?

      Usuń
  7. Ojej a wszyscy się nią zachwycają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, nawet po komentarzach - nie wszyscy :D

      Usuń
  8. Kurcze, teraz to na pewno nie sięgnę po tę książkę. Miałam chęć, ale na pewno w nią nie zainwestuję :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żałuję wydanej kasy... nie aż tak bardzo, bo to jednak książka, ale kurczę...

      Usuń
  9. A ja mimo wszystko mam na nią ochotę... no bo co, na przekór zawsze muszę być ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. To już druga kiepska opinia, jaką czytam, zachęca mnie to do zapoznania się z tym dziełem. Czego tak czytelnicy nie lubią w tej książce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za wszystkich nie odpowiem. Mnie wynudziła i tyle ;/

      Usuń
  11. Ooo! Ogromna szkoda, że tak się wynudziłaś! Ja jestem jeszcze przed lekturą, ale kupiłam "Lawendowy..." na prezent dla jednej z Mam i poczekam aż zacznie krążyć w rodzinie ;) A może akurat spodoba mi się, mam taką nadzieję przynajmniej :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.