Strony

sobota, 21 lutego 2015

"Dom na jeziorze" - Sarah Jio

Ada jest zastępcą redaktora naczelnego w popularnym nowojorskim magazynie. Sukcesy w pracy przyćmiewa jednak osobista tragedia. Dwa lata temu kobieta straciła w wypadku ukochanego męża i córeczkę.
Uciekając przed bolesną codziennością, Ada postanawia zamieszkać na barce w Seattle. Tam niespodziewanie znajduje tajemniczą skrzynię i wpada na trop mrocznego sekretu sprzed lat. Pół wieku wcześniej młodziutka Penny właśnie w tym miejscu przeżywała wielką zakazaną miłość. Pewnego dnia jednak dziewczyna nagle zniknęła…
Ada rozwiązuje tajemnicę zaginięcia Penny z pomocą Alexa, przystojnego fotografa zajmującego pobliską barkę. Stopniowo zaczyna spędzać z nim coraz więcej czasu, poznając historię, która zaskakująco splata się z jej losami.
Czy Ada będzie miała odwagę pokochać na nowo?Kim była Penny i dlaczego nikt w okolicy nie chce o niej mówić?

Jio jest obecnie autorką po której każdą książkę sięgam po prostu w ciemno. Wydawnictwo się też stara i książki wychodzą w jednym graficznym stylu i przykuwają wzrok. Wiadomo, że w książce nie liczy się okładka. Sarah Jio do tej pory mnie zachwycała, jedynie „Marcowe fiołki” wspominam jako nieco słabsze, pozostałe książki jakie czytałam – po prostu mnie oczarowały. „Dom na jeziorze” nie nabierał długo mocy urzędowej, właściwie książka natychmiast wskoczyła na tapet. Oczywiście poszło mi błyskawicznie. I chociaż książką jestem oczarowana, jest we mnie uczucie tęsknoty, jakiś taki smutek, który emanuje z książek tej autorki... Do tych książek pasuje słodka kawa i dobra czekolada, najlepiej z precelkami w środku. Jednak z braku laku… Te książki bez niczego też smakują wyśmienicie!!


Ada – odnosząca sukcesy dziennikarka postanawia porzucić swoje życie w Wielkim Jabłku i przenieść się do deszczowego Seattle, wynajmuje barkę, dom na jeziorze i ma zamiar poukładać swoje myśli. Jej życie było bajką, szczęśliwą i spełnioną, ułamek sekundy zniszczył wszystko, ciężko kobiecie pozbierać się po takich przeżyciach, terapia pomaga tylko trochę, niby Ada wie, że nie da się uciec przed samą sobą, ale potrzebuje zmiany krajobrazu.
Koniec lat pięćdziesiątych, młodziutka Penny złapała Pana Boga za nogi, zwrócił na nią uwagę słynny artysta, przystojny, sławny, spełnienie marzeń.  Jak to, jednak zwykle bywa, kopciuszek, chociaż śliczny i dobry po poślubieniu księcia budzi się w zimnym pałacu, który zamyka się nad nim jak złota klatka. Coś takiego przeżywa Penny. Dziewczę jest młode, pełne ideałów, wyobraziła sobie życie jak z bajki, a jej małżonek bynajmniej nie jest księciem.

Dwie kobiety, w zupełnie różnej sytuacji życiowej, chociaż z drugiej strony? Obie tracą coś ważnego, coś co było fundamentem ich życia. Ada – rodzinę, Penny – złudzenia, marzenia, niewinność. Pewnego dnia, nocy Penny znika, Ada po kilkudziesięciu latach wprowadza się do jej domu i chce za wszelką cenę rozwikłać tajemnicę zniknięcia w letnią noc.
Ta książka po prostu mnie pochłonęła, wiedziałam że muszę rano wstać, a czytałam tradycyjnie „jeszcze tylko jeden rozdział”.  Tak jak wspomniałam, w książce jest smutek, jakaś melancholia, chociaż w sumie kończy się dobrze, aczkolwiek z Alexem moim zdaniem autorka odrobinę przesadziła, rachunek prawdopodobieństwa, podrapał się po głowie i zapadł sam w siebie. Tradycyjnie – tak jak to bywało we wcześniejszych powieściach Jio mamy dwie równoległe historie – przeszłość i teraźniejszość, jak to zwykle bywa zazębia się miejsce – to ono stanowi taką wspólną płaszczyznę, która szybuje przez czas. Mamy dwie kobiety w szczególnych życiowych sytuacjach. I mamy niewyjaśnioną tajemnicę z przeszłości, tutaj smaczku dodaje zmowa milczenia całego pirsu, fakt że akcja dzieje się na wodzie(co dodaje grozy).



Co rzadkie autorce udaje się utrzymać te dwie historie na równym, dobrym poziomie. Zwykle któraś warstwa jest słabsza, gdy wciąga historia – to współczesność kuleje – i odwrotnie, tymczasem w tej książce mamy naprawdę dobry poziom, nie miałam tego uczucia, że o kurczę znowu przerwa. Każdy fragment czytałam z wielkim zainteresowaniem.
Jedyne czego żałuję, że pewnie trochę poczekam na kolejną książkę autorki.

Bardzo Was zachęcam do lektury!!

23 komentarze:

  1. Dzisiaj czytam już drugą pozytywną opinię o książce tej autorki, z którą do tej pory nie miałam styczności. Muszę nadrobić te zaległości. Tym bardziej, że fabuła zapowiada się dość interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A takie zachwyty się dopiero zaczną sypać. Jestem przekonana

      Usuń
  2. Muszę w końcu wziąć się za twóczość Jio, bo mam wrażenie, że prawie wszyscy się zachwycają, tylko ja jak zwykle nie wiem, o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, ale co się odwlecze to nie uciecze :)

      Usuń
    2. No pewnie, ale problem w tym, że u mnie się tak odwleka latami :)

      Usuń
    3. o znam ten ból. Książki które tak kompletowałam pokryły się kurzem i wyżłobiły już dołki na półce...

      Usuń
  3. Koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę wszystkim którzy mają ją przed sobą.

      Usuń
  4. Zapomniałaś o ę chyba o tu : tapet. Książkę bardzo bym chciała przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Nie zgubiłam. Mieć coś na tapecie nie pochodzi od tapety, a od tapetu, czyli stołu nakrytego płótnem okrywającego biurko ;)

      Usuń
  5. Czytałam do tej pory tylko jedną książkę autorki, ale bardzo mi się podobała. Mam jeszcze "Marcowe fiołki", które zamierzam niedługo przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to w sumie, niestety, masz niewiele do nadrobienia. A którą książkę czytałaś?

      Usuń
  6. Muszę wreszcie zapoznać się z autorką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pożałujesz, mi ciągle mało jej książek

      Usuń
  7. Ale Ci zazdroszczę możliwości przeczytania tej książki. Mnie wszystkie powieści Jio zachwyciły, a "Marcowe fiołki" najbardziej. Tę książkę muszę mieć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla odmiany ja "Fiołki" uważam za najsłabsze, ale i tak niezłe.

      Usuń
  8. Podpisuję się pod Twoimi słowami, a zwłaszcza pod ostatnim zdaniem;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twórczość tej autorki cały czas przede mną. Ale już niedługo...;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pożałujesz. Świetnie piszesz, ja już Mamie stosik układam.

      Usuń
  10. Tej autorki przeczytałam póki co jedynie "Jeżynową zimę" i pamiętam, że była całkiem niezła... Mam na czytniku kilka innych jej autorstwa i sama nie wiem czemu jeszcze się na zdecydowałam na kolejną. "Dom nad jeziorem" kusi jak zwykle piękną okładką (która pewnie znowu ma się nijak do treści ale robi dobre wrażenie:P) i tytułem - przypomina mi jeden z ulubionych filmów - znak, że trzeba ją przeczytać!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, okładka pasuje do serii, ale do treści - wcale. Z "Domem nad jeziorem" nie ma wiele wspólnego, ale jest wiele odwołań do "Bezsenności w Seattle"

      Usuń
  11. Tak wszyscy zachwalają tę autorkę, że zaczynam się łamać, bo tak normalnie to uznaję podobne książki za nieodpowiednie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.