Strony

niedziela, 15 marca 2015

"Ptaki ciernistych krzewów" - Colleen McCullough

Rozsławiona przez słynny serial australijska saga rodzinna, rozgrywająca się przez ponad pół wieku. Dzieje rodu Clearych, w którym urodziło się ośmiu synów i jedyna córka Meggie. Poznajemy jej dzieciństwo, młodość, nieudane małżeństwo i największy sekret: uczucie do młodego, ambitnego i przystojnego Ralpha, który jest księdzem. zaskakujące losy bohaterów, delikatność w rysunku postaci i paleta emocji, jakie towarzyszą wielkiej miłości, zjednały powieści miliony wielbicieli. Szerokie tło obyczajowe na tle wspaniałej przyrody Australii i Nowej Zelandii.


Pierwszy raz  „Ptaki ciernistych krzewów” przeczytałam w Liceum.  Chodziłam do takiej szkoły, że z koleżankami po lekcjach zamiast do knajpy, biegałyśmy do biblioteki, a na przerwach wymieniałyśmy się wrażeniami z lektury. Film znałam oczywiście już od dawna. Jak zwykle, tak i w tym przypadku to Mamie zawdzięczam, że wiedziałam, że coś takiego istnieje. Już w liceum książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Im jestem starsza, tym dostrzegam więcej elementów, więcej tragedii, trudnych wyborów życia z cierpieniem.


„Ptaki ciernistych krzewów” to powieść rzeka rozgrywająca się w większości w Australii, chociaż zahaczymy i o Nową Zelandię, Rzym, Londyn. Akcja skupia się na rodzinie Maggie, dziewczynki którą poznajemy w dniu jej czwartych urodzin i obserwować będziemy ją w jej wszystkich ważnych chwilach. Gdy przeprowadzi się do Australii, do siostry ojca, gdy dowie się, że jej matka miała nieślubne dziecko, gdy pozna księdza Ralpha i ta znajomość zmieni całe jej życie. Autorka nie szczędzi  nam historii Australii w osobie Clearych pokazując wpływ historii na losy mieszkańców Australii.
Jednak centralnym wątkiem jest miłość Maggie do Ralpha. Kiedy się zaczęła? Ciężko odpowiedzieć, ona dla księdza była wyjątkowa, pierwszy raz. W rodzinie ciężko pracujących ludzi, z zamkniętą w sobie matką, surowym ojcem, rozbrykanymi braćmi, Maggie w czyichś oczach w końcu była wyjątkowa i jedyna. O wiele trudniej jest jeszcze z Ralphem, on najpierw kocha jej dziecięcą świeżość, ciężko idzie mu się pogodzić z jej dojrzewaniem i gdyby nie stanowczość Maggie pewnie wzdychałby do niej jak do świętego obrazka. Maggie wychodzi za mąż za mężczyznę który przypomina Ralpha, ale to co do niego czuje, nie jest nawet namiastką uczucia do księdza, który zdradza jej rodzinę dla zaszczytów.


Oczywiście popłakałam się na końcu, przyjaciółka mnie zapytała dlaczego… no z głupoty. Najmniej jest mi żal Ralpha, chociaż pewnie na jakimś etapie życia wczuję się wystarczająco w jego dramat… jednak jeszcze nie teraz … o wiele bardziej wczuwam się w tragizm Fee, do której zbyt późno dotarło na czym polega prawdziwa miłość i kogo tak naprawdę kochała, nie robi nic by ustrzec córkę przed tymi samymi błędami… pewnie wie, że to nic nie da. Nie da się zakazać miłości. Los matki powtarza Maggie, obserwujemy bezradni jak zbliża się w stronę przepaści, naiwnie wierzy, że właśnie uniknęła katastrofy. Chociaż kocha z wzajemnością żyje samotna, ciesząc się krótkimi chwilami wykradzionego szczęścia.  Niewiele dzieli Justynę od popełnienia błędów babki i matki… niewiele zwykle właśnie niewyobrażalne szczęście, od życiowej porażki tyle właśnie dzieli, a granica jest płynna.
Wiecie… sądzę, że wiele osób postrzega tę książkę jako opowieść o romansie z katolickim księdzem i tyle.  Moim zdaniem ta książka ma większą głębię i niesprawiedliwym jest sprowadzać ją tylko do okrucieństwa celibatu. To nie instytucje nas hamują, powstrzymują nas własne ambicje, aspiracje, to są nasze decyzje, które łatwiej wyjaśnić konwenansem.  A może zamiast zrzucać winę na okoliczności warto zawalczyć?
Pewnie jeszcze wielokrotnie wrócę do książki, mam teraz oczywiście ochotę na film, chociaż bohaterowie nie do końca spełniają moje oczekiwania, czytając książkę wyobrażałam sobie ich inaczej… ale takie wady filmu

43 komentarze:

  1. Kasiek, pieknie napisalas o tej ksiazce. Oczywiscie ja mam, bo serial ogladalam "milion razy".

    "To nie instytucje nas hamują, powstrzymują nas własne ambicje, aspiracje, to są nasze decyzje, które łatwiej wyjaśnić konwenansem." - bardoz ladnie to podsumowalas.

    Dziekuej za przypomnienie o niej. Musze ja odnalezc na swoich polkach i wreszcie przeczytac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!! Bo tak uświadomiłam sobie, że wybierając małżeństwo z niekochaną żoną, żeby nie zniszczyć kariery, wybieramy karierę, nie miłość. Zawsze to kwestia wyboru, to on jest fundamentalny. A tak się składa, że wybór jest w ręku faceta i on później żałuje, może i tak, ale kobieta cierpi.

      Usuń
  2. Moja mama ściągnęła tą książkę ostatnio z półki. Filmu nie widziałam, albo widziałam jako dziecko i nie pamiętam. Do tej pory odstraszała mnie ta koszmarna okładka, ale mnie przekonałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. chociaż oglądałam w młodości to książki jakoś nie przeczytałam..sama nie wiem dlaczego, bo przed fazą kryminałów i thrillerów zaczytywałam się głównie w książkach tego typu...na szczęście niedawno stałam się szczęśliwą właściecielką "Ptaków..." i pewnie niedługo zasiądę do lektury.
    P.S. okładka rewelacyjna! ja mam wersję "biedronkową".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zazdroszczę pierwszych wrażeń. Okładka jest taka se, ale mam do niej sentyment

      Usuń
  4. Moim zdaniem ta książka została trochę skrzywdzona przez serial, a właściwie opinie o nim. Książka jest fantastyczna, porusza wiele tematów, no i ta Australia, którą uwielbiam. Serialu nigdy jakoś nie oglądałam, bo gdy był na niego szał, to byłam za mała i mama z babcią przeganiały mnie sprzed telewizora;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Tata tak mnie wyganiał z Love story ;) Serial spłycił książkę do ona kocha, on też, ale razem być nie mogą. Z drugiej strony książka jest tak bogata treściowo, że niestety bez spłyceń obejść się nie mogło.

      Usuń
  5. Aż mi wstyd, ale nie czytałam... pozycja koniecznie do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Serial nieodłącznie kojarzy mi się z dzieciństwem. Pamiętam, że wiele lat temu nadawali go w niedzielę rano. Moi rodzice oczywiście oglądali, ja nic z tej historii nie rozumiałam, ale tytuł i twarze aktorów zapamiętałam bardzo dobrze. Sądzę, że kiedyś muszę zapoznać się z losami bohaterów i dowiedzieć wreszcie o czym jest ta opowieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak jak Ty pamiętałam sceny ale nie wgryzałam się w sens. Można teraz nadrobić.

      Usuń
  7. Skomplikowane relacje rodzinne interesują mnie, ale wątek miłosny nie kusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wątek miłosny nie jest tandetny, naprawdę mile się zaskoczysz

      Usuń
  8. Film - ależ to był hit!!!
    Książki nie czytałam. Przyznam, że nie lubię czytać książek po obejrzeniu filmu. Odwrotnie jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę najpierw książkę, ale czasami dowiaduję się o książce za sprawą książki

      Usuń
  9. "Ptaki..." przeczytałam kolejny raz jakieś pół roku temu, dlatego mam świeżo w pamięci historię i bohaterów. Uważam, że miłość Meggie i Ralpha jest doskonałym punktem zaczepienia, osią wokół której Autorka zbudowała fantastyczną opowieść o Australii XX w. o jej pięknie i okrucieństwie. Dla mnie ta książka jest właśnie o okrucieństwie - natury, losu, ludzkich wyborów/decyzji i ich konsekwencji... To nie jest prosty głupiutki romans (jak to jest przedstawiane i odbierane) - to poważna powieść o ludziach uwikłanych w trudne relacje, o ich wyborach i o sile z jaką znoszą ich konsekwencje. Książka przepojona smutkiem (też płakałam...), ale zaznaczam to nie jest łzawa historyjka!
    Mówiąc o książce, nie sposób nie wspomnieć o filmie, którego nigdy nie obejrzałam - bo podobnie jak Kasię Jabłońską - babcia przeganiała mnie sprzed telewizora, myślę że ta rozmowa jest doskonałym pretekstem, żeby serial obejrzeć :). Książkę gorąco polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Babcia chyba nie oglądała... No co mam Ci powiedzieć, zgadzam się. Na pewno nie jest łzawo, jest zdecydowanie dojrzale... ciekawa jestem najnowszej ksiażki autorki...

      Usuń
  10. Wspaniała historia.
    Polecam Ci serial z Rachel Ward (Meggie) i Richardem Chamberlainem (Ralph de Brocassart). Nie wiem czy kiedyś będą emitować ten obraz. Widziałam go tak dawno temu. Byłam nastolatką. Jestem ciekawa czy dziś również by mi się spodobał. Może tak, przecież takie historie się nie starzeją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam - oczywiście. Teraz myślę o powtórce :)

      Usuń
  11. Ile lat ma ksiądz Ralph, gdy rodzina Meggie przybywa na farmę jej ciotki? Jest Francuzem? Gdyby autorka nie była katoliczką, to pomyślałbym, że to protestancka powieść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On zdaje się pochodzi z Irlandii, al w tej chwili nie pamiętam, tak samo jego wieku, ale pomiędzy nim a Maggie jest jakieś 20 lat różnicy

      Usuń
    2. Jest Irlandczykiem i chyba miał ok 28 lat kiedy poznał Meggie u Mary Carson. Również rodzina Meggie to Irlandczycy zdaje się - przyjechali do Australii z Nowej Zelandii na zaproszenie Mary.

      Usuń
    3. dziękuję JarzynkoT

      Usuń
    4. A ja chciałam się zapytać, czy jak Meggie przyjechała z rodziną do Mary i spotkała Księdza Ralpha to miała 4 lata? A nie wiecie może ile lat miała Meggie jak spotkali się z Ralphem na przyjęciu u Mary i jak pierwszy raz się pocałowali, wtedy po pogrzebie ciotki? Przyznam, że uwielbiam takie historie, a Ty Kasiu świetnie ją opisałaś :)

      Usuń
    5. W momencie przyjazdu do Gilly Meggie miała 10 lat, Ralph 28. Oboje z pochodzenia są Irlandczykami. Bal u Mary, jej śmierć i pogrzeb miał miejsce 6-7 lat później (miesiąc przed 17 urodzinami Meggie.

      Usuń
  12. W filmie kwestia pochodzenia jest wyjaśniona: jest Irlandczykiem z francuskim nazwiskiem (i chyba odległymi korzeniami) - ostatnim z rodu. Służył w pobliżu miejscowości Droghida w Irlandii i za złamanie ślubu posłuszeństwa - obraził biskupa - zesłali go na antypody. Tak to wyjaśnia Ralph Mary, gdzie parafię objął pół roku przed przybyciem Maggie. Tyle w filmie o tym mowy, książka jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A w ogóle to czy ta dyskusja była rozbudzona ponowną emisją serialu w niedzielne popołudnia? :) Ja tak właśnie "wpadłam" teraz. Po obejrzeniu w ostatni weekend 3-go odcinka stwierdziłam że kolejnego nie doczekam, pognałam do wypożyczalni (w necie nie mogłam znaleźć darmowej dobrej wersji) i tak siedziałam dwa dni i oglądałam. Wsiąkłam na amen. I choć mniej więcej kojarzyłam co i jak będzie (takie jakieś jak u was wyrywki wspomnień z dzieciństwa, kiedy to leciało), to teraz i tak nie może mnie opuścić to dojmujące uczucie, że to nie tak, "że czemu?!" Jak nastolatka normalnie - nie mogę się z tym pogodzić, że nie byli razem, nie mogę przeboleć i przejść nad tym do porządku dziennego. Wciąż o tym myślę i chyba jutro zaniecham wszystkiego i lecę do biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba serial przypomniał o tym tytule...

      Poczytaj książkę, tam troszkę inaczej rozłożono akcenty

      Usuń
    2. Właśnie czytam, jestem przed połową. I faktycznie - wątek "związku" Ralpha z Meggie jest jednym z kilku, wcale nie dominującym tak bardzo jak w serialu. Powiedziałabym nawet że wyczuwam większe dramaty u innych bohaterów, choć nieco dyskretniej są przedstawione. A same postacie księdza i Meggie - no cóż... Nie są już tak "nieskalane" jak na ekranie. Podczas gdy film przedstawia ich uczucie jako tragiczne dla obojga właściwie, bo z jednej strony nie są w stanie się mu oprzeć, z drugiej - nie mogą go spełnić, to książka w nieco mniej idealnym świetle stawia zwłaszcza Ralpha, który jednak od początku wiedział konkretnie do czego dąży, czego chce i jakim kosztem to zdobywa...Przynajmniej w chwili pierwszego ważniejszego wyboru - przyjęcia spadku i tym samym "zdeptania" Clearych - nie miał żadnych wątpliwości co zrobi. Ubolewał nad tym, płakał, bolało, ale szedł prosto po trupach do celu jednak... Nie wahał się ani trochę. Hmm...troszkę się rozczarowałam jego postacią (no cóż, lubię chyba wybielone charaktery :) ale zobaczymy co dalej...

      Usuń
    3. Ralph to niezły cwaniak i oportunista - miał wybór i zrobił to co zrobił piekąc dwie pieczenie przy jednym ogniu. Samolubnie zatrzymuje Droghede dla Kościoła zapewniając sobie wygodę i pretekst widywania Meggie oraz błyskotliwą karierę w Kościele.
      "Iście po męsku" jakby powiedziała panna Kornelia, której chyba nie muszę tu przedstawiać :D

      Usuń
  14. A wszystkim wzruszonym tą historią polecam gorąco odnaleźć choćby na youtube "the thorn birds - my original sin". Kapitalnie dobrane clipy, najlepsze ujęcia i teks całkiem nieźle pasuje. Można przeżyć wszystko jeszcze raz a nawet łzę uronić, gdy ktoś łzawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetnie opisane

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam pytanko:) Czy książka kończy się bardzo tragicznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zależy, co rozumiesz, przez bardzo tragicznie

      Usuń
    2. Zakończenie przynosi ulgę - chyba wszystkim zainteresowanym - zarówno bohaterom jak i czytelnikom ;).

      Usuń
  17. Chodzi o to czy zakończenie jest w miarę szczęśliwie czy jednak dołujące,przytłaczające

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Summa summarum jest smutne. Ale córka Maggie odmienia los kobiet z tej rodziny

      Usuń
  18. Pomocy, mam pytanie co się dzieje na końcu. Nie wiem czy jest niedomówienie, czy nie mam ostatniej strony x). Ona wraca do Droghedy, zostawiając NIemca, czy tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi o córkę Maggie?

      Usuń
    2. Jeżeli idzie o Justynę, to nie... O ile pamiętam, to deklaruje pozostanie w Droghedzie, ale matka w końcu bierze się w garść, odsłania nieco kart i stanowczo "nakazuje" powrót do Europy i do "Niemca". Kończy się telegramem z informacją o ślubie i szczęściu. Tyle pamiętam, chyba się mi nie pomyliło. Teraz właśnie czytam 2-gi raz :)

      Usuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.