Strony

wtorek, 3 marca 2015

"Znaki szczególne" - Paulina Wilk

Najnowsza książka Pauliny Wilk, autorki nagradzanego debiutu „Lalki w ogniu. Opowieści z Indii”
„Znaki szczególne” to prywatny zapis dorastania w czasie demokratycznych przemian. Osobista i poruszająca historia do rodzinnego czytania. Współczesna Polska ujęta w autobiograficznej opowieści trzydziestolatki, która razem z rówieśnikami przeżywała zachwyty i rozczarowania nową rzeczywistością.
Ukształtowani w okresie gwałtownych przemian i entuzjastycznej atmosferze wolności, stworzyli różnorodne pokolenie. Autorka, jak wszystkie dzieci transformacji, nosi własne znaki szczególne.
Od lat osiemdziesiątych XX wieku do dziś. Od socjalistycznych podwórek do open space i przestrzeni wirtualnej. Od pożyczanych rowerów i kapsli do kupionych na kredyt mieszkań i samochodów. Od pomysłowych zabaw na dywanie do schematycznych zadań w koncernach. I od baśniowej wizji demokracji do realnej, gorzkiej polityki.
„Znaki szczególne” są zapisem dorastania w wolności, która także dzieciom i nastolatkom postawiła zaskakujące wyzwania. Ostatni obywatele PRL, a jednocześnie pierwsi obywatele wolnej Polski – są generacją szczególną. Przecięci na pół, starzy i nowi zarazem. Wychowani w poczuciu równości i oswojeni z niedostatkiem, ale dorastający w atmosferze rywalizacji i wielkich szans. Nie w pełni nowocześni, bo także nieco staromodni.
Urodzona w 1980 roku autorka była jednym z dzieci porwanych przez wir przemian. Teraz ogląda własne dzieciństwo, dorastanie i dorosłość, opisuje też losy rodziny, sąsiadów i bliskich, by zrozumieć, jak głęboka, wszechobecna – i niezakończona – jest transformacja życia w Polsce. Powrót na podwórko to okazja, by z przeszłości zabrać wszystko, co potrzebne teraz w nowym, ale niekoniecznie lepszym świecie: czas wolny, wspólną przestrzeń, zdolność bycia razem i budowania kompromisów.


Premiera tej książki jakoś mi umknęła, gdyby nie to, że wybieram się na DKK w mieście mego urodzenia, pewnie długo nie sięgnęłabym po tę książkę. Chociaż to moja biografia. Pierwsza biografia dzieci z lat osiemdziesiątych, całego pokolenia. W sumie nie do końca zgadzam się z tym tytułem. Dziesięć lat to dużo, autorka urodziła się w 1980, ja siedem lat później, mój kuzyn i sąsiadka dwa lata po mnie. Czy osoba urodzona w pierwszym roku tej dekady i ostatnim mają coś wspólnego? Wszyscy jeszcze urodziliśmy się w czasach nieboszczki PRL i PZPR. Nie da się napisać biografii dzieci socjalizmu, dzieci lat `80, można – co czyni w sposób bardzo udany Paulina Wilk – opisać pewne doświadczenia wspólne dla większości. My jesteśmy tym pokoleniem, które zdradziło ideały swojego dzieciństwa. O tych chwilach radosnych, komicznych, trudnych i gorzkich pisze autorka. Ja odnalazłam w tej książce moje dzieciństwo, uświadomiłam sobie swoją zdradę.


Paulina Wilk urodziła się w 1980 roku w podwarszawskim miasteczku, jako córka wojskowego mieszkała na wojskowym osiedlu, ale jej życie toczyło się bez partyjnych podziałów. Przyjaźniła się, bawiła z dziećmi z okolicy. Chodzili rozpłaszczać złotówki na torach(ha! Jak my), do szkoły byli ubierani przez rodziców, a nie mieli wybór, tenisówki miały wytartą dziurę na palcu, dobranocka była sygnałem powrotu do domu i końca dnia „na podwórku” ich mały świat był wielką krainą, chociaż szarą, pozbawioną wymyślnych zabawek, smakującą oranżadą w proszku i vibovitem. Naznaczoną kolejką, wyrokami rodzicielskimi, ale jakby boskimi, była szkoła, kościół, inne dzieci. Były puste półki, donaszanie wszystkiego po rodzeństwie i ubranka, które w przeciwieństwie do dzisiejszych, przez lata krążyły po całej rodzinie i ratowały wszystkie niemowlęta…(moja siostrzenica nosiła jeszcze ubranka, które rodzice kupili dla siostry a później służyły kilkunastu dzieciom w rodzinie). Nie mieliśmy wspaniałych zabawek, nie spełniano wszystkich naszych zachcianek, mieliśmy tylko szaloną wyobraźnię. I jak tak o tym myślę – cud że przeżyliśmy wszystkie nasze wymyślone zabawy.
A później przyszła transformacja ustrojowa, sztandar został wyprowadzony, zapanowała demokracja i – co bardziej nas dotknęło – wolny rynek. Rzuciliśmy się w wir konsumpcjonizmu. Jedni szybciej, inni wolniej. Autorka mieszka bliżej stolicy, do niej zmiany doszły szybciej, u mnie jak w Shire, pojawiały się wolno. Rosyjski zniknął w latach dwutysięcznych, wyparty przez angielski, w moim wiejskim sklepie, całoroczne lody wciąż są abstrakcją, nadal długo czekało się na założenie telefonu, ale gdy już się pojawił, ku zgrozie rodziców opanował nas i wciągnął, raptem na parę lat, później pojawiły się komórki, sms-y mejle i gadu-gadu. Później Facebook, przestaliśmy szukać znajomych na podwórku, przestaliśmy się odwiedzać. Teraz gadamy przez kable, nie pytamy co słychać przecież wiemy od tego jest FB.
Pokochaliśmy zagranicę, kolekcjonowaliśmy pieczątki, nowe miejsca, nowe smaki, kolory. Kolejne reformy edukacji zamieszały nam w głowie i w życiu.

„My na zawsze pozostaniemy nowi i starzy zarazem”[s. 164]

Gdy czytałam te książkę uświadomiłam sobie, że to my zdradziliśmy nasze pokolenie. Nie starsze roczniki, oni nie są tak zaangażowani technicznie jak my, nie młodsze roczniki, bo oni nie znają innego życia. To my!! My znaliśmy smak jabłka dzielonego na kilka osób, picia z jednej butelki, wspólnych szaleństw, niekończących się rozmów pod płotem, odprowadzania, kontaktu fizycznego. My nie pożądaliśmy rzeczy, bo nie było czego, wszyscy i tak mieli to samo. To my nie zwracaliśmy uwagi, że nosimy ubrania po bracie, kolorowe – obciachowe – geterki. A wszystko to sprzedaliśmy. Tak bardzo kochamy czas, że nie mamy go dla znajomych, krótkie smsy i mejle, mają tworzyć iluzję, że wciąż nam zależy. Krótka rozmowa przez telefon podczas czekania na autobus ma pokazać, że zależy nam na człowieku z którym kiedyś spędzaliśmy pół życia. Teraz nie wyjdziemy z domu jeśli nie wyglądamy nienagannie, jakby to strój świadczył o człowieku. Pożądamy dóbr, jakby kompensując sobie dzieciństwo w nie ubogie. Uczymy tego dzieci i ubolewamy, że rośnie konsumpcyjne pokolenie. My ich tego uczymy, to z naszej winy rośnie pokolenie bezstresowych, zachłannych potworów, bo chcemy by mieli lepiej niż my.

Najgorsze co nam się przydarzyło to zmiana ustroju. Nie jesteśmy przystosowani do nowego świata, uczymy się, walczymy, ale to jak próba wydostania się spod lodu. Nie umiemy pływać, żyć w przeręblu. Nasi rodzice, nauczyciele nie przygotowali nas na to. Spóźniliśmy się.



Ta książka mnie zachwyciła, przypomniała wspaniały świat mojego dzieciństwa, pokazała tragizm mojego pokolenia, to jak daleko odeszliśmy od świata w którym nas wychowano.
Autorka ma wspaniałe pióro, pisze prawdziwie, kiedy trzeba bawi, kiedy należy poczęstuje goryczą.
Nie wiem czy ta książka zachwyci też osoby z innego pokolenia, bo ja odnalazłam w niej siebie.
Fantastyczna i dająca do myślenia!!

14 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam tę książkę, bardzo mi się podobała, piękna opowieść. Jednakże u mnie nie było tak wesoło, u mnie były bardzo podłe dzieci, bez krzty tolerancji, taktu i poszanowania dla innych. Ale z tym pozornym kontaktem się zgadzam, teraz to się trzeba z koleżankami umawiać miesiąc wcześniej bo każdy zgrywa biznesmena, nawet jak nic a nic nie robi. A przedtem się wrzasnęło pod oknem.zadzwoniło i się umawiało. Ja wiem, że każdy pracuje itp. Ale na pleplenie na fejsie i gg to jest czas, a na wyjście już nie, teraz to sie gada na fejsie np. 2 godziny z osobą która mieszka 30 minut drogi ode mnie. Zamiast się umówić pośrodku w jakiejś miłej knajpce. Ja mam gdzieś taki dobrobyt. Laptopik i tablecik i komóreńka nie zastapi żywej osoby i rozmowy oko w oko. Ale cóż, ja jestem nieprzystosowana do tego świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wychowałam się na wsi, w takim środowisku, że znało się wszystkich, więc nie było odwagi u dzieci na chamskie wybryki.

      Teraz mamy spotkania online... siedzimy w odległości trzech domów i gadami przez kable. Porażka.

      Nieprzystosowana też jestem i nie wiem cieszyć się czy smucić?

      Usuń
  3. Sorki, że z linkiem, ale luknij na zdjęcia, które dodałam pod recenzją książki. Jestem rocznik 82 i doskonale wiem, o czym Paulina pisze:)
    http://setna-strona.blogspot.com/2014/12/znaki-szczegolne-paulina-wilk.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia są świetne!! Co za klimat.

      Ja mimo wszystko też rozumiem o czym pisze, ale wyraziłam tylko wątpliwość ;)

      Usuń
  4. Jestem ciut młodsza niż opisany w książce rocznik, ale również była to dla mnie wciągająca i fascynująca lektura. Niektóre z opisanych elementów dzieciństwa i w latach 90tych się zachowały :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo zmiany w Polsce jak w Shire - przychodzą powoli

      Usuń
  5. Jak ja mogłam przegapić tę książkę?;) Ja też jestem dzieckiem lat 80-tych, w prawdzie końca, ale jednak:) i z chęcią, choć na chwilę powróciłabym do tych czasów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To za sprawą tej książki wrócisz z przyjemnością :)

      Usuń
  6. "Pożądamy dóbr, jakby kompensując sobie dzieciństwo w nie ubogie. Uczymy tego dzieci i ubolewamy, że rośnie konsumpcyjne pokolenie. My ich tego uczymy, to z naszej winy rośnie pokolenie bezstresowych, zachłannych potworów, bo chcemy by mieli lepiej niż my." - w pelni sie z Toba zgadzam. Tylko my jestesmy winni, ze tak to teraz wyglada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - pretensje możemy mieć tylko do siebie :(

      Usuń
  7. To ja jestem gdzieś pośrodku między Tobą a autorką, więc myślę, że też bym się odnalazła w tej lekturze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie przeczytam, bo ,,Lalki w ogniu,, zrobiły na mnie duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.