Strony

sobota, 9 maja 2015

"1945. Wojna i pokój" - Magdalena Grzebałkowska

Już nie wojna i jeszcze nie pokój. Fascynująca podróż po dwunastu miesiącach strachu, nadziei, euforii i rozczarowania. Najnowsza reporterska opowieść autorki głośnej biografii „Beksińscy...”.
Najnowsza książka Magdaleny Grzebałkowskiej – autorki bestsellerowej biografii „Beksińscy. Portrtet podwójny” – to reporterska opowieść o najbardziej dramatycznym roku XX stulecia. Autorka wkracza na ziemie przez chwilę niczyje, albo właśnie zagarnięte przez nową władzę, by przyjrzeć się z bliska losom ostatnich żyjących świadków tamtego czasu. Ludzi, którzy gonieni strachem próbowali się przedrzeć przez skuty lodem Zalew Wiślany (było ich pół miliona), przesiedleńców, którzy w swoich nowych domach zastawali jeszcze ich poprzednich właścicieli, wychowanków otwockiego domu dziecka dla ocalonych z Holocaustu, szabrowników, dla których wyzwolone tereny stały się gigantycznym sklepem Ikei, ludziom, którzy o włos wyprzedzili własną śmierć. Oddaje głos ofiarom, chociaż i katom poświęca sporo miejsca – zwłaszcza kiedy może dzięki temu pokazać powojenne pomieszanie ról i losów.






Ktoś, kiedyś dla mnie ważny, bardzo zachwycał się poprzednią książką Grzebałkowskiej. Kilka razy miałam ją w rękach. Byłam kiedyś jako opiekunka, z wycieczką w muzeum w Sanoku, oglądałam te… oryginalne, wielce dzieła… po pamiętnej rekomendacji, ciągle miałam z tyłu głowy – kup! No, ale wiecie jak to jest… w końcu kupiłam, ale Natalia zachęciła mnie do „1945. Wojna i pokój”. Jak pisałam na prywatnym blogu, żyję historią, właściwie koniec wojny II, można świętować kilka dni, ale w moim domu tak już jest, że od stycznia, rocznice ważnych wyzwoleń są wspominane, omawiane, obowiązkowo coś oglądamy, jeśli publiczna TVP w misji krzewienia różnych rzeczy, nie zapomni wyemitować, a wiadomo, że taki rolnik co szuka żony jest ważniejszy niż np. rocznica upadku Festung Breslau.  Kupiłam tę książkę pod wpływem czasu, wielkiej rocznicy, ważnego dnia, a może ważnej rocznicy wielkiego dnia? Posłowie zrobili z tego szopkę a dla mnie ta data jest symbolem, cały 7 maja miałam taki zasnuty… w końcu 70 lat temu kończyła się wojna, ludzie mogli zacząć żyć normalnie. Czy faktycznie? I tutaj w sukurs przychodzi Grzebałkowska ze swoją doskonałą książką.

Autora bierze pod lupę cały rok 1945, rok końca wojny, chociaż wiadomo, że w zależności od regionu nazistowskie jarzmo zostało wyparte komunistycznym w różnym terminie. Autorka wybiera podział na miesiące, ale głównym kryterium są zagadnienia. Bo ta książka to nie jest lista dat i krótkich opisów, ale reporterskim okiem opisano życie w podnoszącej się z ruin Polski. Mamy więc zagadnienie szabru, życia w Warszawie z rozminowywaniem, ekshumacjami i szukaniem domu, mamy ucieczkę przez zamarznięty Zalew Wiślany, mamy los Niemców w Polsce, mamy życie we Wrocławiu, mamy… mam najważniejsze zagadnienia, które definiowały powojenną rzeczywistość. Autorka jeździ, spotyka się z ludźmi pamiętającymi tamten okres, rozmawia o przeżyciach, traumie krzyżującej się z radością z przeżycia. Mało książek zrobiło na mnie takie wrażenie. Fantastyczny reportaż… chce się czytać i czytać, chociaż nie jest to tematyka lekka.

Ta książka jest dla ludzi, którym się wydaje, że wraz z 8/9 majem przybył do nas pokój i pomyślność, długa była nasza droga do wolności, długo podnosiliśmy miasta, wsie. Walczyliśmy z niechęcią przed zmianami i zmuszaliśmy Zzabużan do objęcia Ziem Odzyskanych. Nic o czym przeczytałam  w tej książce nie było dla mnie nowe, ale sposób w jaki opisano – po prostu mnie zmroził… Skali niektórych zjawisk sobie nie wyobrażałam. Zupełnie inaczej czyta się o czymś w podręczniku, napisanym chłodno i fachowo, a inaczej mogąc się wczuć w położenie człowieka, którego pech chciał – zaczepiło ramię historii.
 
czytać zaczęłam 7-ego maja.
Lubię znaczące daty, dziś składałam ludziom życzenia
4 maja połowie okolicy.
Bez tej książki świętowanie siedemdziesięciolecia – byłoby niepełne i nieświadome… nie do końca świadome. Ta książka dopiero stawia rok 1945 w pełniejszym świetle… pozwala zrozumieć, objąć wzrokiem,  poczuć. Uczucia targające mną podczas lektury – nie do opowiedzenia, momentami zastygałam, ze zgrozą, z obrzydzeniem, cała paleta… ale przecież są ludzie, którzy tak łatwo człowieczeństwa się nie wyzbywali i o tym też w tej książce jest.

Ciężko opisać reportaż, czynię to rzadko i nie mam wprawy oraz jestem pod naprawdę ogromnym wrażeniem tej książki. Moim zdaniem trzeba przeczytać.

Fantastyczna, warta uwagi – obowiązkowo!!

Skończyłam czytać, wysiadłam z pociągu a tu... cud codzienności
Mój dom, moja wieś : )

8 komentarzy:

  1. Też mam na nią wielką ochotę,chociaż i strach przed brutalnością tamtych czasów.Moja babcia przeżyła traumę w tamtych czasach,nie chciała o tym mówić ,ale ludzie wiedzieli i szeptali.Zresztą mało kto chciał o tych czasach wspominać.wspominali wojnę,ale wyzwolenie i to co się działo po niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z Mamą doszłyśmy do identycznych wniosków.. w końcu jeśli front omijał jakieś miejsce, to ta wojna nie musiała być taka straszna, ale dobrodziejstwo wyzwolenia dotknęło wszystkich i na długo

      Usuń
  2. Mam tę książkę, ale planowałam odłożyć ją w czas niewiadomy. Po Twojej recenzji przeczytam ją na pewno!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odkładaj, nie warto!! Będziesz zła na siebie

      Usuń
  3. dzięki takim książkom mam szansę odkryć historię na nowo;) W czasach liceum ten przedmiot był dla mnie tylko nudną lekcją, a teraz książki z wątkami historycznymi uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ironio, ja historię bardzo lubiłam w szkolnych czasach, teraz odkrywam mniej znane karty

      Usuń
  4. Nie mam jeszcze tej książki, ale z pewnością na nią zapoluję :) Bardzo lubię taką literaturę :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.