Strony

poniedziałek, 15 czerwca 2015

"Niedziela, która zdarzyła się w środę" - Mariusz Szczygieł

Miałem szczęście być świadkiem, kiedy pewnym ludziom w środę przydarzyła się niedziela. To moja pierwsza reporterska książka. Z czasów, kiedy uwielbiałem pisać o Polsce, kiedy nie prowadziłem jeszcze talk-show w telewizji i kiedy nie miałem pojęcia, że pojadę w jakimkolwiek celu do Czech. Są to reportaże o przeciętności, bo sam pochodzę z przeciętnego miasteczka i, jak mówi mój tata Jerzy Szczygieł, to piękne być przeciętnym. Nowa Polska po upadku komuny postawiła przed przeciętnymi nieprzeciętne zadanie. Dlatego proszę potraktować tę książkę jako relację z zawodów w utrzymywaniu się na powierzchni— Mariusz Szczygieł (2011)
"Szczygieł łapie czas jak nikt inny nasycając swoje teksty choćby marzeniem bohaterki, by za odprawę z pracy kupić synowi 'kurtkę z koca'. Słucha wszystkich, jeżeli kogoś zawstydza, to tylko czytelnika, bo każe myśleć i mieć oczy szerzej otwarte. Jeżeli w przyszłości historycy będą chcieli się dowiedzieć czegoś o Polsce lat dziewięćdziesiątych, współczesna literatura piękna nie da im za dużo, książka Szczygła – bardzo wiele".Paweł Dunin-Wąsowicz, "Machina" (1997)
"Za kilka lat ta książka będzie pewnie ważnym dokumentem historycznym o czasach, które badacze nazywają okresem transformacji. Bohaterowie reportaży Mariusza Szczygła są niczym marionetki, których losem pociągają niezrozumiałe wypadki. Te wypadki to nie choroba, śmierć, czy powódź. To: demokracja, rynek, prywatyzacja, popyt i podaż".Paweł Śpiewak, "Życie" (1997)
"Przyszłość już nadeszła, owe kilka lat minęło dawno. (Niedziela, która zdarzyła się w środę wyszła pod koniec 1996 roku). Uznaliśmy, że dziś jest to już książka historyczna.
Tekstom reportera towarzyszą zdjęcia Witolda Krassowskiego, który w tym samym czasie co Mariusz Szczygieł, między rokiem 1989 a 1997, rejestrował życie nowej Polski. Był to czasy bardzo fotogeniczne, bo ludzkie twarze zmieniały się jak nigdy dotąd. Do tego Witold Krassowski zarejestrował je na prawdziwych negatywach, bo była to epoka sprzed fotografii cyfrowej.

Wczoraj, w niedzielę, która wyjątkowo zdarzyła się w niedzielę, miałam dzień przygnębienia. Może to poranne wstawanie i chroniczne niewyspanie, może zmiana pogody – z upału na deszczowo-burzowo, aż znajomi w pracy uznali, że jestem taka bardzo czarnowidząca. Ja ogólnie nie jestem optymistką. Ludzie obrażają mnie w różny sposób, mówią że jestem kibicem Barcelony, albo że jestem podobna do siostry, ale nikt jeszcze nie zarzucił mi optymizmu. A jednak gdy zaczęłam czytać książkę Szczygła, miałam ochotę się upić… chociaż od października nie używam mocnych alkoholi. Książkę nabyłam w okolicach lutego – bodajże, gdy byłą dołączona do jakiegoś magazynu o urządzaniu wnętrz. Artykuły te bardzo mnie rozbawiły, jak wszystkie o tym jak elegancko mieszkać, rozmarzyłam się, że zapraszam do mojego pokoju dekoratora, pokazuję mu moją dziuplę i każę mu ją urządzić, żeby wyglądało to pięknie, modnie i żeby wszystkie książki się zmieściły. A później obserwowałabym jak ów dekorator schodzi na zawał : P Gazeta najprawdopodobniej poszła na podpałkę, albo buja się gdzieś w nieskończonych przestrzeniach mego domu. Książka zaś wylądowała na stosie u Rodziców. Stos ma tytuł nie mam zielonego pojęcia co zrobić z tymi książkami, tam ją wczoraj dojrzałam, a że w czwartek w MBP w Stalowej Woli jest spotkanie z autorem, postanowiłam przeczytać chociaż jedną jego książkę nim się na nie udam. Wzięłam książkę pod pachę i poszłam delektować się lekturą.



To moje pierwsze spotkanie z prozą Mariusza Szczygła, który – jak wywnioskowałam z pełnych zachwytów okrzyków znajomych – lubuje się w reportażach o Czechach, mam nadzieję, że coś zdobędę, właśnie na spotkaniu. Niedziela, jest na wskroś polską ksiażką, opowiada o naszym pięknym kraju w latach dziewięćdziesiątych, gdy świat wielu ludzi runął i nastała nowa rzeczywistość. Ponieważ do posiłków dawkuję sobie Przeminęło z wiatrem i akurat do obiadu czytałam fragment, gdy Rhett tłumaczy Scarlett o przemijaniu słabych i zmierzchu bogów, zebrało się to dla mnie w jedną całość i bardzo mnie przybiło. Później ta książka nie jest aż tak dołująca, bo i rozmyślania o języku, o Licheniu są ciekawe, miejscami nawet zabawne, to początek… no było ciężko i nie dlatego, że Szczygieł pisze fatalnie, nie! On naprawdę pisze świetnie, ale opowieść o ludziach, którzy stracili pracę, żyją ledwo wiążąc koniec z końcem, albo unikają wzroku głodnego kota(bardzo mi było smutno), za bardzo podziałały na moje uczucia.

Co ze mną się działo w latach dziewięćdziesiątych? Przeżywałam szczęśliwe dzieciństwo, słuchałam z siostrą disco polo. Moi Rodzice pracowali i dopiero od Szczygła dowiaduję się jakie to były ciężkie czasy, jak wielu ludzi upadło, straciło nadzieję. Ja mieszkałam na spokojnej prowincji, łaziłam po drzewach a w wielkim świecie była dzicz, morderstwa, wyłudzenia i sieci sprzedażowe. Ta książka zburzyła obraz mojego dzieciństwa. Dodatkowo martwi mnie fakt, że takie przemiany zdarzają się cyklicznie i nie ma gwarancji, że coś takiego znowu do nas nie przyjdzie. Upadek uporządkowanego świata. Strasznie mnie to zasmuca.




Wcale nie żałuję lektury to naprawdę dobra książka, bardzo dobry reportaż, ale strasznie mnie przygnębiła… a może to wina książki, tylko menopauzy? Żałuję, że przed spotkaniem nie poczytam o Czechach… może to by mnie rozerwało trochę… bo potrzebuję odpocząć po tej książce, ale to dobrze, takie książki muszą być mocniejsze, a nie być taką mamałygą i intelektualną papką.
 

16 komentarzy:

  1. Czyli przeżyłyśmy podobne emocję z tą książką. choć wydania Ci zazdroszczę, bo ja miałam kontakt z pierwszą edycją wydruku i pewnie jest tam sporo dodatkowych informacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kosztowała chyba dychę... albo dwie, z gazetą, która do niczego mi się nie przyda :P
      Dodane są przypisy, na pewno zmiany są, ale chyba niewielkie

      Usuń
  2. Nie pamiętam czy miałam 8 czy 9 lat i oglądając wiadomości w tv zauważyłam zdjęcie firmy w której kiedyś pracowali moi rodzice, a obecnie tylko tata, a mama szukała pracy. Podobno firma bankrutowała i masowo zwalniano ludzi. Wierzyć mi się nie chciało, bo kto nie miał roweru z ROMET-u, a były przecież niezawodne. Poszłam do rodziców i dowiedziałam się, że to prawda i tata też już tam nie będzie pracował i szuka pracy, a nas nie chcieli martwić.

    Przypomniałam sobie o tym czytając Twoją recenzję. Mając wiele wspomnień z tamtych lat, pewnie sięgnę po tę książkę, ale wiem, że łatwa lektura to nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj niełatwa, albo ja mam okres "Eru - jak mnie wszystko przygnębia" też jest taka opcja. Moim Rodzicom udało się przepracować do emerytury w HSW, które też wydawało mi się ostoją trwałości i pewności. Mama mi pokazywała armaty które strzelały przy okazji parad na Placu Piłsudskiego a przy projektowaniu których pracowała, w TV pokazywali maszyny budowlane(vide "Alternatywy), a teraz? Upadek. No nie do pomyślenia...

      Usuń
  3. Czytałam jeden reportaż Szczygła dotyczący Czech, ale jakoś mnie nie zachwycił. Raczej po ten już nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ten Ci polecam, nie wiem jeszcze jak się mają te do tych o Czechach, ale ten jest mocny

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze reportaży Szczygła, ale chcę w końcu po nie sięgnąć.. może zacznę od ,,Niedzieli, która zdarzyła się w środę"! O tak lata 90 pomimo beztroskiego dzieciństwa i słuchania disco polo nie były kolorowe, rodzice aby dostać mieszkanie zadłużyli się na maksa, nic nie mieliśmy, nigdzie nie jeździliśmy, życie w szarym blokowisku i na działce momentami było smutne, szczególnie jak zachorowała mama a i tato został długo bez pracy, bo upadł jego zakład..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w tej książce to odnajdziesz, dużo jest takich historii, dla mnie to historia tego, że ta transformacja to nie tylko wielkie wow, zachłyśnięcie się i zrzucenie jarzma, to wiele tragedii niezawinionych przez ludzi.

      Usuń
  5. Tych reportaży nie miałam jeszcze okazji czytać, ale byłam swego czasu na spotkaniu z panem Mariuszem i bardzo miło je wspominam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już też mam bardzo miłe wspomnienia - super!

      Usuń
  6. Chodze dookola tej ksiazki od kilku lat i nie wiem, czy mój zoladek ja wytrzyma. Czytalam ksiazki Szczygla o Czechach, sa fantastyczne. Mysle, ze to od nich zaczela sie swoista czechomania w Polsce. Goraco Ci polecam "Gottland", "Zrób sobie raj" i "Laska nebeska" (ta ostatnia jest w zasadzie luzna historia wspólczesnej literatury czeskiej). I zazdroszcze tego spotkania z autorem, bo to bardzo interesujacy czlowiek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baaardzo! Książki mam, będą czytane - prędko!!!

      Usuń
  7. Ja w latach dziewięćdziesiątych żyłam podobnie jak Ty i pewnie mnie też zszokowałaby prawda zawarta w tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, dobrze że doświadczamy tylko post factum i książkowo :)

      Usuń
  8. I ja należę do grupy szczęśliwych dzieci lat 90., którym niczego nie brakowało, więc pewnie też powinnam poznać tę drugą, znacznie bardziej pesymistyczną stronę tej dekady.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.