Strony

piątek, 24 lipca 2015

"Władca pierścieni. Powrót króla" - John Ronald Reuel Tolkien

Trzecia część cyklu "Władca pierścieni", którego wyimaginowany świat zmagań sił światła z siłami ciemności znalazł drogę do serc czytelników na całej bez mała ziemskiej planecie, w tym również w Polsce. W tej części, ostatniej z cyklu, autor opowiada o całkowicie odmiennych strategiach Gandalfa i Saurona, których starcie doprowadzi do ostatecznego rozstrzygnięcia końca wielkiej Ciemności. A przedtem jeszcze - z epickim rozmachem opowiedziane koleje wojny na Zachodzie.

Przy powtórkach Władcy Pierścieni zawsze najdłużej mi schodzi z Powrotem króla, bynajmniej nie dlatego, że jest słaby, ale już na tym etapie mam przed oczami koniec, a ja nie chcę żegnać się ze Śródziemiem, nie chcę kończyć tej pięknej przygody. Tak było również i tym razem, dodatkowo doszło jeszcze nowe tłumaczenie, które jeszcze mnie ujęło. Jedno jest pewne – Tolkiena nigdy dość.


Powrót króla ostatnie księgi Władcy Pierścieni, zawierają opis ostatecznego starcia pomiędzy Władcą Ciemności, a wolnymi ludami Śródziemia, a także ostatnie etapy wędrówki Froda, Sama i Golluma ku Przeklętej Górze. Po zakończeniu książki Tolkien umieścił dodatki opisujące różne wydarzenia w Śródziemia, takie mini migawki, które wiele wyjaśniają, rozwiewają jakieś tam wątpliwości oraz są jakby zachętą dla tych, którzy poczuli bluesa, aby sięgnęli po Silmarillion. Ja nie przepadam za wędrówką Froda, ten hobbit po prostu mnie drażni, ale tym razem jeszcze ekstra mocna wrażenie zrobiły dla mnie opisy walk pod Minas Tirith. Inny tłumacz i wydźwięk scen jest zupełnie inny, niech powie wam coś to, że siedziałam w pociągu i płakałam na śmierci Theodena. A ja na Władcy nie płakałam nigdy – na filmie tak – na książce nigdy.



Tłumaczenie Łozińskiego, pomimo moich wcześniejszych obaw nie zniszczyło mi lektury, owszem były momenty, gdy musiałam zastanowić się o kim jest mowa, ale dzięki temu miałam ponowne odkrywanie Tolkiena. Zgadzam się ze wszystkimi, którzy twierdzą, że Łoziński lepiej oddaje melodię, chociaż nie… nie mogę tak napisać, bo oryginału nie czytałam… powiem inaczej – fragmenty tekstu w tłumaczeniu Łozińskiego, brzmią jak pieśń śpiewana przez elfy, słodko, smutno – pięknie.

Tak odskakując od tematu tłumaczenia… ciężko jest pisać o ostatnim tomie… nie trzeba go przecież reklamować, tym którzy czytali wcześniejsze części…  Powrót króla pełen jest smutku, chociaż nie brak w nim też tryumfu, w końcu zło zostaje pokonane – to nie jest spojler, ciekawi mnie, czy jest na świecie ktoś kto nie wie jak to się skończyło – z wyjątkiem mojej Mamy, chociaż chyba jej coś tam świta też.  Dobro tryumfuje, ale pozostają też sprawy do rozwiązania, skutki działania zła do usunięcia, dlatego hobbici wracają do takiego – a nie innego Shire`u. Gdy myślą, że już wszystko mają z głowy – okazuje się, że na ich własnym podwórku zalągł się chwast z którym poradzić muszą sobie sami, bez Gandalfa, bez Aragorna.



Tolkien stworzył dzieło doskonałe – wybaczcie mi tak autorytarne i mocne stwierdzenie, ale dla mnie ta książka jest po prostu cudowna. Gdy ktoś mnie pyta czy warto ją czytać, zawsze mam ochotę się roześmiać(lub uderzyć głową w kant – zależnie od humoru) i zapytać po co jeszcze pytasz – czytaj!!! Książka Władca Pierścieni jest uniwersalna, dotyka tak wielu problemów, że nadaje się do czytania w każdym humorze, nastroju, który i tak nam polepszy… dlatego ja do niej regularnie wracam, lubię czerpać od Tolkiena spokój i harmonię!

Wam też polecam. Książka jest solidnie wydana, trzy tomy objechały ze mną pół świata w pociągu w ścisku, w upale i nie ucierpiały od tego, korzystając z naprawdę super ceny warto zrobić prezent osobom, które wahają się przed rozpoczęciem przygody z Tolkienem.

Naprawdę warto. Tolkiena po prostu trzeba czytać!

  Książka przeczytana dzięki portalowi
  

21 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu (pewnie dlatego, że jestem dziwna), ale nie ciągnie mnie do tej trylogii. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że to nie trylogia. Ja rozumiem, jednak że komuś może Tolkien się nie podobać ;)

      Usuń
    2. Zawsze zapominam, że to nie trylogia..., ale to pewnie dlatego, że wszędzie tak mówią. Muszę to sobie wbić do głowy: to nie jest trylogia! ;)

      Usuń
    3. A dlaczego to nie jest trylogia? Przecież nawet na półce stoi jak trylogia.

      Usuń
    4. To jest jedna książka. Są wydania w jednej książce. Na trzy części podzielił to wydawca. Ale jak przeanalizujesz treść to nie jest Trylogia. Nas sienkiewiczowską możesz czytac za jednym zamachem, albo w dowolnej kolejności, natomiast Władcę trzeba czytać cięgiem, tam nie ma wyodrębnienia akcji, nie można zacząć czytać od Powrotu króla, tzn. można, ale to bez sensu. Potop też mamy w trzech fizycznych tomach, ale to nadal jedna książka. Jak Władca

      Usuń
    5. Dziękuję. Wyjaśniłaś mi to bardzo jasno. Rzeczywiście.

      Usuń
  2. Prezczytałam, ale przeszkadzał mi natłok nazw i trudny język.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lata temu przeczytałam Władcę Pierścieni w tłumaczeniu Marii Skibniewskiej i przepadłam. Kocham tego pisarza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo Skibniewskiej tłumaczenie, moje pierwsze, wspaniałe

      Usuń
  4. Tolkien potrafi pięknie opowiadać. Udowodnił to nie tylko w "Hobbicie", który miał być bajką dla jego dzieci, ale i również we "Władcy Pierścieni". Choć nie przeczytałam całej trylogii, dwa tomy wystarczą, abym go pokochała za jego styl i wyobraźnię, za wykreowane postacie i przede wszystkim za to, że dobro zwycięża, pomimo odniesionych ran. Już wkrótce przede mną tom trzeci. I wtedy będę mogła zachwycać się wraz z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wyłuskałam z tego posta: który raz czytasz Tolkiena?
    Ja czytałam trylogię w tym jednotomowym wydaniu, bo taką pożyczyła mi koleżanka, ale za to 'Hobbita' mam w oryginale! Kupiłam za złotówkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woooow. Gratuluje
      Władca to nie Trylogia!!

      A nie wyłuskałaś który raz, bo nie liczę już ;)

      Usuń
  6. próbowałam 3 razy przeczytać drugą część, niestety trzy razy kończyło się na tym, iż ją porzuciłam - po prostu długie opisy mnie odstraszyły, do trzeciej nigdy nie dotarłam, mimo, iż dumnie zdobi półkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. No Frodo jest irytujący, jakby nie Sam to by nigdy nie wykonał tego zadania z którym szedł :D

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.