Strony

piątek, 4 września 2015

"Miasto cieni" - Michael Russell

Ciemne zaułki Dublina, pełne tajemnic Wolne Miasto Gdańsk, zakazane uczucia i prawda zakopana w zbyt płytkim grobie.
Susan Field znika nagle bez śladu. Zaniepokojona tym wydarzeniem Żydówka Hannah Rosen zrobi wszystko, żeby odkryć, jaki los spotkał jej przyjaciółkę. Pomaga jej Stefan Gillespie – bezkompromisowy policjant i ojciec rozpaczliwie walczący o prawo do dziecka. Każdy możliwy trop zdaje się prowadzić donikąd, a osoba, która ostatni raz mogła widzieć Susan, w pośpiechu opuszcza miasto. Dopiero kiedy w górach nieopodal Dublina odkryte zostają ciała kobiety i mężczyzny, prywatne śledztwo nabiera tempa. Rodzi się również uczucie – zakazana w katolickiej Irlandii miłość Żydówki i protestanta.
Co wspólnego mają popełnione w Dublinie zbrodnie z ukrywającym się w Gdańsku lekarzem? Jaki związek ma uwikłany w kłopotliwy romans ksiądz z bezwzględnymi funkcjonariuszami dublińskiej policji? Stefan i Hannah, zbliżając się do rozwiązania, popadają w coraz większe niebezpieczeństwo. Niektóre sekrety powinny pozostać pogrzebane na zawsze…
Trzymający w napięciu thriller historyczny, który zabiera czytelnika w pasjonującą podróż do lat 30. ubiegłego wieku.

Kolejna zaległa książka do opisania, czytana głównie w poczekalniach, na ławkach. Następny kryminał retro w moim dorobku. Nie jestem zafiksowana na punkcie Irlandii, ale wciąż podpisuję się pod stwierdzeniem, że uwielbiam kryminały retro, mają w sobie urok zdjęcia w sepii, pełnego tajemnicy i takiej atmosfery dawnych lat. Tym razem skoczyłam na głęboką wodę, bo i autor nieznany i ta Irlandia – chociaż też Gdańsk, no ale zawsze rekompensować to mogą lata trzydzieste, które historycznie jakoś nigdy mnie bardzo nie pociągały, ale doskonale sprawdzają się w kryminałach, właśnie z tych powodów, dla których ja nie pasjonowałam się tym okresem, w powietrzu czuć już niepokój, jakby cywilizacja toczyła się coraz szybciej w stronę przepaści. W mojej wyobraźni lata trzydzieste toną w mroku i mgle i nocy – to już jak hitlerowska nazwa akcji, a przyznacie, że lepszego nastroju dla kryminału nie ma…


Dublin, lata trzydzieste, znika bez śladu młoda kobieta, policja zaalarmowana przez jej przyjaciółkę rozpoczyna niemrawe – na początku, poszukiwania. Okazuje się, że osobą, która mogła coś wiedzieć o zaginionej jest ksiądz, ale ten akurat wyjechał i niewiadomo czy wróci, Kościół nie chce współpracować, a jeszcze osoba policjanta nie wzbudza sympatii hierarchów. Ślady prowadzą do Gdańska, który nominalnie wciąż jest Wolnym Miastem, ale łopoczą nad nim nazistowskie swastyki a naziści chcą odebrać stare portowe miasto i oficjalnie rozciągnąć nad nim swoją banderę.  Na początku akcja toczy się dosyć niemrawo, ale nadrabia to klimatem, nabiera rumieńców wraz z pojawieniem się denatów, bo jednak trup dodaje pikanterii kryminałom. Robi się gorąco, czytelnik się wciąga i wciąga i nie może przestać czytać.

Podchodziłam do tej książki jak pies do jeża, a zaczynałam ją czytać z pińscet razy. Gdyby ktoś przez ostatnie kilka miesięcy przychodził do mnie codziennie i lustrował stos przy łóżku uznałby, że mam obsesję, bo Miasto cieni, leżało na szczycie non stop, a ja jakoś zawsze wybierałam coś innego. W końcu, metaforycznie, dałam sobie w pysk, i postanowiłam pochować trupy z półek, walające się po pokoju jak marzenie nekrofila. Wzięłam książkę do torebki i przyłożyłam się do lektury. I poszło.

Nie jest to kryminał wybitny, taki który wciska w fotel, otwiera oczy i pozostawia takie WOW, ale jest to kryminał naprawdę niezły, z fantastycznie odmalowanym klimatem epoki, zarówno opisy Dublina, jak i Gdańska czytałam smakując słowa i wyobrażając sobie te ulice na których czai się tajemnica. Intryga naprawdę wciąga, jest ciekawa, frapująca, osobiście byłam ciekawa jak to się zakończy, jakie rozwiązanie zostanie zaproponowane i nie zawiodłam się, chociaż sama nie dałam się zaangażować w gdybanie i próbę odnalezienia odpowiedzi. Za to bardzo polubiłam detektywa Stefana Gillespie i naprawdę chętnie poczytam o jego dalszych perypetiach

Spokojnie polecam tę książkę miłośnikom gatunku.

10 komentarzy:

  1. Ech, ja zauważyłam, że ostatnio kryminały nie robią na mnie wrażenia. Nie wiem, jak musiałby wyglądać zarys fabuły, żebym się skusiła na lekturę. Tego raczej nie przeczytam, skoro nie pozostawia wrażenia WOW, a jedynie jest niezły, choć nie powiem, ta Irlandia i Gdańsk retro jednak przyciagają uwagę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się interesująco. Ja tez mam tę ksiązkę zachomikowaną na pólce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czytać o latach 20 i 30 XX wieku, więc chętnie zapoznam się z tą powieścią, mimo że nie jest wybitna i nie wciska w fotel. Ale cóż, czasem taką spokojniejszą historię też lubię poznawać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może mnie skusisz do przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakiś czas temu bardzo chciałam przeczytać tę książkę; po Twojej recenzji chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kryminały retro mają swój urok, trzymają w napięciu oraz opowiadają o przeszłości, o miejscach, które całkowicie się zmieniły. Stworzenie takie kryminału jest o wiele trudniejsze, bo autor musi wykonać porządny research.Lubię gdy ważnym elementem historii staje się miasto. Myślę, że w tym wypadku chyba tak jest :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja się na nią skusiłam ze względu na historyczny Gdańsk. Może faktycznie szału nie było, ale ogólnie całkiem w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam kryminały retro właśnie za klimat! Choć z fabułą zazwyczaj jest już dużo gorzej

    OdpowiedzUsuń
  9. Kryminałów nigdy za wiele;) Taką zasadę wyznaję i bardzo często po nie sięgam, a MIASTO CIENI zapowiada się bardzo interesująco, więc na pewno i ten tytuł znajdzie się na moim koncie już niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Thriller historyczny, kryminał retro - już same te określenia powodują, że będę miała ten tytuł na oku.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.