Strony

poniedziałek, 1 lutego 2016

"Królowe przeklęte" - Cristina Morato [Królowe Przeklęte i przeklęty zawód.]

Książka Królowe przeklęte wskoczyła na moją listę must have od razu, gdy zobaczyłam jej zapowiedź. Kilka osób złośliwych, dodatkowo podesłało mi specjalne zawiadomienia(spłoniecie w piekle). Tak bardzo koresponduje to z moim gustem, że wiedziałam i nawet się nie oszukiwałam, że wytrwam w postanowieniu niekupowania. Jechałam do Lublina wiedząc, że kupię tę książkę no i oczywiście tak się stało. Zaczęłam ją czytać w drodze do i z pracy w poniedziałek i co tu dużo mówić – nie porwała mnie. Trochę się już bałam, bo skoro rozdział o Sissi mnie nie porwał… wzięłam ją dziś do lekarza, tym razem intuicja mnie nie zawiodła, pełna poczekalnia pacjentów, nie było wyjścia – trzeba było czytać.







Fascynująca opowieść o życiu sześciu kobiet, które pozostawiły głęboki ślad w historii. Legendarne królowe: Krystyna szwedzka, Maria Antonina, cesarzowa Sissi, Eugenia de Montijo, królowa Wiktoria i jej wnuczka Aleksandra Romanow pokazane od bardziej ludzkiej strony – tej, o której czasem milczy oficjalna historia.

Cristina Morató spróbowała zajrzeć za kulisy oficjalnego wizerunku niektórych znanych i legendarnych władczyń Europy. Ich życie przedstawiane w filmach i powieściach upływało w niezwykłym przepychu, budzącym zazdrość zwykłych śmiertelników. One jednak w swoim wspaniałych pałacach czuły się jak w „złotych klatkach”. Czasami korony z brylantów raniły je bardziej niż ciernie. Ich uroda, wykwintne stroje i klejnoty, wspaniałe bale i przyjęcia tworzyły miraż bajecznej rzeczywistości, lepszego świata wybrańców. Piękne, potężne i wyjątkowe, były przede wszystkim zwykłymi kobietami, które czuły, kochały, pragnęły i nienawidziły, przeżywały rozpacz bądź strach. Musiały stawić czoło wyzwaniu rządzenia państwem lub, jako królowe współmałżonki, podporządkować swoje pragnienia wymaganiom Korony. Nie zawsze potrafiły sprostać okolicznościom, płacąc za to wysoką cenę. Ich na pozór cudowne życie niewiele miało wspólnego z bajką.



Autorka, podobno znana prozaiczka, z tego co kojarzę nie czytałam żadnej z jej poprzednich książek. Otóż wybiera ona sześć kobiet, które pretendują w jej mniemaniu do miana Królowych Przeklętych, dlaczego te, dlaczego tylko te? No brakowało mi tego wyjaśnienia. Jak zobaczyłam blurba i przeczytałam o Aleksandrze Romanow już wiedziałam, że może nie być za dobrze, nie lubię pogardy dla deklinacji. Rosyjski jest pięknym językiem, który tak jak ogni polski, podkreślał stan cywilny kobiety, właśnie poprzez nazwisko. Ja, gdy ktoś mnie nazywa z końcówką –owa, który przysługuje Mateczce, ale bardzo lubię swoje nazwisko z końcówką –ówna i ubolewam, że u nas zwyczaj ten zanika. Pierwszy raz spotkałam się z określeniem carycy jako Romanow i nie był to jedyny błąd tłumaczki, bądź też autorki, w książce znalazłam i pamiętam o przynajmniej jeszcze kilku. Otóż Sissi na jednej stronie ma lat piętnaście, a chwilę później, w tym samym okresie – lat szesnaście, a Aleksandra Romanowa zamiast w słynnym Buduarze Fiołkowym, zasiaduje w Buduarze Malwowym, ja specem od botaniki nie jestem, ale różnica pomiędzy malwą a fiołkiem jest dosyć wyraźna.
Spośród tych sześciu kobiet, właściwie tylko Krystyna Wazówna jest do tej pory mniej opisywana, bo czy o Sissi, czy o Marii Antoninie, czy Eugenii, rozpisywano się sporo. Kiedyś padł zarzut, że mój zły odbiór książki opiera się na tym, że sporo czytałam na dany temat, a omawiana książka nie wniosła nic nowego. No tak – to jest subiektywne bardzo.  Kolejny zarzut będzie jeszcze bardziej subiektywny, mało którą biografię czytało mi się tak źle.


Tak jak wspomniałam we wstępie, topornie napisany rozdział o Sissi, źle wróżył, skoro zaś o postaci o której czytam od lat i nadal mnie nie nudzi, nie mogłam czytać bo zasypiałam – to dalej było tylko gorzej. Wydaję mi się, że autorka miała tylko zarys pomysłu na tę książkę, bo brakuje właśnie myśli przewodniej, co chce nam powiedzieć? Wrzuca więc fakty do worka i losuje po karteczce, pisze akapit, losuje dalej. Ten schemat powtarza się za każdym razem. Mnie lektura po prostu męczyła. Gdyby nie kolejka u lekarza i fakt, że zapomniałam, że mam ebooka na telefonie oraz to, że jednak zaparłam się, żeby doczytać, to pewnie ze skończeniem tej książki byłoby ciężko. Jeśli ktoś poszukuje książki w tej tematyce, zdecydowanie bardziej polecam Kobiety,które zawładnęły Europą.

No niestety, spotkała mnie kara za kupowanie książek. 


13 komentarzy:

  1. Okladka ta sama co "Kobiet, które zawladnely Europa" Jean des Cars (inne ulozenie dloni). Moze wreszcie przeczytam (ha!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmieszna sprawa z tą okładką. Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach tę ksiażkę pomyslałam, że to jakieś drugie wydanie, czy coś. Kusiła opisem i też właśnie tak jak u ciebie ze słabości do historii o Sissi, a skoro napisane to tak źle, to wiem, że nie warta zachodu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam fakt, że okładka jest niemalże identyczna jak ta "Kobiet, które zawładnęły Europą" świadczy o maleńkiej wyobraźni autorki. Mimo to, jak tylko zobaczyłam tą książkę zakochałam się w niej, nie będę ukrywać, lubię oceniać po okładce. Po Twojej recenzji chyba wstrzymam się z sięgnięciem po nią, myślę, że podobnie jak Ciebie mnie również ta pozycja nie zachwyci. Dzięki za opinię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ma wspólnego autorka z okładką?

      Dobrze, jeżeli w ogóle ma prawo do jej akceptowania w ogóle, a co dopiero mówić o wiedzy o okładkach tysięcy książek dookoła świata ;)

      Usuń
    2. Wybór okładki to nie wina autorki, szczerze, to taki trend, wszystko na jedno kopyto - atak podprogowy ;)

      Usuń
  4. Jakiś czas temu czytałam inną książkę tej autorki i już wtedy wiedziałam, że kolejną sobie daruję. Współczuję męczącej lektury i zawodu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest gorzej, niż myślałam po Twoich napomknięciach na temat tej książki! Błędy merytoryczne, zgroza! A co do zarzutu, że czytałaś tyle na dany temat, jest nietrafiony: skoro autorka wybrała sobie tak popularne bohaterki, o których napisano już chyba wszystko, to albo znajduje nowe, nieznane materiały (tiaa..), albo pisze o nich tak, jak nie zrobił tego o nich dotąd nikt inny, innego wyjścia nie ma. Dziękuję za ostrzeżenie, szkoda czasu i atłasu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I miałam pół dnia na dyskusję z Mamą o fiołkach i malwach.

      Książki jednak niszczą życie :P

      Usuń
  6. Czyli już wiem, że nawet nie ma co szukać tej książki, nawet w bibliotece. Karolina napisała samą prawdę, skoro nic nowego, a jeszcze z błędami, to po cholerę w ogóle wypuszczać takie coś?

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.