Strony

poniedziałek, 11 lipca 2016

"Pewnego dnia" - Emily Giffin [ niewykorzystane okazje się mszczą, nawet jeśli tylko mentalnie]

Z Matecznikiem oszalałyśmy na punkcie powieści Emily Giffin, nie wiem co Matkosię tak zachwyca, bo jeszcze nie gadałyśmy o tym, bo mamy za mało książek przeczytanych, ale ja uwielbiam, to, że są lekkie, chociaż nie płaskie, wspaniale sprawdzają się na urlopie i dają do myślenia. I smutno mi, gdy się kończą. Nie lubię się rozstawać z bohaterami stworzonymi przez Giffin.


Gdyby pewnego dnia Twój największy sekret wyszedł na jaw?Gdyby pewnego dnia przeszłość wróciła i zmieniła wszystko?Gdybyś pewnego dnia dostała szansę, by odbudować najważniejszą więź w swoim życiu?
Pewnego dnia w drzwiach Marianne staje osiemnastoletnia Kirby. Jedno spojrzenie wystarcza i Marianne wie, że odnalazła ją córka. Jej idealny świat rozpada się, a wspomnienia o młodzieńczej namiętności ożywają.Czy Marianne i Kirby zbliżą się do siebie? Czy zrozumieją, czego chcą? Czy wreszcie odważą się pójść za głosem serca?
Nikt nie zrozumie Cię lepiej niż Emily Giffin!

Marianne osiągnęła sukces, zdobyła wymarzoną pracę, w ciężkiej branży, jaką jest produkowanie seriali. Mieszka w Nowym Jorku, ma wspaniałego partnera, który jednak będąc mężczyzną po przejściach wzdryga się przed postawieniem kolejnego kroku na wspólnej ścieżce. Dodatkowo kobieta przez osiemnaście lat ukrywała sekret, o którym wie tylko jej matka. Marianne mając osiemnaście lat zaszła w ciąże. Chociaż kochała ojca swojego dziecka, okłamała go w sprawie ciąży, później bez słowa zniknęła, oddała córkę do adopcji i postanowiła o tym zapomnieć, wyprzeć ten epizod ze swojej pamięci, nie dzieląc się nim z nikim.  Aż tu pewnego dnia, gdy pokłóciła się ze swoim facetem, Marianne otwiera drzwi i ku swemu zaskoczeniu staje twarzą w twarz ze swoją córką.
Ta książka to opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, odnajdywaniu priorytetów, nowych początkach i… ach o tylu innych rzeczach. Strasznie chciałabym przeczytać kontynuację, a może lepiej poprzestać na wyobraźni?

Ta powieść jest trochę inna, niż poprzednie, które czytałam. Wątek romansowy nie dominuje, chociaż gdy jest opisywany, Giffin jest bardzo nostalgiczna. To opowieść doskonała dla tych, którzy spoglądają za siebie i zastanawiają się, czy podjęli dobre decyzje. Bo często, coś co uważaliśmy za kosmiczną pomyłkę, okazuje się być dobre w skutkach, pozwala nam dojrzeć i lepiej docenić to co mamy.

Czytało mi się tę książkę jednym tchem. Nie muszę chyba mówić, że następna już leży obok mnie i wskakuje do torebki?


10 komentarzy:

  1. Mnie jakoś Giffin nie podeszła. Coś czytałam sto lat temu, ale nie zaiskrzyło. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak samo, czytałam chyba "Coś niebieskiego", ale mnie jakoś irytowała i drugiej szansy dla pisarki nie było.

      Usuń
    2. Chyba ją albo się lubi, albo nie, ja strasznie lubię sobie nią czas umilić :D

      Usuń
  2. Widzę, że książki Giffin u Ciebie w natarciu. :) Dobrze mieć taką autorkę, której książki zawsze nieźle się sprawdzają i można liczyć na wciągającą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo zdecydowanie, będzie jeszcze kilka tekstów :D

      Usuń
  3. Jakoś jeszcze nie czytałam nic Giffin... A jedna czeka na półce. Muszę nad robić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Doskonale Cię rozumiem i lubię w powieściach Griffin właśnie to, że nie są to do końca płaskie opowiastki o wielkiej miłości. Myślę, że świetnie się je czyta.

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.