Strony

piątek, 28 października 2016

"Kuchnia miłości" - Fritzi Paul

Od pewnego czasu gotowanie jest modne. Filmy, seriale, książki z miłością do garów jako motywem przewodnim. Pewnie jest to potrzebne. Wiele osób uważa, że nie można w pełni cieszyć się życiem, jeśli nie znajduje się przyjemności w jedzeniu. A tymczasem my, upodobaliśmy sobie fastfoody, dosłownie i przenośnie. Dawno nie czytałam romansu, a ponieważ kuchnia to serce domu i dobrze wraca się tylko do miejsca, w którym ktoś przygotował dla nas coś pysznego, uznałam, że to naprawdę dobry pomysł na te słotne dni.





L’amore e la vita – o miłości do jedzenia i miłości do życia
Mia już nie wierzy w miłość. Od roku w jej życiu brakuje przyjaciela Sebastiana. I radości z jedzenia. Na pchlim targu pozwala wcisnąć sobie ręcznie napisaną książkę kucharską. Obok przepisów są tam też wzruszające historie miłosne z małej neapolitańskiej górskiej wioski. Mia jest nimi zafascynowana. Kto napisał tę książkę? Szybko decyduje się na podróż do Włoch. Na słonecznym wybrzeżu Amalfi, pod czujnym okiem mammy Rosy budzi się jej apetyt na życie. Czy jest gotowa dać miłości jeszcze jedną szansę?
Mia jest kobietą po przejściach, ponieważ już wystarczająco wycierpiała przez facetów, postanawia nie angażować się więcej w żadne związki. Najwyżej seks na jedną noc. Poznajemy ją, gdy budzi się u boku przystojnego nieznajomego, którego imienia nie pamięta, właściwie z poprzedniego wieczoru nie pamięta nic. Ach! Urwany film po alkoholu – to takie dojrzałe. Chociaż nowopoznany Mark, dobrze rokuje, jest przystojny, ma solidny zawód i nie wygląda na drania. Mia robi wszystko by go spławić. Nie pomagają swaty jej kolegi Konrada. Nie i już. Coś w jej życiu zmienia zakup książki kucharskiej, na pchlim targu. Mia zagłębiając się w zapiski, postanawia sama zacząć gotować. A później, ucieka od chcianego, ale jednak niechcianego – tak, wiem, że to bez sensu, faceta do Włoch i tam postanawia odnaleźć sens życia i serce do kuchni.

Tak, wiem, że to bardziej sztampowe być nie może. Bądźmy uczciwi i obiektywni, to jest w zamierzeniu lekki romans, na końcu znajdziemy kilka przepisów, a zawsze warto mieć pod ręką kilka receptur na coś z kuchni włoskiej, bo to modne i w zamierzeniu łatwe. Romans jest sztampowy, ale w sumie sympatyczny, wykonanie nie jest aż tak złe, ale nie wiem kto skopał resztę, tłumacz, czy redakcja. Niektóre zdania są tak topornie sklecone, że próżno szukać w nich sensu. Dlatego czytając tę książkę, miałam wrażenie, że o ile sama historia, będąca idealnym scenariuszem na film piękny, malowniczy i uroczy, została przez kogoś złośliwie pokreślona. Wprawdzie Mia to mnie wkurza swoim zachowaniem, ale rozumiem, że taki był zamysł, aby podkreślić jej przemianę.
Mam w sumie strasznie ambiwalentne odczucia, co do tej książki, niby pomysł sztampowy, ale jednak sprawdzony, niby wszystko ma sens, ale taki kanciasty. Nie mogę ani odradzić, ani polecić. Oceńcie sami!



Książka recenzowana dla portalu Z kamerą wśród książek

3 komentarze:

  1. Pomimo tego, że nie lubię tego typu książek, to jednak sięgam po lektury, których akcja osadzona jest we Włoszech. Mam słabość do tego kraju. A czy w powieści znajdziemy jakieś przepisy kulinarne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama rzadko sięgam po takie książki, ale tym razem nie żałuję!

      Usuń
  2. Czasem dobrze przeczytać coś lekkiego i miłego. Romans we Włoszech? I jeszcze gotowanie? Wydaje się być idealny na jesienny wieczór pod kocykiem, z kubkiem kakao w ręce :)
    Super blog, widzę, że znajdę t inspiracje, gdy będę szukała czegoś do poczytania :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.