Strony

piątek, 21 kwietnia 2017

"Monsieur Jean szuka szczęścia" - Thomas Montasser [ cieszmy się z małych rzeczy ]

Ciekawa jestem czy u Was za oknem, też jest taka pogoda jak pod psem. Wiem, że gdzieś w Polsce leży śnieg, ale u nas go nie widujemy, za to słyszymy szalejący wiatr. Od świąt wieje niemiłosiernie od tego szumu pęka głowa, ciśnienie spada, każdy chodzi jak na kacu i to nie wina świątecznych spotkań. W obliczu takiej aury człowiek jak kania dżdżu łaknie dobrej, pełnej ciepła powieści, aby jakoś umilić sobie nastrój, który wpycha w letarg(zabierzcie ten wiatr bo oszaleję, jakbym mieszkała nad brzegiem rozszalałego oceanu). Słyszałam wiele ciepłych słów o powieści Mounsier Jean szuka szczęścia, okładka jest wspaniała, jak niedzielne śniadanie, w ogrodzie z najbliższymi. Ma się od razu ochotę na croissanta  z filiżanką aromatycznej czekolady. Szkoda tylko, że taka biel zostałaby w moim przypadku od razu zbrukana przez  p o t w o r y.



Czasami wystarczy drobny gest, delikatna podpowiedź lub znak od losu, aby sprawy potoczyły się w dobrym kierunku. A czasami wystarczy nastrój i doświadczenie starszego pana, który ma wielkie serce dla ludzi – tak jak monsieur Jean.

Thomas Montasser z lekkością, wdziękiem i fantazją snuje przypominającą baśń historię pewnego dżentelmena, który poprzez dobrą radę, dyskretną pomoc, a niekiedy małe oszustwo stara się uczynić życie innych nieco lżejszym.

Monsieur Jean przez długie lata pracował jako konsjerż w słynnym zuryskim hotelu. Po odejściu na emeryturę zastanawia się, co zrobić ze swoim życiem. Wówczas przypomina sobie o małym notatniku, w którym starannie zapisywał pragnienia i tajemnice hotelowych gości i pracowników. Wiele spraw wciąż nie znalazło szczęśliwego zakończenia, czeka na kogoś, kto mógłby to zmienić. Monsieur Jean zaczyna pociągać za sznurki – i z wrodzonym wyczuciem ingerować w losy innych.

Największym wyzwaniem okazuje się Anastasia, młoda Ukrainka z wielkimi planami i małym budżetem. Jej próba otworzenia w Zurychu uroczej małej kawiarni wydaje się skazana na porażkę. Jednak monsieur Jean, pierwszy gość w nowym lokalu, wie, jak zmienić bieg rzeczy i pomóc Café de Balzac oraz szczęściu Anastasii. Ma bowiem w zanadrzu kilka niezwykłych pomysłów…


Po latach pracy jako konsjerż w hotelu, Mounier Jean musi przejść na emeryturę. Całe życie spędził na obserwowaniu ludzi i sprawianiu by byli zadowoleni, by mieli wrażenie, że ktoś czyta im w myślach i spełnia ich życzenia zanim zdążą je wypowiedzieć. Ciężko pozbyć się tego nawyku. Pomimo emerytury nasz bohater nie zmienia swoich zwyczajów, przemierza miasto, najbliższą okolicę i pomaga ludziom pogubionym. Bo czasami wystarczy lekki impuls. Wprawdzie o Jeanie nie wiemy zbyt wiele, wiemy że owdowiał, że nie potrzebuje wydawać zbyt dużo pieniędzy bo ma skromne gusty, że kocha operę i jaką kawę pija, to jednak jego przeszłość, która zacznie wychodzić na jaw może nas zaskoczyć, ale nie to jest najważniejsze.

Powieść Mounsier Jean szuka szczęścia bazuje na kilku znanych i lubianych schematach. Po pierwsze schemat świętego Mikołaja, czyli osoby, która praktycznie niezauważona przemyka przez miasto i pomaga osobom, które tej pomocy potrzebują, chociaż nie zawsze sobie to uświadamiają. Po drugie mamy kilka osób, bardzo przypadkowych, z różnymi marzeniami, różnymi problemami, właściwie łączy im to, że potrzebują pomocy. Trzeci schemat to tajemniczy główny bohater, któremu towarzyszymy, a którego tak naprawdę nie znamy.


We wszystkich tekstach o tej książce czytałam, że emanuje z niej ciepło i nie mogę się z tym nie zgodzić. Ta książka jest jak filiżanka gorącej czekolady. Emanuje z niej miłość do ludzi, pozytywny stosunek do świata, zero wyścigu szczurów i tak powszechnej roszczeniowości. To historie ludzi, trochę pogubionych, ale którzy w głębi serca są dobrzy i potrzebują tylko lekkiego szturchnięcia, żeby wrócić na dobrą drogę.

Moim zdaniem, fajnie będzie poczytać tę książkę w okolicach Wigilii, żeby wprawić się w taki dobry, optymistyczny nastrój.

Polecam!!


Książka recenzowana dla portalu Duże Ka

3 komentarze:

  1. Wygląda na bardzo sympatyczną książkę. Myślę, że się skuszę. Tylko kiedy...? :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi by się przydała porcja dobrej energii i optymizmu, teraz, nie przed świętami.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie na szczęście śniegu też nie widać, ale za to wiatr wieje i ani myśli przestać. A co do książki, zapisuję tytuł i zgodnie z zaleceniami poczekam na świąteczny nastrój :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.