Strony

sobota, 13 maja 2017

"Hrabia Monte Christo. Tom I" - Aleksander Dumas [ "wlałem ci w serce uczucie, które tam nigdy jeszcze nie gościło: żądzę zemsty" ]

Każdy powrót do Hrabiego Monte Christo to podróż do mojego dzieciństwa. Miałam z 9 lat, może koło 10 gdy Tata dał mi tę powieść i kazał czytać. Tatuś, jakkolwiek bardzo kochany, chyba przeceniał moje możliwości. To nie jest powieść dla takiego dziecka. Dlatego przemęczyłam kilka stron i porzuciłam lekturę, wróciłam do niej dopiero parę lat później i wtedy już się nią zachwyciłam. Od kilkunastu lat(takie stwierdzenia pokazują, jak starą raszplą jestem), wracam do tej książki i za każdym razem coś innego zachwyca mnie, a już całość po prostu powala. Tym razem w łapki wpadło mi dwutomowe wydanie z wydawnictwa MG. Nadal nie porównałam zawartości, ale to pierwszy tom, emocje dopiero nadejdą, chociaż i w pierwszym tomie dzieje się sporo.



Genialne dzieło Dumasa to wciąż niedościgniony pierwowzór opowieści o wielkiej intrydze, sile zemsty, potędze przyjaźni i triumfie człowieka w walce o honor.
Dzieje niezwykłych losów oficera marynarki, Edmunda Dantesa, poznajemy w momencie wpłynięcia do Marsylii trójmasztowca „Faraon”, na którym objął on, po śmierci dowódcy, stanowisko kapitana. Wydaje się, że przed młodym człowiekiem rozpościera się teraz pasmo sukcesów, szczególnie że czeka też na niego ukochana Mercedes, z którą wkrótce ma wziąć ślub. Niestety, tuż przed swoją śmiercią dowódca poprosił Edmunda, by ten dostarczył do Paryża pewne dokumenty, które podczas rejsu zostały zabrane z Elby, gdzie uwięziony był Napoleon.
Ten fakt pomaga zazdrosnym o jego sukcesy ludziom napisać donos, w wyniku którego Edmund trafia na lata do więzienia w twierdzy If. Okrucieństwo wyrządzone Dantesowi przez tych, których miał za przyjaciół, odebrało mu miłość, wolność i naiwną radość życia. Mroczne lochy twierdzy If zabiły łatwowiernego młodzieńca, ale jednocześnie uformowały człowieka świadomego i uwolniły wielkiego konstruktora misternego planu oddania sprawiedliwości tak wobec wrogów, jak i przyjaciół, wedle ich zasług i przewinień.
Hrabia Monte Christo wyrusza zatem szlakiem zemsty z portu Marsylia…


Poznajemy dziewiętnastoletniego Edmunda Dantesa, ów młodzian wydaje się być pobłogosławiony przez los. Wprowadza do portu piękny okręt, po drodze zmarł kapitan, a Dantes wydaje się być najbardziej naturalnym kandydatem na nowego dowódcę. Chłopak zaręczony jest z piękną Katalonką – Mercedes, w domu zaś czeka na niego stęskniony ojciec. Chłopak wkracza w najlepsze lata które przynieść mu mają szczęście, fortunę i szacunek. Niestety, jest kilka osób, którym szczęście Edmunda jest solą w oku. A że czasy we Francji są niespokojne, to łatwo wykorzystać wichry historii by wtrącić do więzienia niewinnego chłopaka. Zaśmiejecie się, bo w końcu i dziś więzienia pełne są niewinnych. Tylko, że Edmund trafia do cieszącej się złą sławą twierdzy If, w wyniku kłamliwego anonimu a dożywocie załatwi mu ambitny prokurator, którego ojciec jest bonapartystą, a młody prokurator jak chorągiewka ustawia się zgodnie z politycznym wiatrem. No i może Edmund zgniłby w lochu, gdyby nie spotkał uważanego za wariata księdza Farię, który wyznaje mu nie tylko tajemnicę wielkiego skarbu, ale także pokazuje Dantesowi, jak przypieczętowano jego los. W ten sposób w niebyt odchodzi dobry, pełen młodzieńczych ideałów chłopiec, w jego miejsce pojawia się anioł zemsty.


Dobra, oczywiście, że się popłakałam na pierwszym tomie, tak gdzieś w połowie. Przykro czyta się początek, gdy już wie jaki los spotka Edmunda, jest taka sielanka, a my wiemy co się czai za rogiem. To chyba taka przestroga, żeby nie cieszyć się za szybko, chociaż gdyby tak myśleć, to najlepszy moment na radość, to łoże śmierci. A jednak jak tak myślę o tym co spotkało Dantesa, to burzy się we mnie krew z buntu przeciwko niesprawiedliwości. Powiecie, że w końcu Edmund też nie jest… dobra, bo zaspojleruję drugi tom. Może z oceną bohaterów wstrzymam się, gdy będę omawiała tom drugi.


Ten niech będzie dla Was zanętą, bo warto czytać klasykę, zwłaszcza taką, pełną odniesień do mitologii, do historii, czyli napisaną tak, jak już nigdy nikt nie pisze. Mam jakieś drobne uwagi, np. Ne bis in idem przełożone jako nic dwa razy się nie zdarza??? Serio??? Jednak to w sumie drobiazg, ale wiecie, ja tę powieść kocham, kocham miłością podlotka, który na początku miał uraz, ale później dostrzegł w tej powieści, cudowny, lśniący wszystkimi kolorami witraż, jak dzieło sztuki. Więc polecam!!



Książka recenzowana dla portalu Duże Ka!!

4 komentarze:

  1. Mogę tylko powiedzieć: KOCHAM TĘ POWIEŚĆ!
    Podobała mi się także "Królowa Południa" Arturo Perez-Reverte, która nawiązuje do arcydzieła Dumasa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie podobają mi się te wszystkie klasyczne powieści wydane przez MG <3 Póki co mam książki sióstr Bronte, które cieszą me oczy i "Małe kobieti" od MG, ale planuję uzbieranie reszty :)

    OdpowiedzUsuń

To dużymi literami: KAŻDY KOMENTARZ ZAWIERAJĄCY LINK - WYLATUJE- WIELOKROTNIE PROSIŁAM, NIE ODNOSIŁO SKUTKU, TERAZ Z AUTOMATU I BEZ CZYTANIA.

A teraz grzecznie i klasycznie ; ) bo bardzo Was przecież lubię : )

Witaj Gościu, cieszy mnie Twoja wizyta, cieszę się, że chcesz pozostawić ślad po tym, że przeczytałeś to miałam do powiedzenia.

Proszę :) komentuj, ale pamiętaj :)

Każdy głos w dyskusji jest dla mnie ważny. Każdy komentarz jest czytany, na komentarz każdego czytelnika staram się odpowiedzieć.

Jeśli chcesz coś powiedzieć, zwrócić uwagę, a komentarz pod danym postem będzie niewłaściwy - z boku podałam adres mejlowy

Nie spamuj, nie jestem nastolatką, więc nie pisz "Super, zapraszam do mnie". To właśnie jest spam, takie komentarze usuwam. Napisz coś merytorycznego, a na pewno zaciekawisz mnie i odwiedzę Twoją stronę.

Chcesz mnie obrazić? Wyzwać? Wyśmiać moje poglądy, czy mnie, jako mnie? Daruj sobie! Jesli szydzisz, lub obrażasz moich czytelników, lub po prostu naruszasz netetykietę, komentarz również wyleci.